poniedziałek, 30 grudnia 2013

Poświątecznie/przedsylwestrowo i włosowo/paznokciowo

Witajcie Kochani!
Z góry przepraszam, że tak długo nie było żadnej notki, ale niestety, czasu brak na cokolwiek ;D
Wciąż albo pracuję, albo jesteśmy w trasie, albo w gościach, albo...sami gościmy. Taki czas.
Znalazłam na tyle wytchnienia, żeby doprowadzić do ładu siebie ;)
Bałam się totalnego "zdziczenia", jednak jest dobrze, jestem z siebie naprawdę zadowolona! (oceniam poczucie bycia szczęśliwą, spełnioną, potrzebną, zdrową plus czynniki dodatkowe typu zadowolenie ze swojej oprawy-figura, włosy, paznokcie itp.)
Obiecuję, że sensowniejsze notki dotyczące farb, recenzje kolejnych hitowych kosmetyków oraz dalsze artykuły fryzjerskie pojawią się w 2014 roku.

Dziś  pokazuję aktualne fotki moich włosów i pazurków, które przygotowałam już na jutrzejszą imprezę.
Lakiery to: Lovely gloss like gel 172- jasny róż "barbie" ze srebrzystym pyłkiem i L'Oreal color riche 842 sequin explosion- przezroczysta baza z olbrzymią ilością różnokolorowych piegów i brokatu metalicznego. Warstwowo użyłam hybrydę (1x), Lovely róż (2x) i dodatkowo na serdecznym L'Oreal (1x).
Włosy nadal farbowane Palette ICC a10.







Na koniec pozostaje mi życzyć Wam wszystkiego najlepszego i spełnienia marzeń w roku 2014! ;*
No i szampańskiej zabawy!
Ps. Gdzie się w tym roku bawicie? Domówka? Bal? Impreza w klubie? A może romantyczny wieczór we dwoje albo z rodzinką w domu?

piątek, 20 grudnia 2013

Lovely CNP 23 i Golden Rose 3D Glaze 02

Dziś pazurkowo.
Skoro nie mamy śniegu i prawdziwej zimy za oknem i najprawdopodobniej również w takiej perspektywie będą święta i sylwester, postanowiłam wprowadzić się w nastrój zimo-świąteczny stylizacją pazurków własnych ;)
Krótko o 2 wykorzystanych lakierach:

Lovely classic nail polish 23- półprzezroczysty lakier z milionami biało-srebrzystych drobinek (pył brokatowy) o metalicznym charakterze. U mnie nałożona została tylko 1 warstwa! Myślę, że przy 2/3 warstwach krycie byłoby w granicach 70-80%. Wysoki połysk. Cena ok. 6zł.

Golden Rose 3D Glaze top coat 02- 2w1 top i utwardzacz do zastosowania na lakier. To przezroczysta baza ze srebrnymi piegami odbijającymi światło na niebiesko i żółto oraz drobnym brokatem opalizującym również w tych tonach. Cena ok. 10zł.

Komfort stosowania w obu wypadkach świetny, ale u mnie naprawdę ciężko żeby jakiś lakier mnie nie zadowalał co do aplikacji (musiałby być stary i zgęstniały)- zawsze maluję techniką 2 lub 3 pociągnięć zależnie od pędzelka.
Co do trwałości- u mnie jakieś 2 tygodnie ( prędzej mi się znudzi, albo zetrą się końcówki i będzie widać nieestetyczny odrost), bo swoje pazurki mam zażelowane 1 warstewką hydrydy w tej chwili.
Czas schnięcia tych 2 warstewek wyniósł jakieś 30 minut do pełnej trwałości.

I muszę to napisać! kocham hydryde za to, że chroni moje szponki przed urazami i pozwala zapuszczać długość jaką tylko chcę, a jednocześnie pozwala na to, by paznokcie były grubości żyletki <3
 





Jak Wam się podobają?
Ps. Na suche skórki i suchą skórę dłoni spuśćmy zasłonę milczenia ;P Wciąż nie doprowadziłam ani dłoni ani włosów do stanu perfekcyjnego (mają gorsze i lepsze dni w zależności od mojego zainteresowania i czasu), ale mam jeszcze kilka dni i plan ratunkowy, więc wierzę, że na święta będzie wszystko bez zarzutu ;)
Jak Wasze przygotowania świąteczne? Ja jestem na etapie sprzątania i robienia zakupów...

