piątek, 29 listopada 2013

Doniesienia o postępach, czyli o poprawie zmasakrowanej skóry dłoni. Alantan dermoline i Bebeauty ultranawilżający krem wygładzający.

Krótki wpis dla wszystkich zainteresowanych moją walką o złagodzenie ranek na wysuszonej, podrażnionej, pękającej i ogólnie zniszczonej skórze mojej prawej dłoni (lewa jest obecnie w stanie bardzo dobrym).
Lekiem przynoszącym niesamowicie szybką ulgę, okazał się popularny apteczny alantan smarowany na zmianę z kremem do wszystkiego (do ciała ;P) z Biedronki. Od wczoraj kremowałam łapki chyba z kilkadziesiąt razy...robię to non-stop, co umycie rak, po przyjściu z dworu itp. Specyfików nie żałuję, nakładam na grubo- nie wmasowuje, nie wklepuje tylko czekam aż się samo wchłonie- i po kilku minutach się wchłania o dziwo...
Poprawa jest olbrzymia, a to dopiero doba walki!
Wstawiam fotkę kremu z Biedry, niestety bez etykietki, bo otworzenie go poprawnie było zbyt trudne na moje blond możliwości i jak tylko zaczęłam otwierać to cała folia mi odlazła ;D To taki szczegół, żebyście się pośmiali. Nic to, najważniejsza jest zawartość! Krem wyprodukowany przez Tołpę na podobieństwo oryginału od Nivea, nie może być zły (w moim mniemaniu), cechy wspólne/podobne: zapach i opakowania ;) Z początku wściekła byłam jak cholera, bo nawaliłam warstwę z pół centymetra i nie szło wsmarować, bo bieliło się wszystko, ale pomocne okazały się inne blogerki, które specyfikę kremu opisały- nie smarować, odczekać i samo się wchłonie- odczekałam i jest cudo <3 Nawilżenie ogromne, skóra jest już mięciutka, zmiany zbladły, chcę więcej!
Jestem już pewna, że dam sobie radę z tymi wrednymi łapami i do poniedziałku to będę mogła użyczyć dłoni do jakiegoś pisma pazurowego, takie będą piękne ;D Humor mam od razu lepszy, jak już obsesyjnie nie piecze i nie boli.
Ale bez Was nie poszłoby mi tak szybko i łatwo, także dziękuję za wszystkie rady i że jesteście ;*
Dorzucam fotki łapek z dziś- widać, że lewa jest w dużo lepszym stanie od prawej, gdzie wczoraj doszło do kolejnego pęknięcia ;( no i moje "lekarstwa".

                                                       Alantan dermoline
                                                       Bebeauty ultranawilżający krem wygładzający




Ps. Balujecie w andrzejki? ;) Jakie macie plany?

czwartek, 28 listopada 2013

Wreszcie chwila dla siebie- zeberkowe pazurki na andrzejki ;)

Ponura pogoda za oknem dobija.
Na szczęście dziś mam dzień wolny (tak z zaskoczenia), więc odbębniłam małe zakupy w R. i zarazem spacer z Lolą i mogę cieszyć się słodkim lenistwem. Do R. bym wcale nie szła, ale wczoraj w nocy Andy (co ty ze mną robisz?! najpierw damage teraz eliksir ;D) tak mnie nakusił na odżywczy eliksir z L'Oreala, że pierwszą myślą po przebudzeniu było "mimo deszczu i zimna, idę!".
Oczywiście po testach dam Wam znać warto czy nie. Składowo warto- też mi to Andy uświadomił, bo ja spojrzałam na wersję dla wł. farbowanych i tam było troszkę gorzej, więc odrzuciłam myśl o zakupie...

Rzuciłam się na pazury, znów wołały o pomstę do nieba, miesięczny odrost! Teraz są już na powrót piękne, przy zdobieniu w zeberkę/paseczki pozostałam, jakoś świetnie się w nim czuję i mi się nie znudziło. W ramach odmiany zmieniłam znów kształt na kwadraty. Skróciłam do 2cm z 2.5.
Wykorzystałam R. promocję -40% na nowe lakiery do ozdobienia: srebrny brokatowy liner z Wibo i biały lakier do frencza white xtra z miss Sporty. Wszystko tradycyjnie zalane hybrydą (lakierożel).
2 godzinki z głowy, ale za to miesiąc spokoju.



