czwartek, 31 stycznia 2013

Szampon Schauma lśniący kolor

Witam Was w to okropne roztopowe popołudnie!
Zdążyłam wrócić z podwójnych zakupów i spaceru z Lolką, przemoczyć 2 pary butów aż po kostki ;(, więc strajkuję i dziś już nigdzie poza mury nie wychodzę ;P Stąd też mam czas na napisanie kolejnej notki ;)

Recenzja ogólnodostępnego szamponu, mojego ukochanego koncernu Schwarzkopf. Schauma lśniący kolor.
Niestety...zawiodłam się potwornie.
Szamponu do farbowanych Schauma używałam chyba we wszystkich wersjach jakie ukazały się w PL. Zawsze byłam zadowolona, był dla mnie wręcz porównywalny do czerwonej linii L'Oreala.
Pokusiłam się więc o kolejną buteleczkę, ale tym razem coś w składzie jest tak makabryczne, że reakcji skóry mojej głowy nie chcielibyście zobaczyć ;(
Ok, mam skórę wrażliwą. Nie uważam jednak, że obsesyjnie powinnam się trzymać szamponów i kosmetyków dla wrażliwców, bez sls (tak naprawdę to te bez powodowały u mnie jeszcze większy świąd i łupież) i innych cudów.
Najczęściej trzymam się tych marek produktów, które moja skóra ładnie toleruje.

A tu zonk. Właściwie powtarza mi się sytuacja jak z L'Orealem do wypadających (czarnym). Opisane tutaj: KLIK!
Jest dokładnie to samo:
Jeśli chodzi o włosy to zachwycające- lśniące, gładkie, mięciutkie, świetnie się rozczesują, są puszyste i bardzo zdrowo wyglądają, no jak z reklamy.
Jeśli chodzi o skórę to...kilka godzin po umyciu świąd i to potworny, podrapałam się do krwi ;( w nocy przez sen, uczucie ściągnięcia skóry, mrowienie jakby ktoś mnie igiełkami nakłuwał.

Ogólnie o szamponie:
- konsystencja: średniogęsty, gęsty
- kolor: biały perłowy
- zapach: przyjemny, słodki, kosmetyczny
- wydajność: wielka, świetnie się pieni
- cena: korzystna bo ok. 9zl za 400ml
- zawiera panthenol, hydrolizowaną keratynę, olejek z pestek moreli, glicerynę, silikony:dimethicone, z SPC sls oraz cocamidopropyl betaine.

Nie wiem jak go ocenić ;( Może tak- jest po prostu nie dla mnie, ale u "niewrażliwych" może okazać się genialnym.
Ja wracam pokornie do Schaumy białej, która jest ideałem dla moich włosów i skóry.

Macie jakieś doświadczenia z czerwoną?




wtorek, 29 stycznia 2013

Wella koleston 9/0 + 9/3

Hejka!
Nadrabiam zaległości i dziś pokażę Wam kolejną "trudną" koloryzację.
Paulina napisała do mnie, ponieważ miała kłopoty z domową koloryzacją- ilekroć chciała uzyskać kolor czystego blondu, zawsze wychodził jej rudy, bądź o takim podcieniu.
W końcu wpadłam na pomysł, że może nie dla niej wszelkie pół chłodne koloryzacje, w chłodnych skrajnie nie wyglądałaby dobrze, więc może warto się przemóc i spróbowac koloryzacji lekko cieplejszej ale naturalnej?
Paulina postawiła na farby profesjonalne Wella Koleston perfect i na blond z poziomu 9 ( to bardzo bezpieczny poziom dla marzycielek o jasnym blondzie ;))
Połączyła pół na pół odcień 9/0 rozświetlony jasny blond z 9/3 jasnym, złotym blondem.
I choć jej odrost nie był jakiś bardzo ciemny, to wielkość powalała, więc sensownym oksydantem okazało się 9%.
Farbka została nałożona na włosy na ok. 45 minut.