środa, 18 grudnia 2013

Szybki L'Orealowski newsik ;)

Dla wszystkich kochających maski do włosów L'Oreal i kuracje natychmiastowe ( maska w tubce)...
W Biedronie są w tej chwili po 13,99zl! maski 300ml- color vive i arginine resist oraz kuracje 200ml color vive, cement ceramidy i total repair instant miracle.
Miłego dnia! ;*
Ps. Ja już swoje zapasy mam ;D


wtorek, 17 grudnia 2013

Odżywka i maska Gliss Kur Liquid Silk

Dziś recenzja dwóch produktów z jednej linii do włosów matowych/łamliwych od Gliss Kur.
Od razu mogę powiedzieć, że to dobre produkty, ale nie bez wad ;)

Nazwa: Schwarzkopf Gliss Kur Liquid Silk
Kategoria: włosy matowe/łamliwe
Obietnice: odżywka- ułatwienie rozczesywania, nadanie blasku, włosy jak jedwab, regeneracja wewnątrz i na zewnątrz płynną keratyną;
maska- intensywna pielęgnacja, fascynujący blask, jedwabista miękkość, regeneracja wewnętrzna i zewnętrzna keratyną.
Dostępność: Leclerc, Rossmann
Cena:  odżywka ok. 10zl/200ml
maska ok.18zl/200ml
Wydajność: średnia.
Zapach: intensywny, słodki, duszący, zostaje na włosach.
Konsystencja: w obu przypadkach średniogęsta.
Komfort aplikacji: dla mnie bardzo dobry- bez problemu można odmierzyć ilość kosmetyku potrzebną naszym włosom, kosmetyk jakby wchłania się we włosy, przy spłukiwaniu czuć miękkość włosów i lekką śliskość.
Fajne składniki: odżywka- olejek z pestek moreli, hydrolizowany jedwab, sericin( białko jedwabiu), pantenol, hydrolizowana keratyna, kwas cytrynowy, silikony: dimethicone i cyclomethicone.
maska- podobnie jak wyżej, ale ma alkohol isopropylowy i mniej silikonów.
Zalety: niesamowite wygładzenie i blask! włosy wyglądają naprawdę jak jedwab, ale nie są obciążone i przylizane.
Wady: stosowane zbyt często przez zawartość protein powodowały u mnie efekt suchych końcówek i długości.
Moja ocena: Jeśli chodzi o działanie nie widziałam większej różnicy między odżywką a maską, więc polecałabym inwestować w odżywkę- skoro nie widać różnicy to po co przepłacać ;) Dla mnie bardzo dobry produkt w swojej kategorii, porównałabym go do linii odżywek sleek z Dove. Mimo wszystko w działaniu słabszy dla mnie niż maski np. L'Oreal extreme, color vive czy total repair 5.
Intensywny, mocny zapach mnie się osobiście podobał ;) 

Znacie te produkty? Jaka jest Wasza opinia? 








Ps. Gdyby jeszcze nie wszyscy zauważyli czerwony napis na blogu- nie ma porad indywidualnych! Naprawdę szkoda waszego czasu, wszystko ulega usunięciu jako spam! Proszę na mnie nie naciskać i mnie nie obrażać, zachowajcie jakiś poziom i resztki kultury, bo trochę mnie już irytują niektórzy...

czwartek, 12 grudnia 2013

L'Oreal excellence 8.13 + 7

Mieszanka farb z dzisiejszego postu nie jest na moim blogu świeżynką.
Pojawiła się już w notce o przyciemnianiu Kitki KLIK!
Tym razem chcę Wam pokazać rewelacyjny efekt, jaki uzyskała moja czytelniczka Aga ;*
Farby z początku wyszły jej bardzo ciemno co trochę ją przeraziło, ale po kilku myciach zjaśniały do cudownego, naturalnego blondu perłowo-beżowego z poziomu 8. Aga przyciemniała tymi farbami swój bardzo jasny blond.
Jak widzicie kolor wyszedł wielotonowo, raz za sprawą jasnego podkładu, dwa leciutkiej siwizny bohaterki, trzy- mieszanki farb ;) Myślę, że efekt jest naprawdę WOW, wiem, że wiele z Was dąży właśnie do takiego koloru, więc mam nadzieję, że się podoba ;) Gdybym miała kiedyś zrezygnować z mojego popielatego jaśniutkiego blondu to przyciemniałabym właśnie w takiej kolorystyce albo poszła w czekoladowy czy tropikalny brąz ( taki offtop na koniec mi wyszedł ;D).