Przez weekend i w sumie od dziś muszę się ostro zająć skórą moich dłoni ;( Może macie jakieś sprawdzone sposoby na pękającą, łuszczącą się, spierzchniętą skórę? Niestety zabiegi fryzjerskie i praca w rękawiczkach dają mocno popalić- ostrzegam, że zdjęcia ciut drastyczne, możecie zobaczyć nawet pęknięcia, z których sączy się krew.
Najmocniejsze kremy już nic nie dają, neutrogena wysiadła, tych z mocznikiem nie mogę używać, bo popękana skóra pali żywym ogniem ;( Trochę ulgi daje nacieranie oliwką, ale to na krótko. Nie wiem już jak sobie pomóc, jeszcze na dalszej części dłoni jest nieźle, skóra miękka i  generalnie ok, najgorzej dzieje mi się na palcach i kostkach, boli, piecze, auć ;( Doradźcie coś...





środa, 27 listopada 2013

Myjące buble roku: szampon Mrs. Potter's odbudowa i nawilżanie oraz Nivea baby łagodny szampon i płyn do kąpieli 2w1

Dziś napiszę Wam moje negatywne opinie o 2 popularnych, często polecanych pocztą pantoflową przez inne kobietki, szamponach.

W Mrs. Potters z aloesem i jedwabiem byłam z początku zakochana. Delikatny ziołowo-trawiasty zapach mi nie przeszkadzał, wydajna konsystencja i niska cena, włosy po umyciu były w niezłym stanie- leciutko skołtunione, ale na najzwyklejszej odżywce dobrze się czesały- za to jakie wygładzone! no pretendent do szamponu idealnego. Magia zniknęła chyba po 2-3 tyg. stosowania- skóra głowy zaczęła swędzieć, pojawił się lekki łupież, ale najgorsze było to, że włosy tłuściły się w zastraszającym tempie- musiałam je myć codziennie! Zmieniłam szampon- wszystko przeszło.
Zrobiłam drugie podejście- historia się powtórzyła- więc moja miłość do tego kosmetyku przeminęła w jednej chwili z wiatrem ;P
Być może szampon sprawdzi się u osób, które myją włosy codziennie, ale uważałabym czy nie przesuszy długości i końcówek.





Drugi negatyw dla dziecięcego szamponu i płynu do kąpieli Nivea baby.
Szukałam czegoś delikatnego do mycia, w stylu lawendowego szamponu J&J i zderzyłam się z murem. Przekonała mnie "szumna" formuła hipoalergiczna, niestety uczuliło mnie jak dawno nic innego ;/
Sam kosmetyk może i jest delikatny w składzie- w sumie na pewno! Nie był w stanie domyć mi skóry głowy nawet 2krotnym myciem, ns. dnia miałam już totalny smalec i włosy ulizane jak na brylantynę ;P Do tego od razu pojawił się łupież i swędzące krostki/strupki, bo skóra przeciążona i niedomyta.
Po prostu koszmar. Bubel straszny, cena dosyć wysoka, bo jakieś 15zł w cenie regularnej, niewydajny, bo ciężko spienić jak to kosmetyki dziecięce, plus za zapach ładny pudrowy, dziecięcy.





Opisanych kosmetyków nie polecam.
Zostawiam Wam zdjęcia- składy, obietnice producenta; nie będę tracić czasu na dokładny opis, który kosmetyk co zawiera.

Znacie je? Sprawdziły się u Was?

wtorek, 26 listopada 2013

Kolejna odsłona A10 na moich włosach i strzyżenie aniołka.