Co do samego produktu koloryzacyjnego Paulina ma dobre zdanie: Sama farbka jest bardzo przyjemna. Nie szczypie w skórę głowy, nie śmierdzi niemiłosiernie (mnie wręcz zapach się podobał :-P) a przede wszystkim w ogóle nie wysuszyła mi włosów. przynajmniej jak na razie. zazwyczaj po farbowaniu moje włosy od razu odczuwały negatywnie ten zabieg, momentalnie robiły się suche i skołtunione, a po Kolestonie zupełnie nie odczułam zmiany kondycji włosa. Nie plątały się przy myciu, nie wypadały przy czesaniu i nie zrobiły się suche. Mam nadzieję, że nie jest to tymczasowy etap i że włoski z czasem nie zaczną się wysuszać.
Co do samego koloru to jestem BARDZO zadowolona :-) nie spodziewałam się takiego efektu, prawdę mówiąc w ciągu całego procesu farbowania powtarzałam sobie w myślach, że na pewno będę miała niemiłosiernie rudy kolor.


I jak to bywa ze złotymi odcieniami- włosy mają miodowy, ciutkę rudawy poblask, ale jest to zupełnie normalne ;)
No i rozczulające zakończenie: I nie mogę nacieszyć się włoskami, nie dość że pierwszy raz podczas domowego farbowania nie są rude, to w dodatku nie mogę przestać ich dotykać ;-))))
dziękuję Ci z caaaaałego serduszka :-* (...) nie jest to zapewne w 100% idealny kolorek, ale ja jestem w siódmym niebie bo NIGDY jeszcze nie wyszedł mi tak zbliżony do mojego wymarzonego kolorku ;-)))




I za to Was kocham, moje najdroższe czytelniczki-modelki! Dajecie mi siłę!

Podziwiajcie efekty- przed i po:














poniedziałek, 28 stycznia 2013

Odżywka Joanna Naturia mak i bawełna

Na wstępie tego wpisu chcę Wam Kochani czytelnicy oznajmić, że... wróciłam!
Cieszycie się? ;3 Tęskniliście?
Obiecuję publikować notki z regularnością wcześniejszą tzn. 2-3 wpisy tygodniowo- niestety ale tylko na tyle mam czasu. Wiem, że jest spora grupa osób, które najchętniej czytałyby mnie codziennie ;*
Co do waszych @ to... nie wiem kiedy się z nich wykopię, w tej chwili na odpowiedzi czeka blisko tysiąc...;/ Także nie obiecuje kto kiedy odpowiedź otrzyma- musicie cierpliwie czekać.

A dziś recenzja odżywki bez spłukiwania z Joaśki Naturii, mak i bawełna.
Sugerowana jest włosom farbowanym. Od razu dodam, że to trafna sugestia, bo włosy po niej ślicznie błyszczą, zwłaszcza jeśli umyjemy nią włoski (bez szamponu).
Ja stosowałam ją albo jako odżywkę do mycia, albo jako wersje do spłukiwania- wszelkie produkty bez spłukiwania stosowane zgodnie z zaleceniami powodują u mnie 2 tendencje- 1- zero jakichkolwiek efektów, 2- przyklap, przetłuszczenie, posklejanie itp.(nie mówię tu o spray'ach które jedyne się u mnie sprawdzają).
W mojej opinii to bardzo lekka odżywka...nie zapobiega niestety utracie wilgoci włosków ;( czyli po dobie od zastosowania końcówki zaczynają się przesuszać...ale jeśli umyję nią włosy- to nie następuje ;) tylko po szamponie następuje powolna utrata wilgoci.
Na pewno dobra będzie dla włosów krótkich, farbowanych i naturalnych.
Ja uwielbiam ją do mycia, gdy idę na imprezę- czas zaoszczędzony a efekt powalający- miękkie, lśniące, gładkie, długo pachnące włosy ;3 kumple zwracają uwagę, że..."masz te włosy takie inne...", "ale miękkie"..."na pewno nie twoje!" itp. a potem zaczyna się dotykanie, gładzenie, przytulenia do buzi moich kudeł i szukanie miejsc "doczepów"haha ;x więc jak nie lubicie takich rzeczy, nie inwestujcie w nią sesese ;)