poniedziałek, 9 grudnia 2013

Londa 18 +17

Hej!
Dziś czuję się już lepiej, więc postanowiłam napisać dla Was farbkową notkę.
Powiem szczerze, nie mogłam się doczekać tej koloryzacji, bo miała być wykonana na dosyć bliskiej mi osobie, a wiedziałam, że efekt musi być dobry, okrutne miałam ciśnienie na to ;)
Bohaterka tego postu, Basia miała mały misz-masz na włosach- pozostałości balejażu/pasemek i fragment poprzednio źle rozjaśnionego, zrudziałego odrostu po niedobranej do swoich włosów farbie.
Zmianę planowałyśmy niezbyt dużą, Basia pragnęła zobaczyć się w odcieniu popielatym ale naturalnym, bez efektu gołębicy, bo nie pasowałoby to ani do jej cery, ani do pięknych ciemnych oczu. Jej odrosty to popielaty poziom 6/7.
Wybrałam dla niej farby Londa, wiedząc że L'Oreal ostatnio troszkę zawiódł.
Z Londy odcień 18 świetlany blond i 17 jasny blond. Obie farby mają oksydant 9%.



Zależało mi na przetonowaniu obecnego koloru, rozjaśnieniu  nowego odrostu i wyrównaniu starego-rudego, dopuszczałyśmy leciutkie przyciemnienie (17) bardziej jako przydymienie efektu- wcześniejszy kolor to poziom 9.13.
Cała wizyta Basi u mnie była świetna, poplotkowałyśmy, pośmiałyśmy się- jest chyba najbardziej wesołą i optymistyczną osobą jaką znam!
Oczywiście nie pozwalałam modelce zajrzeć w lustro dopóki nie osiągnę efektu ostatecznego- już po wymodelowaniu jej boba (takie mam zasady). Zawsze chcę by klientka oceniła ostateczny efekt mojej pracy, a nie np. przeraziła się, że jej włosy na mokro są rude i już negatywnie nastawiła.
Żałuję, że było już późno i ciemno i nie mogłam zrobić Wam zdjęć tuż po zabiegu ;( Było WOW, mój mąż to aż zaniemówił na moment ;) We włosach Basi cudowne jest to, że są bardzo podatne na układanie, do tego mięciutkie i gładkie (proste). Na pewno sprawiają jej też problemy, są delikatne, takie jak dziecięce, łatwo je przeciążyć, ale przy mądrym doborze kosmetyków takie włosy sprawiają miłe niespodzianki, w postaci cudownego, lejącego się układania jak tafla, a odbite od skóry mają normalną, zdrową, bajkową objętość!
Basia myje włosy co 2 dzień, stosuje pielęgnację lekką, nawilżającą i to jej hity:

Szampony – obecnie używam czterech na zmianę Schauma lekkość i pielęgnacja, Marion fioletowy do włosów blond (ale ten pomarańczowy), Ziaja do włosów tłustych i Emolium nawilżający. Z tych wymienionych najbardziej lubię się z Schaumą. Dobrze wspominam też Natei winogronowy.
Odżywki – Garnier A&K (chyba jako jedyna nie obciąża za bardzo moich włosów), efekt WOW na moich włosach daje Alterra Morelowa (ale to jednodniowy efekt, na drugi dzień przetłuszcz). 
Maski – Alterra Granat i Aloes. 
Oleje – najbardziej pasował im oliwka Hipp, Babydream dla dzieci.(1-2x w tyg)
Końcówki zabezpieczam jedwabiem Green Pharmacy

Zdjęcia udostępniam te, które otrzymałam- po kilku myciach.
Tuż po farbowaniu wyszedł nam identyczny kolor jak modelki z pudełka londa 18.
Opinia Basi o efekcie koloryzacji: Do koloru przyzwyczaiłam się szybko, nie jest to zmiana z serii tych co się człowiek nie poznaje w lustrze, ale z tych, że niby mała rzecz a od razu człowiek się inaczej czuje. Czuję się zdecydowanie wyraźniej i miło nie widzieć różnych odcieni rudości pod warstwą jaśniejszych włosów tak więc zadowolona jestem jak najbardziej. 


