czwartek, 27 marca 2014

Extremalnie zniszczone włosy i co dalej?

Prosiliście o taki wpis.
Wyobraźmy sobie sytuację, że nasze włosy są totalnie, extremalnie zniszczone. Mniejsza o to, jak do tego doprowadziliśmy- wielokrotne zabiegi chemiczne i wysoką temperaturą np.
Patrzymy w lustro i nie możemy uwierzyć, włosy smętnie wiszą w postaci zgumowanych i porwanych końców, do tego przypominają zmechacony kołtun, a po wyschnięciu kołtun, który jest tak suchy, że podczas próby czesania wyłamuje się w postaci odpadających, spalonych części.
Nie będę Was czarować, na takie zniszczenie nie ma lekarstwa- tylko możliwie jak największe cięcie plus intensywna pielęgnacja tego co zostanie i tego co będzie odrastać. Wiem, że zwłaszcza dla kobiet kochających długie włosy może to być straszne przeżycie, jednak z doświadczeń wiem, że nie ma co na silę takich włosów ratować, inwestować w tony drogich kosmetyków, które lekko poprawią stan włosa i pomogą nam przy rozczesywaniu, jednak w ciągu kilku miesięcy miejsca najmocniej uszkodzone i tak się wykruszą pozostawiając jeszcze gorszy obraz i narażając włos na dalsze uszkodzenia.
Żeby do takiego stanu doprowadzić włosy to trzeba już "umieć" ;) Nawet cienkie i wrażliwe włosy są w stanie znieść kilka koloryzacji czy okazjonalne prostowanie prostownicą...Czasem jednak mam wrażenie, że część kobiet albo nie myśli w ogóle, albo nie ma wiedzy w temacie pielęgnacji żadnej albo...nie wiem, robi sobie na złość niszcząc swoje włosy?! Miałam jedną taką extremalną sytuację. Potencjalna klientka trafiła do mnie z włosami już bardzo zniszczonymi ( rozjaśniacz wielokrotnie, fantazyjna farba, tapir codziennie, rozczesywanie szczotką okragłą do modelowania WTF??? kołtuny na karku...mycie samym szamponem, odżywka nie-nie bo przetłuszcza włosy o.O). Oczywiście te "rewelacje" musiałam z niej wyciągnąć długim wywiadem i mnóstwem pytań, bo sama twierdziła, że nie wie dlaczego jej włosy TAK wyglądają, ona nic złego nie robi...;D Niestety nie mogłam jej pomóc, bo przyszła z zamiarem dekoloryzacji ;P Miałam poważne obawy, że nawet po kąpieli rozjaśniającej, to jej włosy nie opuściły by mojego fotela...Niestety odmowy i garści porad i propozycji co mogłaby zrobić dla swoich włosów nie przyjęła zbyt dobrze, a ja usłyszałam, że jestem "fryzjereczką....pomińmy resztę i że zmarnowałam jej czas". Pożegnanie było dosyć chłodne...Nigdy nie zrozumiem, dlaczego ludzie nie lubią szczerości w oczy i nie potrafią przyjmować kulturalnej odmowy i dobrej rady, ale to temat na inny post.
Takie sytuacje na szczęście nie zdarzają się często. Świadomość konsumentów rośnie, wiedza się szerzy- cudownie ;)
Najczęściej włosy z jakimi się spotykam są tylko lekko zniszczone, bądź zniszczone, w większości wypadków z braku czasu i chęci do pielęgnacji, a stosowania regularnych koloryzacji. Nie oszukujmy się, trwałe farby koloryzujące/rozjaśniające to nie odżywka. Włos po zabiegu zostawiony bez dalszej opieki będzie niszczał. Pielęgnacja włosów po zabiegach oparta na samym szamponie i czesaniu nie powinna mieć miejsca. Zresztą, uważam, że już półdługie/długie naturalne włosy potrzebują większego zainteresowania niż sam szampon.