Dla mnie jest numerem 2 jeśli chodzi o odżywki do mycia.(o numerze 1 już niedługo).
Ocena:
- jako odżywka DO mycia: 5+/6
- jako odżywka do spłukiwania: 4/6
- jako odżywka do mycia włosów przed farbowaniem aby nie piekła farba- 6/6.
- zapach: cudo! ;3 coś jak perfumy armani code, kocham!
- konsystencja: bardzo rzadka, włosy "piją" wielkie ilości
- kolor biało-przezroczysty
- włosy dobrze się rozczesują
- 200g = 5zł, czyli cena w miarę...
- dobry skład: alkohole nawilżające, ekstrakty z maku polnego i bawełny.


Generalnie polecam, ale jeśli macie włosy suche/zniszczone i miałaby być jedynym produktem odżywkowym- to się lepiej zastanówcie nad czymś innym ;)










czwartek, 17 stycznia 2013

Maska regenerująca Stapiz Sleek Line

Dziś kolejna recenzja. I powiem Wam, ze wesoło nie będzie ;/
Mowa o Stapiz Sleek Line maska regenerująca z jedwabiem i wyciągiem z pestek słonecznika.
Jest to produkt profesjonalny, skierowany do włosów suchych i po zabiegach chemicznych.

Założenia były doskonałe- świetny skład- wyciąg ze słonecznika, hydrolizowane proteiny jedwabiu, ekstrakty ze słodkich migdałów, akticidii, pomarańczy, grejpfruta, jabłek.
Mnóstwo osób chwaliło, w szkole fryzjerskiej, którą ukończyłam zachwycano się marką, na szkoleniach z przedłużania włosów też...to postanowiłam w końcu spróbować i ja.

Niestety moje odczucia różowe nie były ;/
- wysusza- a miał to być produkt do włosów suchych?! zniszczonych?! tymczasem ja mam po tej masce kupke elektryzującego się siana, włosy na końcówkach wręcz jakby odpychały się od siebie nieznaną siłą???suche są tak, jakby miały za moment trzasnąć i odpaść... tymczasem najzdrowsza górna partia włosów zaczyna mi się kręcić jakbym zmokła na deszczu ;/ WTF??? Zero wygładzenia ;(
-podkreśla skręt, gdy chce mieć proste włosy stanowi to dla mnie problem...

-zapach- jest tragiczny. Znajomi i opinie w necie głosiły zapach gumy balonowej? gumy donald? Przeklinam dzień, w którym kupiłam tą maskę, a jej nie powąchałam! Bo śmierdzi gotowaną kaszą (tak! znam ten zapach świetnie, bo większą część życia mieszkałam obok kaszarni!) i przesłodzonymi, mdłymi perfumami. I dało by się to znieść jakby ten zapach wietrzał... Ale nie! To smrodzisko utrzymuje się do następnego mycia niesamowicie intensywnie i za każdym razem, gdy włosy podłapią wilgoć wydają ten mocny zapach aż do mdłości, których w pewnym momencie dostałam wraz z pewnym odruchem na W...wrażliwa na smrodki nie jestem, wręcz mniej nawet od znajomych mi mężczyzn...ale to mnie rusza negatywnie. Koszmar nie żadna guma. Gumą balonową to pachnie Bell fruity lip balm różowy! Nawet mój A. spytał mnie po jej użyciu co to za zapach ode mnie? Kazałam się obwąchać choć wiedziałam o co chodzi- mówi włosy. Mówię ładny? A on szybko bez namysłu, że strasznie śmierdzi i żebym kupiła sobie coś innego do włosów, sam mi zapłaci byle żebym to coś wyrzuciła. Budujące, że nie tylko ja mam złe skojarzenia ;x
- pamiętałam, że sis używała ich szamponu, gdy miała doczepiane kolorowe pasemka na keratynę i już wtedy linia zapachowa mnie drażniła, nie mogłam nawet czesać jej włosów ;( Nie sądziłam, że maski i wszystko inne zapewne też ma ten zapach...Sam szampon szału u sis nie robił i zachwycona nie była.