Uzyskany efekt to naturalny jasny blond o słomkowym odcieniu ze srebrzystymi, delikatnymi jak błyszczące niteczki wplecione we włosy, pasemkami.

Basi dziękuję za zgodę na publikację ;*

piątek, 6 grudnia 2013

06.12.2013

Chciałam podziękować moim 500 obserwatorom ;* Cudowny prezent mikołajkowy <3
Niestety bardzo się pochorowałam, więc wrócę z postami dopiero wtedy, gdy zdrowie powróci.
Trzymajcie się ciepło (ale mamy zimę)!
Mam nadzieję, że wasze mikołajki były/są udane!


piątek, 29 listopada 2013

Doniesienia o postępach, czyli o poprawie zmasakrowanej skóry dłoni. Alantan dermoline i Bebeauty ultranawilżający krem wygładzający.

Krótki wpis dla wszystkich zainteresowanych moją walką o złagodzenie ranek na wysuszonej, podrażnionej, pękającej i ogólnie zniszczonej skórze mojej prawej dłoni (lewa jest obecnie w stanie bardzo dobrym).
Lekiem przynoszącym niesamowicie szybką ulgę, okazał się popularny apteczny alantan smarowany na zmianę z kremem do wszystkiego (do ciała ;P) z Biedronki. Od wczoraj kremowałam łapki chyba z kilkadziesiąt razy...robię to non-stop, co umycie rak, po przyjściu z dworu itp. Specyfików nie żałuję, nakładam na grubo- nie wmasowuje, nie wklepuje tylko czekam aż się samo wchłonie- i po kilku minutach się wchłania o dziwo...
Poprawa jest olbrzymia, a to dopiero doba walki!
Wstawiam fotkę kremu z Biedry, niestety bez etykietki, bo otworzenie go poprawnie było zbyt trudne na moje blond możliwości i jak tylko zaczęłam otwierać to cała folia mi odlazła ;D To taki szczegół, żebyście się pośmiali. Nic to, najważniejsza jest zawartość! Krem wyprodukowany przez Tołpę na podobieństwo oryginału od Nivea, nie może być zły (w moim mniemaniu), cechy wspólne/podobne: zapach i opakowania ;) Z początku wściekła byłam jak cholera, bo nawaliłam warstwę z pół centymetra i nie szło wsmarować, bo bieliło się wszystko, ale pomocne okazały się inne blogerki, które specyfikę kremu opisały- nie smarować, odczekać i samo się wchłonie- odczekałam i jest cudo <3 Nawilżenie ogromne, skóra jest już mięciutka, zmiany zbladły, chcę więcej!
Jestem już pewna, że dam sobie radę z tymi wrednymi łapami i do poniedziałku to będę mogła użyczyć dłoni do jakiegoś pisma pazurowego, takie będą piękne ;D Humor mam od razu lepszy, jak już obsesyjnie nie piecze i nie boli.
Ale bez Was nie poszłoby mi tak szybko i łatwo, także dziękuję za wszystkie rady i że jesteście ;*
Dorzucam fotki łapek z dziś- widać, że lewa jest w dużo lepszym stanie od prawej, gdzie wczoraj doszło do kolejnego pęknięcia ;( no i moje "lekarstwa".

