niedziela, 18 maja 2014

Powrót do normalności cz.1

Doszłam do wniosku, że potrzebuję stworzyć ten wpis. Po części dlatego, że prawdą jest, że człowiek cierpi samotnie i mimo najlepszych chęci bliskich nikt nie jest w stanie postawić się w jego sytuacji, a po części liczę, że zrobi mi się lżej, jak się otworzę i zbiorę siły do walki, no i wreszcie chcę by moja historia była dla Was przestrogą i nauką.
Jeśli choć jedno z Was przebrnie przez moje wypociny, to już będę czuć zwycięstwo.

Zawsze byłam średniego/słabego zdrowia. Często chorowałam jako dziecko, co miesiąc/kilka COŚ. Urodziłam się jako wcześniak, waga urodzeniowa 1,2 kg! Więc naturalnie rodzice zawsze powtarzali, że muszę traktować się delikatniej niż rówieśnicy.
Największą różnicą jaką dostrzegałam między sobą a innymi, była ciągle za niska waga ( do 21 roku życia ważyłam 46-47 kg przy 161 cm) i to,że byle przeziębienie czy katar nie trwały u mnie tydzień lecz kilka. Długo wracałam do formy, często po jednej chorobie zaraz przychodziła kolejna, ale zawsze w końcu było lepiej. No i pobyty w szpitalu- zaliczyłam ich trochę, bo a to kolka nerkowa ( już 3x), a to powikłania po antybiotykowe i zapalenie jelit (2x), a to grypa żołądkowa (2x), która tak mnie odwodniła, że mdlałam. Wreszcie obecny pobyt w 2 szpitalach i dramat ostatnich tygodni.

Od kilku miesięcy czułam się źle, z jedzeniem miałam traumę od dzieciństwa. Dawniej po prostu uważano mnie za niejadka. Dziś mam problemy z ciągłymi mdłościami, odruchem wymiotnym, bólem brzucha w miejscu żołądka i jelit, trudnościami w jedzeniu-kęs/dwa i najedzona i niedobrze :( Męczarnia straszna...Trafiłam do gastrologa, gastroskopia wykazała przewlekły stan zapalny żołądka z lekkimi nadżerkami i obecność HP. Jakiś czas brałam na czczo osłony typu Ipp, controloc, żeby ciągłe pieczenie i bóle zniknęły. Pomagało tylko na jakiś czas. Zaufałam innej gastrolog, żeby przejść antybiotykową kurację, która wybije HP i poczuję poprawę. Ryzyko leczenia mnie antybiotykami ( duomox, metronidazol), bo bałam się znów zapalenia jelit i szpitala. Lekarka zapewniła, że będzie dobrze, podjęłam leczenie.
Z każdym kolejnym dniem brania leków czułam się gorzej. Ignorowałam coraz gorsze samopoczucie- bóle głowy, mdłości, wymioty, bóle brzucha, osłabienie, zaburzenia widzenia, w końcu krwiste biegunki i kołatanie serca...Wytrzymałam 5 dni aż trafiłam na SOR, na którym straciłam przytomność. Zrobiono mi morfologię ( idealna), podano 4 kroplówki i wypisano do domu po 6 godzinach. Kolejny dzień dosyć słabo się czułam, ale leki odstawiłam i myślałam, że na tym będzie koniec. Niestety nocy nie przespałam, miałam drżenia całego ciała, dreszcze, bóle brzucha, mdłości, kołatanie serca i bardzo szybki puls. Po kilku godzinach doszedł ból w klatce piersiowej, taki dziwny piekąco-kłujący, drętwienie lewej ręki i brak czucia w palcach. Wytrzymałam do rana, doszła duszność, więc pojechałam z mężem na dyżur świąteczny, tam lekarka zrobiła mi ekg po czym bez słowa dała skierowanie na SOR na oddział kardiologiczny, kazała jechać natychmiast. Nie wiedziałam co się dzieje, a najgorsze było przede mną...

Koniec cz. 1.

6 komentarzy:

  1. Historia przerażająca :(
    Oby zakończenie było szczęśliwe :/

    OdpowiedzUsuń
  2. W pierwszej chwili, po przeczytaniu, nie wiedziałam co powiedzieć/napisać... Rety Bunny, ze zdrowiem nie ma żartów! Trzeba od razu do lekarza, gdy dzieje się coś niepokojącego (!), pomimo, iż często traktują nas tam jak w Twoim przypadku 1 SOR... Kroplówka, proszę zażywać żelazo i do domciu... Skądś to znam. Mam nadzieję, że już wszystko ok, iże wracasz do pełni sił ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. O żesz, podobne historie przechodziłam 2 lata temu. Nie mogłam jeść, schudłam, kołatania serca..okazało się ,ze to 'tylko' nadciśnienie tętnicze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie zgodze sie z takim podejsciem! Nadcisnienie jest grozne ;(

      Usuń
  4. Jak to czytam to jakbym czytała o sobie ,,,,,tez jestem bardzo niska i szczupla problemy z jedzieniem z zoladkiem ,jelitami i sercem .... wiem przez co teraz przechodzisz .. :( u mnie to trwa juz 5 lat :( Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to pędzikiem do lekarza, zeby zdiagnozowac to co sie dzieje, nie ma co czekac.

      Usuń

Komentarze są moderowane, wyświetlą się po mojej akceptacji.
Nie udzielam porad fryzjerskich!
Będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Dziękuję za każdy komentarz i odwiedziny ;*