                                                               źródło internet

Żelaznym kołem ratunkowym mocno zniszczonych włosów, jakie zazwyczaj proponuję jest:
- strzyżenie najbardziej zniszczonych fragmentów, oczywiście to klient decyduje o ilości obciętych cm, ja mogę tylko zasugerować i pokazać ile byłoby dobrze ostrzyc... jaki typ strzyżenia byłby najlepszy.
- bogata pielęgnacja: mycie włosów wg potrzeb, a nie widzi mi się!, jeżeli nie służą ci szampony "silikonowe bomby chemiczne dostępne u fryzjera" to stosuj nadal taki jak lubisz. Jeśli używasz mocno myjącego szamponu, który pozostawia włosy skołtunione i sztywne, to postaraj się go rozcieńczać, a skórę głowy masować delikatnie tylko opuszkami palców wsuwając je miedzy włosy. Możesz też zabezpieczać długości włosów przed agresją detergentu nielubianą odżywką/maską/olejem itp. Pamiętaj jednak o proteinowej odbudowującej masce 2x w tygodniu! Nawet jeśli włosy są po niej brzydkie, to możesz po spłukaniu jej użyć odrobiny ulubionej odżywki na 1/3 włosów od końcówek. Bez protein nie ma odbudowy. Nałożenie tysiąca oleistych kosmetyków nie da długotrwałego rezultatu. Najlepiej połączyć pielęgnacje proteinową (odbudowa) z natłuszczającą (elastyczność) i silikonową (ochrona). Maski, którymi udaje mi się uratować wiele osób do samodzielnego stosowania w domu to dolce anti age, loreal extreme- te 2 sprawdzają się w 99% przypadków. Zawsze będę obstawać, że włosy zniszczone wymagają szczególnej pielęgnacji maskami, a nie tylko odżywkami- różnica na poziomie działania, nie chodzi o składy ;)
- zaprzestanie zabiegów chemicznych- koniec z dalszym nakładaniem farby na farbę, należy podjąć decyzje co do koloru i wyrównać kolor odżywczą farbą półtrwałą dla włosów uwrażliwionych. Kolejnym krokiem będzie koloryzacja samych odrostów farbą trwałą dobraną do koloru tej na długościach i ewentualnego odświeżania koloru. Można też zapuszczać swoje naturalne włosy.
- żadnej trwałej!
- suszenie chłodnym nawiewem i odstawienie urzadzeń typu lokówka, prostownica.
- delikatne rozczesywanie grzebieniem o szerokim rozstawie zębów, żadnego szarpania, tapirowania by nie pogłębiać uszkodzeń mechanicznych.
- mycie włosów wodą letnią, spłukiwanie chłodną, nie używać wody bardzo ciepłej!
- jestem przeciwniczką długiego "namaczania" takich włosów. Nie polecam stosowania ręcznie robionych maseczek długimi godzinami, spania w nich itp. Włos pęcznieje od zasadowego pH czy wilgoci, a to sprawia, że jego struktura jest nadmiernie wrażliwa na niszczenie. To tak jak z materiałem- możemy prać tkaninę w najlepszych płynach do prania, a mimo to samo jej moczenie i suszenie powoduje drobne zniszczenia/rozciągnięcia itp. Kompres z masek i olejków podgrzewamy do ciepłego (nie gorącego ) i trzymamy do 15-20 minut. Raz w tygodniu.
- cierpliwość i czas...już po około tygodniu czuć zmianę w rozczesywaniu, po miesiącu widoczny jest lepszy blask i układanie się fryzury...a potem już z górki ;) Im w lepszym stanie są nasze włosy (może to potrwać kilka miesięcy), tym zaczynamy wprowadzać lżejszą pielęgnację- maska 1x w tyg., częściej odżywka (timotei drogocenne olejki, loreal extreme, fructis oleo itp). Nie ma sensu dłużej włosów obciążać, ponieważ mają zdolność wchłonięcia tylko określonej ilości substancji odżywczych, a reszta odkłada się na łodydze pogarszając wygląd włosów. Oczywiście te "spalone" fragmenty regularnie podcinamy, ponieważ różnice między zdrową odrośnięta częścią włosa będziemy czuć zawsze.

To chyba takie najważniejsze zasady...na pewno wiele z Was dobrze je znała ;) Jeśli o czymś nie napisałam dopytujcie. Często spotykam się, że ktoś ma włosy po prostu suche, czy długi czas nie podcinane, a uważa, że są zniszczone (jeśli już to same końcówki, które nie zmieniają statusu na zniszczone włosy, bo po podcięciu co? nagle są już zdrowymi włosami? no nie!)  i źle je pielęgnuje, stąd brak rezultatu albo wręcz pogorszenie stanu ( proteiny i włosy suche...oj nie ;)).
Zawsze starajcie się zrobić ze sobą szczery wywiad, gdy chcecie określić potrzeby swoich włosów.
Np. odpowiedzi na pytania:
- Jak często muszę myć włosy? Jeśli codziennie to może używam zbyt ciężkiego szamponu?
- Czy mam jakieś problemy ze skórą głowy?
- Jakie są moje włosy? cienkie i skłonne do obciążenia? grube? proste czy krecone? itp.
- Jaki mam problem z włosami?
- Czy regularnie poddaję włosy zabiegom niszczącym?
- Jakich kosmetyków używam? Może zbyt dużo proteinówek, albo ich całkowity brak?
- Czego oczekuję od moich włosów? Jak mają wyglądać? A może nasze wyobrażenie jest zupełnie odrealnione i niemożliwe?
- Czy mam problem z wypadaniem włosów? Jaka jest przyczyna? Może przeciążam je nadmierną pielęgnacją? itd.
Mam nadzieję, że wpis się przydał.