Mam kolejny ciężki tydzień...
Powoli nie daję rady; cieszę się tym, że zdrowie póki co dopisuje, obym nie zapeszyła ;P
Budzę się i nic mi się nie chce, a już na pewno nie schodzić z łóżka ;/ Marzę o tygodniu wolnym, tylko dla mnie samej, o tym, że w końcu mogłabym się wyspać i doprowadzić do ładu.
Najmilsze wydarzenie zeszłego tygodnia w mojej "karierze", to strzyżenie małego aniołka <3 Moją najmłodszą klientką została niespełna 2 letnia platynowa blondyneczka o oczach prawie czarnych, niesamowite! Wierzcie lub nie, ale jak strzygłam to ręce tak mi się trzęsły, że jej mama, która trzymała jej głowę nieruchomo, aż się śmiała. Ja oczywiście starałam się być niesamowicie delikatna i ostrożna, więc trochę stresu miałam, zmęczenie wyszło, do tego niewygodna dla mnie pozycja w kucki z rękami trzymanymi do góry (żebyście sobie nie wyobrażali, że zawsze pracuje się w idealnych warunkach, na super wygodnych fotelach fryzjerskich i np. hokerze- marzenie). Zresztą co za różnica, teraz też dłonie mi drżą i w ostatnich dniach ciągle, chyba przywykam.
Pięknie wyszło, mała otrzymała od "ciotki" fryzjerki słodką grzyweczkę ciut nad brwiami i włoski do  ramion, a że ślicznie jej się lokują to, żałuję że nie mogłam zrobić dla Was fotek. Oczywiście jej mama zachowała sobie ostrzyżone loki ;3 A wszyscy chwalili nową fryzurę i chyba w ogóle pierwszą w jej życiu ;)

Znalazłam też odrobinę czasu, żeby zafarbować odrost-gigant, tzn. mężuś mi zafarbował i żeby podstrzyc własne końcówki i grzywkę, bo miałam czekać na przed-świętami, ale doszłam do wniosku, że może lepiej teraz. Zaskoczyło mnie, że i mój mąż i mama i rodzina męża- no mnóstwo osób mnie pytało- podcięłaś końcówki? Jak nigdy! Aż zapytałam męża czy krzywo jakoś zrobiłam czy co, a on nie- że jest genialnie i że był zaskoczony, że sama tak zrobiłam na sobie.
Mój kochany dziadek wciąż dręczy mnie pytaniem- jak dużo jeszcze będę zapuszczać i wmówiłam mu, ku uciesze mamy i swojej, że do kolan ;D A on- no weź się nie wygłupiaj!, jak ja go kocham <3

Także pokazuję fotki po ostatnim farbowaniu Palette ICC A10.
Farbowane były same odrosty, bez malaksu ( malaks już nie pamiętam kiedy robiłam, chyba na ślub i tylko 2x w tym roku) na 50 minut.
Bardzo szaro-srebrno mnie "wzięło", ale fajnie, ja lubię ;) Włosy spuszone, bo gdy robiłam na szybko fotki, jeszcze nie doschły.
No i taki pogadankowy wpis mi wyszedł. Mam Wam do pokazania 2 naprawdę genialne koloryzacje i wiele świetnych innych, mam do napisania wpis zbiorczy o bublach na jakie się nacięłam w tym roku- nie wiem kiedy, nie obiecuję i znów znikam.
Buziaki Kochani! Do następnego!
Ps. Niech ktoś rozciągnie moją dobę!
Ps. 2. Proszę o nie pytanie mnie czy schudłam, czy mam worki pod oczami, niestety na fotach wszystko widać ;/ Doprowadzę się do ładu z czasem...








czwartek, 21 listopada 2013

Farby Londa wycofywane?

Dodatkowy post publikuję na gorąco, bo dostałam świetne wiadomości!
Nie mogłabym tego zatrzymać tylko dla siebie, a Was dalej trzymać w niepewności.
Próbowałam się dobić na infolinię polskiego oddziału P&G, niestety telefon jest głuchy...
Dotarły do mnie sygnały o rzekomym wycofywaniu farb Londa z rynku polskiego, co nie jest prawdą, a kolejny już raz ktoś rozgłasza taką plotkę ;/ po ostatnich postach ( komentarze) moja skrzynka mailowa została zaspamowana wiadomościami o podobnej treści i planowaniem poszukiwań zamienników odpowiednich kolorów...STOP!
Moja kochana Asia, bohaterka postu o garnierach, napisała maila do działu ds. konsumentów.
Bardzo szybko dostała następującą odpowiedź, którą z radością dla fanek farb Londa publikujemy:

Uprzejmie dziękujemy za kontakt z nami. Miło nam, że nasz krem koloryzujący Londa - 12/9 Perłowy blond cieszy się Pani zaufaniem i że bezpośrednio do nas zwraca się Pani ze swoim pytaniem.