Także wybaczcie- jak dla mnie to ten produkt jest wyjątkowo trefny ;/
Nie widzę w nim żadnych zalet- nawet głupie czesanie włosów jest oporne...i co mi po tym składzie bajkowym, jak widzę, że moje włosy niszczą się po niej?

Dla mnie marka Stapiz jest spalona niestety, ja po nią więcej nie sięgnę.
Chyba jedyny plus jaki dostrzegam, że tania była- coś jak 15zl za 250ml.

I przeglądając opinie w necie zauważyłam, ze jest to bardzo skrajny produkt- jedni kochają, inni nienawidzą. Dla mnie dziwne, że aż tak. Działa- albo szkodzi. Wiadomo, każde włosy są inne, ale...przecież zbudowane są z tych samych substancji, więc nie rozumiem skąd aż tak pozytywna reakcja niektórych włosów bądź negatywna(w tym moich).
A jaką Wy macie opinię? Znacie ten produkt?





wtorek, 15 stycznia 2013

Odżywka Dove silk & sleek

Dziś opowiem Wam o odżywce do spłukiwania wygładzającej, dla włosów niesfornych Dove silk&sleek.
Do Dove jako marki jestem przywiązana właściwie od młodzieńczych lat, kiedy to zaczynałam sama sobie kupować kosmetyki ;) Uwielbiałam ich mydła, żele pod prysznic,balsamy do ciała... w końcu padło na kosmetyki do włosów. Zakochałam się w masce do rozjaśnianych włosów (taka różowa, może ją pamiętacie?), bo pomagała mi ogarniać susz porozjaśniaczowy...no i zapach stały dla linii Dove coś jakby krem nie krem...dla mnie uwielbiony i narkotyczny ;D
Ostatnie kilka lat to czas, gdy jakoś zapomniałam o ukochanej marce...
Aż do recenzowanej odżywki. Nowa linia, nowy zapach...nowa opinia osoby doświadczonej już produktami fryzjerskimi. Magia troszke zniknęła, ale nie ma tragedii ;)

Cena: ok.10zł, w promocjach 8zł za 200ml. Troszkę wygórowana.
Wydajność: dobra, niewielka ilość odżywki wystarczała na moje długie, gęste włosy.
Konsystencja: biała, średniogęsta.
Zapach: Już nie dawny typowy dla dove ;( słodki, fryzjerski, przyjemny ale to nie to!
Wygładza naprawdę świetnie, włosy nie puszą mi się od mycia do mycia mimo wilgoci. Włosy są jakby wyprostowane, lekko sztywne (mięsiste), gładziutkie jak tafla.
Miękkość włosów w normie- nie ma pluszu, za to jest miękkość zdrowych, naturalnych nie tkniętych zabiegami chemii fryzjerskiej włosów.
Rozczesywanie jest bajeczne! Czesało mi się (szczotkowało w sumie) po niej najlepiej kiedykolwiek! W tym względzie mój numer 1!
Mankamenty to, że za mało nawilża, ale w sumie to linia wygładzająca, więc jest to zrozumiałe...mogłaby mieć lepszy skład, ale jest to typowa silikonówka, która  ma utrzymać włos w stanie jakim jest, wygładzić go i zabezpieczyć. Producent więc nas nie oszukuje, może tylko z tą regeneracją obiecaną przesadził ;)
Ogółem: Włosy jak jedwab, błyszczące, gładkie...jestem zadowolona ;) Jako produkt zabezpieczający, gdy włosy mają dać efekt wow polecam. Na co dzień jako produkt wyłączny troszkę za słaba będzie...Stosować zamiennie z czymś "karmiącym" ;) Będę do niej wracać ;3





A co Wy sądzicie o Dove do włosów?