poniedziałek, 24 marca 2014

Perfect mousse 800 średni blond

Dziś fotorelacja z koloryzacji popularną, ogólnodostępną pianką/musem Schwarzkopfa.
Moja modelka, Agatka ;* wybrała dla siebie odcień 800 średni blond z Perfect mousse.
Poczyniłyśmy swojego rodzaju eksperyment, ponieważ jak pamietacie Agatka włosy koloryzowała/pojaśniała wielokrotnie, wciąż balansując między bardzo jasnymi chłodnymi blondami, a bardziej naturalnymi blondami, po nawet brązy...Wszelkie te zmiany przechodziły płynnie i nie musiała pomiędzy koloryzacjami używać rozjaśniacza czy dekoloryzatora do ściągania poprzedniego koloru. Kolor sam powoli się wymywał, a następnie kolejna farba niewiele odcieni jaśniejsza, płynnie pokrywała i długości i odrosty.
Z odrostami u Agatki jest  dość prosto, ponieważ ma swoją naturę jasną- jest blondynką poziom jeśli dobrze pamiętam ok. 7-8, niemniej zdarzało się, że po koloryzacji odcień miał nadmiar tonów żółtych (stąd dla Agatki lepsze były odcienie perłowe i beżowe niż popielate). To jednak już przeszłość, ponieważ moja kochana modelka zapragnęła bardziej naturalnej siebie. Eksperymentem była próba przyciemnienia tak jasnych włosów po wielu przejściach farbą bez amoniaku o formie pianki. Już mogę zdradzić, że był to bardzo udany eksperyment ;)



Pianka Schwarzkopfa nas zachwyciła i zaskoczyła pozytywnie <3
Przede wszystkim nie spodziewałyśmy się, że już jednorazowa koloryzacja będzie tak trwała! Kolor mimo wielu tygodni nawet nie drgnął! Leciutko pojaśniał, nie pojawiły się nigdzie jaśniejsze prześwity, mimo, że Agatka często chodzi na basen.
Blask jak tuż po...do tego komfort aplikacji, łagodna formuła i włosy w świetnej kondycji tuż po farbowaniu. Jedyny psikus to zakręcona numeracja- 800 to nie jest jasny blond jak zazwyczaj, a średni blond, więc otrzymany kolor był klasycznym średnim blondem, dla wielbicielek jaśniutkich blondów dosyć ciemnym ;) Dla Agatki stał się kolorem, jakby się w nim urodziła, niesamowicie podkręcającym jej urodę i dodającym klasy i elegancji (zresztą, sami oceńcie fotki! bosko!).
Jak to bywa ze średnimi blondami światło sztuczne daje kolor ciut oliwkowy, jednak fotki w lepszym świetle rozwiewają wszelkie glonowe wątpliwości ;)
Czas trzymania- 30 minut na całości.

Opinia Agatki: Przed malowaniem włosów miałam kolor jasny blond. Pasemka rozjaśniaczem(refleksy) i całość dość jasna.Włosy są w dobrym stanie, nie ucierpiały po malowaniu. Kolor nie wyszedł zielony, było to jedynie moje złudzenie wynikające może ze światła? Jestem zadowolona, oceniam farbę bardzo pozytywnie, ponieważ wcześniejsze próby przyciemniania kończyły się zielenią.

Od siebie dodam, że widzę w tej piance fajny i wygodny sposób na walkę z siwymi włosami ;)
Polecamy!