Zapewniamy Panią, że wciąż prowadzimy dystrybucję wymienionego produktu na rynku polskim. Niestety nie mamy wpływu na dostępność produktów w sklepach. W przypadku dalszej niedostępności produktu w wielu punktach sprzedaży, radzimy Pani skontaktować się z kierownictwem najbliższego sklepu, gdzie zwykle robi Pani zakupy i poinformować o chęci zaopatrywania się w wyżej wymieniony produkt właśnie w tym sklepie. Z naszego doświadczenia wynika, że kierownicy sklepów bardzo chętnie wykorzystują takie informacje do planowania asortymentu i wielkości zaopatrzenia. Sądzimy, że w ten sposób Pani problemy zostaną rozwiązane.


Więc jest potwierdzone, że londa nadal będzie dostępna, możemy spać spokojnie ;)

Kto się cieszy wraz z nami? ;) 
Asi gorąco dziękuję za interwencję ;* 


 

Aktualizacja Alfaparf evolution cube 11.21

Witajcie!
Tak jak obiecałam, postarałam się o częstsze publikacje.

Dziś pragnę pokazać Wam piękno chłodnych blondów alfy na włosach moich najbliższych blondyn ;* Kylie i Czekoladowo.
Włosy dziewczyn naprawdę zachwycają i zapierają dech, są moimi żyjącymi dowodami na to, że dobrze dobrana farba jest w stanie dać efekt prawie białych blondów i pomóc w utrzymaniu dobrej kondycji włosów.

Ale co ja tam będę przynudzać ;D
Zapraszamy! KLIK!


poniedziałek, 18 listopada 2013

Ach te powroty i Garnier color naturals 110 + 112

Witajcie Kochani!
Na wstępie muszę Was przeprosić za dosyć długą przerwę w publikacjach.
Bardzo mi miło, że wciąż tutaj zaglądacie i zagrzewacie mnie komentarzami do powrotu do Was ;)
Niestety nie jest to łatwe, bo listopadowo-grudniowy młyn pracy trwa w najlepsze. Z jednej strony jestem bardzo zadowolona, usatysfakcjonowana i dumna z siebie i tego co dzieje się w moim życiu, z drugiej niestety zmęczenie daje w kość ;/ Czasem ból nadgarstków i kręgosłupa nie chce dać zasnąć, ale wiem, że jeszcze "moment" i wszystko się uspokoi. Do tego mój mężuś ma ostatnio jakąś złą passę- najpierw choroba, potem usuwanie zęba chirurgiczne, które otarło się o zapalenie okostnej, a wiecie chyba jak mężczyźni chorują ;) Od kataru już umierał, więc dodatkowo dni płynęły mi na etacie Pani Domu i opiekunki.
Od wczoraj jest już dobrze, dziś Pan Mąż poszedł do pracy, więc i ja mam wolny poranek (ładny mi poranek- 10 godzina ;D no ale musiałam w końcu odespać).
Postaram się by wpisy ukazywały się częściej, jednak nic nie mogę obiecać.

Na dziś przygotowałam krótką relację z farbowania Garnierem.
Asia :* postanowiła wrócić do jasnych chłodnych blondów, wciąż jednak naturalnych, nie za zimnych, w których czuje się najatrakcyjniej.
Zastosowana mieszanka to 110 super jasny naturalny blond ze 112 antarktyczny srebrny blond pół na pół i oksydanty 9% (oryginalne).
Odrosty Asi to ciemny popielaty blond.
Kolor otrzymany to naturalny perłowy beż z poziomu około 9.
Włosy ślicznie lśniły, koloryzacja nie zniszczyła włosów.
Jedyny minus jaki widzimy i ja, gdy jeszcze farbowałam się garnierem i obecnie Asia- to, że kolory szybko matowieją- już po około tygodniu nie ma takiego blasku jak tuż po farbie, a po około 2 tygodniach mat ;/
Mimo to kolor ładniutki i naturalny, polecamy!
Uwielbiam gładkość włosów naszej asieńki <3








poniedziałek, 4 listopada 2013

Schwarzkopf Gliss Kur maseczka Oil nutritive

Dziś recenzja popularnej maseczki Gliss Kur.
Maska z 7 olejkami dedykowana jest włosom długim o rozdwajających się końcówkach. Jak głosi producent włosy mają się rozdwajać do 97% mniej, a olejki i keratyna mają włosy regenerować.
Jaka jest moja ocena tego kosmetyku?