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Helen Seward 92 cappuccino

Dziś relacja z profesjonalnej, włoskiej farbki fryzjerskiej.
U mnie jest to pierwsza recenzja "helenki".
Farba na razie jest dość trudno dostępna, (nie ma na allegro ;() jednak można ją trafić w stacjonarnych hurtowniach fryzjerskich albo internetowych sklepach fryzjerskich.
Linia jest piękna graficznie i posiada ścisły podział na tonery, odcienie zimne, ciepłe, bazowe, superrozjaśniające, rozjaśniające, intensywne itp. co jest olbrzymim plusem marki ;)
Do tego cena około 22zł za 100ml!
Dla mnie to może być niezły zamiennik majirel 9.22 albo alfaparfu 9.21.
Producent mówi o swoich farbach: KREM KOLORYZUJĄCY – Multiwitaminowa kosmetyczna formuła (pro-Vitamin B5 i Witamina C) gwarantuje doskonałą ochronę, delikatności i nawilżenie. Bogata i delikatna konsystencja umożliwia idealne przyleganie i łatwiejszą aplikacje od nasady aż po same końce – Trwały system koloryzacji. Zapewnia perfekcyjne pokrycie siwych włosów, długotrwały kolor i blask. Przyjemny i niepowtarzalny zapach gwarantuje maksymalny komfort podczas aplikacji.
Multiwitaminowa farba do włosów trwale koloryzująca w kremie, zapewnia długotrwały kolor oraz niesamowity połysk. Formuła kosmetyku wygładza włos i odżywia. Farbowanie klasyczne 1:1.5 farbowanie ton w ton 1:2.

Pragnę Wam pokazać odcień z serii color system cool, 92 czyli bardzo jasny beżowy blond. 
Jako modelka moja kochana Asia K. ;*
Co do włosków Asi, to mamy sytuację dość powszechną, czyli schodzenie z rozjaśnianych rozjaśniaczem pasemek. Włoski w stanie słabym, poniszczone, stopniowo doprowadzane do ładu.
Odrosty mysie, popielaty ciemny blond, uparcie rozjaśniający się do żółtych i rudawych podcieni. 
Farba z oksy 9% na odrosty na około 50 minut plus kilkuminutowy malaks. (włosy już były farbowane 9 innej marki)
Kolor wyszedł lekko chłodny, ładnie przyciemnił do beżo-perłowego odcienia, ale jaśniutko jak poziom 9 czy 10 wręcz. Jedynie odrosty mają leciutko rudawy poblask, ale jak to beże ;) 
Właściwie to sama farba jest perłowa- ma taki nalot fioleto-różowatości, jednak sam efekt wychodzi jak perłowy-beż.
Asia mówi: włosy są w zadziwiająco dobrej kondycji, miękkie, lśniące, jakbym wcale nie poddała ich żadnej koloryzacji. Mnie tez się wydaje, że farba ma dobre pokrycie, bo nakładałam farbę sama (a mam do tego dwie lewe ręce), a pokryło niesamowicie równo, a przecież moje włosy posiadają całą palete blondów, nie wspominając już o pozostałościach po rozjaśniaczu.

Sami oceńcie ;)

Asia zadowolona, włoski w coraz lepszej kondycji i kolor powoli też sie wyrównuje i pięknieje ;)
Oby tak dalej!

Ps. Asiu zdecydowałam się najpierw na publikację helenki, bo blondyny chciały bardzo zobaczyć efekty ;) Niedługo dalsze publikacje w tym twoje po alfie ;*

                                                          źródło internet









 

czwartek, 10 stycznia 2013

Lakier Jolly Jewels 108 od Golden Rose

Hejka!
Dziś przedstawiam swoje nowe pazurki ;)
Tym razem romans z lakierem GR jolly jewels 108.
Jest to półprzezroczysta ciemnoróżowa baza, w której zatopione są piegi srebrne i intensywnie, mocno różowe(amarant?fuksja?) metalik. Do tego brokat w tych kolorach.
Tak więc kolorek lakieru zdecydowanie "mój".
Jako podkład wykorzystałam neonowy róż z MS, żeby kolor jolly był bardziej nasycony już po jednej warstwie. Na wierzch dałam top z GR nadający blask żelowych paznokci (również nowość tej marki).
O trwałości mogę po testach powiedzieć tyle, że zmyłam po 2.5 tyg. ze względu na chęć zmiany i było zero odprysków, za to odrost pokaźny ;D Mówię oczywiście o trwałości lakieru na pazurkach zażelowanych.
Jeśli lubicie "błyszczeć" to z głębi serca polecam!