 Po około 3-4 tygodniach od farbowania...


poniedziałek, 17 marca 2014

L'Oreal sublime mousse 300

Dziś obiecana relacja z farbowania odcieniem 300 głęboki brąz od L'Oreal sublime mousse.
Musy/pianki to zupełnie nowy rozdział w koloryzacji na rynku. Olbrzymimi plusami są łatwość i przyjemność aplikacji, innowacyjność formuły i wykorzystanych składników, jednak jak we wszystkim są też minusy- w większości przypadków pianek, nie uzyskamy dużego pojaśnienia na włosach, może też być problem z nadmiarem ciepłych tonów (rozjaśnianie włosów naturalnie ciemnych).
Pomimo problemów z jasnymi blondami, na pewno zachwycą nas, jeżeli włosy poddajemy niedużej kolorystycznej zmianie- do 2 tonów jaśniej, tonowanie własnego koloru czy przyciemnianie. Tak było w przypadku mojej modelki- Wasienka ;*, jest niesamowicie żywiołową kobietą i duszą imprez ;) Z całą pewnością nie znam wielu tak barwnych osób jak ona. Na głowie miala chyba już wszystko, a z jasnych blondów wróciła na mocne intensywne brązy.
Kiedy dotarła do omawianej przeze mnie dziś pianki L'Oreala była zachwycona! Komfort aplikacji, delikatność formuły, cudowny blask włosów, pokrycie siwych włosów i trwałość koloru- to najwieksze plusy jakie wymienia.
Swoją naturę ma jakiś +/- ciemny blond, więc włosy mocno przyciemnia 300, do głębokiego, prawie czarnego brązu (można wręcz powiedzieć, że na początku ma czerń, która lekko jaśnieje). Farbuje odrosty, na koniec przeciągając piankę na długości.
Efekty? Proszę bardzo! (Niestety nie mam jej zdjęć w naturalnym świetle słonecznym, ale kolor jest typowym ciemnym brązem).
Nikt nie powiedziałby ile jej włosy przeszły, wyglądają olśniewająco <3 Sama ich właścicielka również ;)





środa, 12 marca 2014

Kucyk Bunny farba vs. rozjaśniacz

Wiem, że obiecałam brąz L'Oreala...
Ale nie mam  wystarczająco dużo czasu, żeby napisać te kilka zdań o samej farbie i mojej modelce, która jest niezwykłą osobą ;D
Dlatego na pocieszenie szybka wrzutka porównawcza  moich włosów uczesanych w kucyk z czasów obecnych i wtedy, gdy rozjaśniałam włosy Palette 100 (farba z rozjaśniaczem).
Właśnie złapałam się na tym, że będzie to również dokumentacja dowodząca, że palette to nie takie zło jak piszą/mówią; dobrze, że wciąż jej używam ;)
Tak więc palette 100 (farba z oksy 9% plus odrobina rozjaśniacza proszkowego) kontra A10 (farba z oksy 12%).
Jest różnica, prawda? I to w ciągu 2-3 lat... włosy tylko umyte szamponem, po odżywce d/s, rozczesane/wyszczotkowane.
Miłego dnia Kochani! Ja lecę do pracy!

Dziś (A10):









 2-3 lata wcześniej (100):









wtorek, 11 marca 2014

Brązy słowo wstępne...

Nie byłabym sobą, gdybym słowem wstępu nie przybliżyła Wam problematyki brązów w koloryzacji ;) Wydawać się może, że nie ma nic łatwiejszego niż tego typu koloryzacja, po części to prawda, podobnie jak z czerniami, są jednak małe niuanse.
Kiedy chcemy uzyskać ciepły odcień wszystko jest proste- wybieramy odpowiednią farbę (zawsze ton jaśniejszą niż kolor jaki nam się podoba na testowym pasemku!) i właściwie tyle. Nadal trzymamy się zasady, że nie kładziemy ciepłych odcieni na zimne i odwrotnie. I bardzo musimy uważać, kiedy chcemy jasny blond rozjaśniany przyciemnić od razu brązem. Problemem znów jest uzyskanie odpowiednio chłodnego odcienia na typowych włosach Polek "mysi blond" czyli ciemny blond popielaty czy popielato-złocisty. Brązy wychodzą ciepłe, z mocnym rudo-złotym połyskiem lub rudo-czerwonym przy ciemniejszym brązie...albo inny zonk- brąz wychodzi nam jak czerń (zwłaszcza jeśli mamy włosy po przejściach).