                                                       Alantan dermoline
                                                       Bebeauty ultranawilżający krem wygładzający




Ps. Balujecie w andrzejki? ;) Jakie macie plany?

czwartek, 28 listopada 2013

Wreszcie chwila dla siebie- zeberkowe pazurki na andrzejki ;)

Ponura pogoda za oknem dobija.
Na szczęście dziś mam dzień wolny (tak z zaskoczenia), więc odbębniłam małe zakupy w R. i zarazem spacer z Lolą i mogę cieszyć się słodkim lenistwem. Do R. bym wcale nie szła, ale wczoraj w nocy Andy (co ty ze mną robisz?! najpierw damage teraz eliksir ;D) tak mnie nakusił na odżywczy eliksir z L'Oreala, że pierwszą myślą po przebudzeniu było "mimo deszczu i zimna, idę!".
Oczywiście po testach dam Wam znać warto czy nie. Składowo warto- też mi to Andy uświadomił, bo ja spojrzałam na wersję dla wł. farbowanych i tam było troszkę gorzej, więc odrzuciłam myśl o zakupie...

Rzuciłam się na pazury, znów wołały o pomstę do nieba, miesięczny odrost! Teraz są już na powrót piękne, przy zdobieniu w zeberkę/paseczki pozostałam, jakoś świetnie się w nim czuję i mi się nie znudziło. W ramach odmiany zmieniłam znów kształt na kwadraty. Skróciłam do 2cm z 2.5.
Wykorzystałam R. promocję -40% na nowe lakiery do ozdobienia: srebrny brokatowy liner z Wibo i biały lakier do frencza white xtra z miss Sporty. Wszystko tradycyjnie zalane hybrydą (lakierożel).
2 godzinki z głowy, ale za to miesiąc spokoju.



Przez weekend i w sumie od dziś muszę się ostro zająć skórą moich dłoni ;( Może macie jakieś sprawdzone sposoby na pękającą, łuszczącą się, spierzchniętą skórę? Niestety zabiegi fryzjerskie i praca w rękawiczkach dają mocno popalić- ostrzegam, że zdjęcia ciut drastyczne, możecie zobaczyć nawet pęknięcia, z których sączy się krew.
Najmocniejsze kremy już nic nie dają, neutrogena wysiadła, tych z mocznikiem nie mogę używać, bo popękana skóra pali żywym ogniem ;( Trochę ulgi daje nacieranie oliwką, ale to na krótko. Nie wiem już jak sobie pomóc, jeszcze na dalszej części dłoni jest nieźle, skóra miękka i  generalnie ok, najgorzej dzieje mi się na palcach i kostkach, boli, piecze, auć ;( Doradźcie coś...





środa, 27 listopada 2013

Myjące buble roku: szampon Mrs. Potter's odbudowa i nawilżanie oraz Nivea baby łagodny szampon i płyn do kąpieli 2w1

Dziś napiszę Wam moje negatywne opinie o 2 popularnych, często polecanych pocztą pantoflową przez inne kobietki, szamponach.

W Mrs. Potters z aloesem i jedwabiem byłam z początku zakochana. Delikatny ziołowo-trawiasty zapach mi nie przeszkadzał, wydajna konsystencja i niska cena, włosy po umyciu były w niezłym stanie- leciutko skołtunione, ale na najzwyklejszej odżywce dobrze się czesały- za to jakie wygładzone! no pretendent do szamponu idealnego. Magia zniknęła chyba po 2-3 tyg. stosowania- skóra głowy zaczęła swędzieć, pojawił się lekki łupież, ale najgorsze było to, że włosy tłuściły się w zastraszającym tempie- musiałam je myć codziennie! Zmieniłam szampon- wszystko przeszło.
Zrobiłam drugie podejście- historia się powtórzyła- więc moja miłość do tego kosmetyku przeminęła w jednej chwili z wiatrem ;P
Być może szampon sprawdzi się u osób, które myją włosy codziennie, ale uważałabym czy nie przesuszy długości i końcówek.





Drugi negatyw dla dziecięcego szamponu i płynu do kąpieli Nivea baby.
Szukałam czegoś delikatnego do mycia, w stylu lawendowego szamponu J&J i zderzyłam się z murem. Przekonała mnie "szumna" formuła hipoalergiczna, niestety uczuliło mnie jak dawno nic innego ;/
Sam kosmetyk może i jest delikatny w składzie- w sumie na pewno! Nie był w stanie domyć mi skóry głowy nawet 2krotnym myciem, ns. dnia miałam już totalny smalec i włosy ulizane jak na brylantynę ;P Do tego od razu pojawił się łupież i swędzące krostki/strupki, bo skóra przeciążona i niedomyta.
Po prostu koszmar. Bubel straszny, cena dosyć wysoka, bo jakieś 15zł w cenie regularnej, niewydajny, bo ciężko spienić jak to kosmetyki dziecięce, plus za zapach ładny pudrowy, dziecięcy.