Więcej o serii pisałam już tutaj KLIK!

Zdjęcie pochodzi od DR, mam nadzieję, że się nie pogniewa, a ja znów zapomniałam zrobić własne ;D Obiecuję poprawę ;)







wtorek, 8 stycznia 2013

Objętość fryzury.

Witajcie Kochani!
Dziś wpis z serii "na życzenie".
Opowiem Wam tym razem o technikach budowania objętości fryzury.




                                                                    źródło internet

Fryzura pełna objętości wcale nie jest tak trudna jak Wam się wydaje do stworzenia...
Należy tylko dobrze przemyśleć taktyke i wstępnie zanalizować krok po kroku fryzurę jaką macie zamiar wyczarować.

Bo czynników od jakich zależy sposób budowania objętości jest wiele:
1. Jakiej długości są włosy? Krótkie, półdługie, długie...
2. Jak są ostrzyżone? Klasycznie- tzn. na równo, cieniowane, cieniowane warstwowo, końcówki w półokrąg, trójkąt itp.
3. Jakiego typu są to włosy? Zdrowe, farbowane, zniszczone, proste, kręcone, falujące itp.
4. Gęste czy rzadkie? Cienkie czy grube?
 i teraz przechodzimy do fryzury:
5. Czy jest to fryzura z włosów prostych czy raczej kręconych albo mieszana?
6. Jeśli loki to analizujemy czym robione- jaką techniką nawijania- płaska czy spiralna, loki małe czy raczej duże fale.

Zapytacie- czemu to takie ważne? Otóż uzyskany efekt zawsze zależy od właśnie takiej analizy, jeśli to pominiecie i zechcecie ślepo stworzyć fryzurę ze zdjęcia, to możecie przeżyć niezłe rozczarowanie, bo albo wyjdzie Wam całkiem co innego albo... wszystko się rozleci i nic nie wyjdzie ;)
Tak naprawdę w realizacji danej fryzury ograniczają nas tylko zdolności manualne i... natura! Tak, to jakie predyspozycje mają dane włosy i to, że mogą sprawić, że biorąc pod uwagę ich warunki fizyczne nie da się idealnie odwzorować fryzury ze zdjęcia.

Ale wracając do objętości...
Najłatwiej wyczarować ją na włosach krótkich i pocieniowanych.
Najtrudniej- na prostych, ciężkich i długich.

Jakimi sposobami możemy uzyskać objętość?
1. Nawinięcie włosów na grube wałki, takie powyżej 45mm średnicy. Im większe wałki tym lepiej, większe będzie odbicie włosów od skóry.
2. Modelowanie włosów na grubej szczotce pow. 45 mm, modelując suszarką i szczotką od nasady pasm po końce, dobrze naciągamy włosy, wręcz jakby pionowo w kierunku przeciwnym do opadania pasm.
3. Tapirowanie wybranych pasm fryzury i lakierowanie ich. Można dodać trochę żelu przed tapirowaniem to pasma będą od razu lepiej trzymać.
4. Lakierowanie włosów głową w dół.
5. Suszenie suszarką z głową pochyloną w dół.
6. Upinanie wystylizowanych pasm, a więc wszelkie upięcia.
I wiele innych.
Tak naprawdę wszystko zależy od fryzury ;) 