Ważne do zapamietania jest to, że przy farbowanych brązach nie ma tej cechy odcieni chłodnych, która wystąpi przy blondach chłodnych stosowanych na jasnych naturalnie włosach albo z podkładem z rozjaśniacza:
Brąz zimny nie będzie kolorem jednolitym, lodowatym, stałym- pod wpływem naturalnego wymywania czy  sztucznego oświetlenia będzie się ocieplał ( nawet bardzo znacznie), a w słońcu mimo najlepszych kombinacji neutralizacji i tak zobaczymy czerwony czy rudawy połysk. Taka specyfika barwy. Najmocniej widoczne będzie to na ciemnym blondzie poziom 6 (tak, ciemny blond traktowany jest najczęściej już jako jasny brąz i odwrotnie, ponieważ granice poziomów są płynne) i brązach poziom 4 i 5, najmniej na poziomie 3, ponieważ jest to już bardzo ciemny brąz czy nawet brązowa czerń. Kolory brązowe powstają z  "przybrudzonej"mieszanki: kolorów chromatycznych (widma tęczowego) z archromatycznymi (biel, szarość, czerń), więc pochłaniają światło (stąd tak niesamowity blask, który widujemy na zdjęciach i wrażenie, że po przyciemnieniu zniszczonych włosów magicznie odżyły).
Oczywiście kilkukrotne farbowanie zimnymi brązami powinno potęgować "lodowy" efekt białych iskier we włosach; często wspomagamy się też mixtonami, jednak z doświadczenia mogę Wam powiedzieć, że wystarczy sesja opalania bez nakrycia głowy abyśmy mogli zobaczyć pierwsze ciepłe refleksy ( na blondach szybciej doszłoby do spłowienia koloru niż takiego ocieplenia rudością, za to na pewno wiecie jak wyglądają pasemka, które pojawiają się na waszych włosach naturalnych po słonecznym lecie prawda?). Pigmenty we włosie nie są rozmieszczone jednolicie, stąd zwłaszcza długie włosy mogą mieć różne natężenie/nasycenie barwy- ciepłe odrosty, dalej w części środkowej nasz wybrany odcień po czarne końcówki ;/ W blondach analogicznie- cieplejszy odrost świeżo pofarbowany, część środkowa to nasz wybrany odcień, a końcówki jaśniejsze lub wręcz białe.
Mimo całego tego trudu, jeżeli jesteśmy wielbicielkami zimnych brązów to warto o nie walczyć ;)
Choćby dlatego, że większość Polek ma chłodny typ urody lub mieszany z przewagą chłodnego i ciepłe brązy bez towarzyszącej opalenizny mogą naszą urodę gasić (efekt nijakości).

Jeśli chodzi o moje typy brązów to już znacie ;) Kocham odcienie ciemnej czekolady, brązy tropikalne i popielate. Trudne kwestie techniczne to odświeżanie koloru przy okazji comiesięcznego farbowania odrostów, które może doprowadzić do czarnych końcówek z czasem, dlatego warto tak samo jak w blondach kolor odświeżać tylko wtedy, gdy widzimy tego wyraźną potrzebę. Jeśli chodzi o schładzanie tonu mamy armię tonerów, płukanek czy maseczek, które będą bezpieczniejsze (pamiętamy o większym stężeniu niż dla blondów!).

Kończąc ten przydługi wstęp... Nie spodziewajcie się, że na blogu pojawi się mnóstwo brązowych koloryzacji, czasem coś wrzucę mając na uwadze, że tego chcecie, jednak nie wykonuje zbyt wielu tego typu koloryzacji. Jeżeli chcielibyście się pochwalić swoją opinią i fotką to jestem otwarta na propozycje, w końcu razem tworzymy ten blog ;* dla innych!

A teraz "moje" typy ;D





                                                                   źródło internet
Ps. Jakie brązy kochacie?

poniedziałek, 10 marca 2014

Eveline miniMax 410

Witajcie Kochani!
Po zapowiedzianej długiej przerwie, powolutku wracam do swojego "normalnego" życia.
Dziękuję Wam za wszystkie @, pw, smsy, komentarze wspierające mnie i dodające mi energii i wiary w to, że będzie dobrze i że ze wszystkim sobie poradzę ;* Tak się stało i teraz czuję szczęście i dumę.
Czuję się silniejsza i jeszcze pewniejsza siebie (o zgrozo ;D). Mogę spokojnie znów iść do przodu nie bojąc się obejrzeć za siebie.

Swój powrót pieczętuję wpisem pazurkowym.
Absolutnie zakochana w hologramach Eveline pozwoliłam sobie na kolejne kolorki i inne kosmetyki tej marki (obecnie w fazie testów, ale mam już hity!).

Lakier 410- to "brudny" róż albo inaczej...róż pudrowy przełamany fioletem z wielokolorowym holograficznym pyłem. Jak nigdy starałam się zdjęciami oddać 100% koloru; dzięki temu, że dzień był słoneczny udało się! Na pazurkach mam 2 warstwy plus top-wysuszacz z Miss Sporty.






Tak skromnie na początek ;) Ale strzeżcie się! WRÓCIŁAM!