Opisanych kosmetyków nie polecam.
Zostawiam Wam zdjęcia- składy, obietnice producenta; nie będę tracić czasu na dokładny opis, który kosmetyk co zawiera.

Znacie je? Sprawdziły się u Was?

wtorek, 26 listopada 2013

Kolejna odsłona A10 na moich włosach i strzyżenie aniołka.

Mam kolejny ciężki tydzień...
Powoli nie daję rady; cieszę się tym, że zdrowie póki co dopisuje, obym nie zapeszyła ;P
Budzę się i nic mi się nie chce, a już na pewno nie schodzić z łóżka ;/ Marzę o tygodniu wolnym, tylko dla mnie samej, o tym, że w końcu mogłabym się wyspać i doprowadzić do ładu.
Najmilsze wydarzenie zeszłego tygodnia w mojej "karierze", to strzyżenie małego aniołka <3 Moją najmłodszą klientką została niespełna 2 letnia platynowa blondyneczka o oczach prawie czarnych, niesamowite! Wierzcie lub nie, ale jak strzygłam to ręce tak mi się trzęsły, że jej mama, która trzymała jej głowę nieruchomo, aż się śmiała. Ja oczywiście starałam się być niesamowicie delikatna i ostrożna, więc trochę stresu miałam, zmęczenie wyszło, do tego niewygodna dla mnie pozycja w kucki z rękami trzymanymi do góry (żebyście sobie nie wyobrażali, że zawsze pracuje się w idealnych warunkach, na super wygodnych fotelach fryzjerskich i np. hokerze- marzenie). Zresztą co za różnica, teraz też dłonie mi drżą i w ostatnich dniach ciągle, chyba przywykam.
Pięknie wyszło, mała otrzymała od "ciotki" fryzjerki słodką grzyweczkę ciut nad brwiami i włoski do  ramion, a że ślicznie jej się lokują to, żałuję że nie mogłam zrobić dla Was fotek. Oczywiście jej mama zachowała sobie ostrzyżone loki ;3 A wszyscy chwalili nową fryzurę i chyba w ogóle pierwszą w jej życiu ;)

Znalazłam też odrobinę czasu, żeby zafarbować odrost-gigant, tzn. mężuś mi zafarbował i żeby podstrzyc własne końcówki i grzywkę, bo miałam czekać na przed-świętami, ale doszłam do wniosku, że może lepiej teraz. Zaskoczyło mnie, że i mój mąż i mama i rodzina męża- no mnóstwo osób mnie pytało- podcięłaś końcówki? Jak nigdy! Aż zapytałam męża czy krzywo jakoś zrobiłam czy co, a on nie- że jest genialnie i że był zaskoczony, że sama tak zrobiłam na sobie.
Mój kochany dziadek wciąż dręczy mnie pytaniem- jak dużo jeszcze będę zapuszczać i wmówiłam mu, ku uciesze mamy i swojej, że do kolan ;D A on- no weź się nie wygłupiaj!, jak ja go kocham <3

Także pokazuję fotki po ostatnim farbowaniu Palette ICC A10.
Farbowane były same odrosty, bez malaksu ( malaks już nie pamiętam kiedy robiłam, chyba na ślub i tylko 2x w tym roku) na 50 minut.
Bardzo szaro-srebrno mnie "wzięło", ale fajnie, ja lubię ;) Włosy spuszone, bo gdy robiłam na szybko fotki, jeszcze nie doschły.
No i taki pogadankowy wpis mi wyszedł. Mam Wam do pokazania 2 naprawdę genialne koloryzacje i wiele świetnych innych, mam do napisania wpis zbiorczy o bublach na jakie się nacięłam w tym roku- nie wiem kiedy, nie obiecuję i znów znikam.
Buziaki Kochani! Do następnego!
Ps. Niech ktoś rozciągnie moją dobę!
Ps. 2. Proszę o nie pytanie mnie czy schudłam, czy mam worki pod oczami, niestety na fotach wszystko widać ;/ Doprowadzę się do ładu z czasem...