                                                                 źródło internet
                  

Jakie środki pomogą naszej objętości?
1. Pianki do włosów, aplikowane na włosy wilgotne, osuszone od nasady, w objętości ok. mandarynki. Polecam sklepowy taft i wellę, zwłaszcza te budujące objętość volume. Potem modelujemy i voila!
2. Żele w spray'u. Generalnie mój ulubiony środek do wszystkiego. Włosy są troszkę sztywne później, ale przecież zawsze możemy je odgnieść ;) np Hegron, Isana itp.
3. Lakiery do włosów- dobrane do rodzaju włosów i trwałości fryzury. tzn. nie lakierujemy czarnym taftem na gęsto włosów przerzedzonych, cienkich czy delikatnych, bo hełm murowany ;D Jeśli zależy Wam na miękkości i elastyczności fryzury, to wybierajcie te lakiery nie sklejające i nadające elastyczne utrwalenie. A jeśli chodzi o sztywny tapir na całą noc to śmiało, szalejcie z wersjami power ;D Włosy lakierujemy oczywiście dopiero, gdy są  calkiem suche, ostygnięte, jeśli używamy narzędzi grzejących, inaczej fryzura sie poskleja i opadnie. Możemy lakierować juz od nasady, przeczesując włosy ku tyłowi- wtedy mamy lwią grzywę pełną objętości ;)
4. Nie polecam jako środka na objętość wosków, fluidów, past- tworzą tłuste wykończenie i dobre są raczej jako stylizator pojedynczych akcentów fryzury, a nie główne źródło utrwalenia, chyba że tworzymy fryzurę na krótkich włosach "nieład", albo wersja plażowa.
5. Różnego typu narzędzia jak szczotka i suszarka, wałki, papiloty, dyfuzor, spinki itp.

Jeśli pragniecie lekkiego utrwalenia- to wystarczy Wam tak naprawdę mgiełka lakieru- pamiętajcie, że nie rozpylamy go z bliska, bo sklei włosy! Im rzadsze włosy macie, tym mniej stylizatorów, bo fryzura się poskleja i siądzie... Im grubsze i gęste włosy- tym wymagają więcej środków.

Najłatwiej wyjściowe fryzury tworzy sie na włosach...zniszczonych! Rozjaśnione, wielokrotnie farbowane ;) Nie zdarzyło mi się by tego typu włosy nie chciały utrzymać kształtu.
Najciężej jest z włosami zdrowymi, naturalnymi, niefarbowanymi- są śliskie, nie chcą trzymać kształtu i trzeba się nieźle napracować przy nich ;)

No i na koniec pamiętajcie!
Każdą wystylizowaną fryzurę wieczorową lepiej ns dnia umyć, tzn umyć włosy, niz je szarpać i próbować rozczesać. Wydaje się to oczywiste, ale jakby co to piszę...
Mam nadzieję, że zrealizowałam temat wyczerpująco ;) Jeśli nie- dopytujcie w komentarzach, najwyżej zrobię edycję notki na dniach.
Podobał się wpis? ;)







niedziela, 6 stycznia 2013

Majirel 9 + 9.22

Witajcie Kochani!
Nareszcie się ogarnęłam i znalazłam chwilkę by opublikować nowy wpis na blogu.
Pragnę Wam również złożyć spóźnione życzenia wszystkiego Naj w 2013 roku oraz by rok ten był lepszy od poprzedniego! ;*(dla mnie niestety jest sporo gorszy jak na razie, ale nic to, uszy do góry i trzeba walczyć ;D).

Dzisiejszy wpis dotyczyć będzie mieszanki profesjonalnych farb L'Oreal Majirel odcień 9 naturalny bardzo jasny blond oraz 9.22 czyli bardzo jasny blond opalizujący intensywny(podwójny).
Moją modelką jest Ania ;*
Farby zostały zmieszane pół na pół i 1.5x więcej oksydantu. Na odrosty 10.5%, a na długości 6%. Celem bylo stonowanie żółtego, kurczakowego kolorku i rozjaśnienie odrostu.
Ania efektem zachwycona, skomplementowała mój blog jako "blondyńską biblię" ;D
Kolor wyszedł jaśniej niż u buahhot ;*, ale Ania miała też jaśniejszą bazę.
Zdjęcia niestety są jakie widać, na ograniczenia sprzętowe niestety nie mam wpływu, trzeba się cieszyć tym co jest ;/ Także kolor trochę zażółcony światłem żarówkowo-łazienkowym.
Grunt, że mamy kolejną zachwyconą blondynę ;)
Rok 2013 na blogu uważam za oficjalnie otwarty!