Nazwa: Schwarzkopf Gliss Kur maseczka Oil nutritive przeciwdziałająca rozdwajaniu się włosów
Kategoria: włosy długie o rozdwajających się końcówkach
Obietnice: regeneracja, mniej rozdwojonych końcówek do 97%
Dostępność: Leclerc, Rossmann
Cena: 18zl/200ml
Wydajność: +
Zapach: marakuja? chemiczny ;/ duszący i mdli...
Kolor: żółty pastelowy
Konsystencja: mega gęsta, masło
Komfort aplikacji: dla mnie brak. Maska jest tak gęsta, że kiedy chcę nałożyć ja równomiernie, to pokrywam włosy grudkami, które po dłuższym masowaniu się dopiero rozpuszczają. Przez to można nałożyć maski za dużo- i włosy są przeciążone, tłuste i do ponownego umycia, a kiedy damy jej zbyt mało to efektów brak. Trzeba samemu znaleźć odpowiednią ilość na swoje włosy co jest niezbyt fajne, bo pierwsze kilka podejść do tej maski było dla mnie porażką.
Fajne składniki: masło shea (karite), olej arganowy, olej macadamia, oliwa z oliwek, olej migdałowy, olejek z pestek moreli, olejek z Maruli, olej sezamowy, hydrolizowana keratyna, z silikonów dimethicone.
Zalety: dobrze natłuszcza włosy, są elastyczne, nawilżone, pogrubione, wygładzone. Może poprawiać jakość włosa przy regularnym stosowaniu. Będzie dobra dla włosów mocno zniszczonych.
Wady: jest ciężką maską o mocnym działaniu i zapachu. Nawet na moje włosy, których chyba dotąd nigdy nie udało mi się przeciążyć, a ona sprawiła, że włosy miałam kilka razy do ponownego mycia.
Na pewno nie stosowałabym jej częściej niż raz w tygodniu po oczyszczającym bezsilikonowym szamponie. Największa wada, to że "oblepia" włosy, kiedy czeszę je na sucho to mam uczucie jakby były powleczone niewidzialną warstewką gumy ;/ do tego absolutnie nie pasuje moim końcówkom- włosy są miekkie i gładkie, ładnie się układają, a ostatnie 10 cm włosów istna szczota ;/ Myślę, że to wina keratyny, która jako jedyna w produktach GK mi przeszkadza zawsze. Do tego po wyschnięciu czuję na włosach zapach "zjełczałego tłuszczu", kiedy próbowałam olejować włosy też czułam ten zapach i mnie przyprawia o odruch wymiotny, niestety chyba jestem wrażliwa na zapachy, inni pewnie tego nie czują. Mój A. też czuje w każdym razie.
No i nie nadaje połysku, a ja ostatnimi czasy przyzwyczaiłam się do produktów, po których włosy lśnią jak lustro.
Moja ocena:  chyba z góry widać po ilości zalet i wad ;] Ja na ponowny zakup na pewno się nie skuszę... Nie pozostawia idealnych wizualnie włosów i tu też zawód, bo potrafiła zrobić mi niemiłą niespodziankę pusząc włosy jakby mnie piorun strzelił albo całkiem skrajnie je przetłuścić.
Nie rozumiem dlaczego moje włosy tak na nią dziwnie reagują. Na pewno nie sprawdzi się na włosach cienkich i rzadkich- obciąży niemiłosiernie. Ja i moje włosy jesteśmy na NIE, bo jest wiele tańszych masek o lepszym działaniu, jednak jeżeli ktoś szuka maski jako "kompresu", "pierwszej pomocy" przy  totalnie zniszczonych włosach, to będzie zadowolony. Być może moje włosy są już zbyt zdrowe na taki produkt.







Znacie? Lubicie?