poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Aktualizacja alfaparf 9.21 i historia Ewy z brązu na blond

Witajcie!
Dziś przyszedł czas na dorzucenie materiałów do wpisu o Alfaparf'ie 9.21 KLIK!
Nowe materiały dostałam od szalonej Ewci P. ;***
Mimo, że nie odpisuję większości Waszych maili to wciąż zaspamowujecie moją skrzynkę i czasem czytam o waszych problemach, by móc odpowiedzieć na ewentualne pytania na blogu.
Ewa ujęła mnie swoją "radosną twórczością";P
Opisała przejście z brązu do blondu w ciągu miesiąca ;D bardzo poetycko ( mam nadzieję, że nie pogniewa sie za wykorzystanie fragmentów prywatnej korespondencji):

Kolor wyjściowy plus jednorazowe pasemka, bo chciałam je lekko "rozmyć" kolor. Niestety zdjęcia z pasemkami nie posiadam :(



Po 2 miesiącach zapragnęłam być blondynką :) Znajoma doradziła  użycie dekoloryzatora Loreal, bo po co niszczyć włosy kilkakrotnymi pasemkami. Pomyślałam- to ma sens! Efekt do przewidzenia- rudości nad rudościami. Położylam na to naturę Loreala 8.0. Kolor ni drgnął. Panika- sobota późny wieczór- decyzja, z samego rana w niedzielę do marketu po cokolwiek bo jak tu do pracy pójść :/ A że wybór marności nieziemskie położyłam mieszanke Londę 16 średni blond i 17 jasny blond odrosty.


 Po tygodniu farba tak się sprała że wyszły wszelkie rudości. Pomyślałam- spróbuje jeszcze raz, nie poddam się!


Znów dekoloryzacja- efekt zerowy- rudości jakie były takie zostały, więc farba Loreal Sztokholm. Płacz. 


 I co ? i znów do marketu po przetestowaną już farbkę Londy tym razem sam 17 jasny blond. Wytrzymałam 2 tygodnie w coraz bardziej rudziejącej czuprynie.



Tym razem przygotowałam się na farbkę alfaparf 10 i 9.21. Zamówiłam wodę 9% ale przysłali 12%. Byłam zła ale ostatecznie doszłam do wniosku że to znak z niebios :) Bo rudych aniołów chyba nie ma więc albo umrę albo pojaśnieję :) Rudości zostały wychłodzone. Taki przynajmniej widziałam efekt zaraz po farbowaniu, jednak po tygodniu widzę to nieco inaczej. Zdjęcia przy oknie w słoneczny dzień ( widać gdzie były pasemka ),w cieniu i wieczorem.





Marze o kolorze ze zdjęcia:



Czytam Twojego bloga, niektóre wpisy znam już na pamięć co do słowa. Odżywiam teraz włoski i nawilżam, by doszły do siebie ale co dalej? :( Nie chcę męczyć ich już nieprzemyślanym kolejnym farbowaniem... Droga Bunny, Matko naszych włosów- wiesz co teraz należałoby począć! Nie bądź obojętna na rude anioły.

Tak przyzywana musiałam coś radzić ;D
Tak więc dalej...było alfaparf 9.21 z oksy 9% i obecny efekt końcowy ;D Z czasem Ewa zetnie rude końcówki, których dalsze pojaśnianie nie przyniosłoby efektu, a doszczętnie je spaliło i uzyska czysty chłodny perłowo-beżowy odcień. I będzie już idealnie ;)




Serdecznie dziękuję Ewie za przesłane materiały i opowiedzenie swojej historii.

Wpis ma charakter humorystyczny i mam nadzieję, że nikt z czytelników nie poczuje się urażony/obrażony naszym lekkim tonem patetyczno-komediowym.
Wszelkim zdesperowanym czytelnikom nie polecamy tak nagłych zmian w działaniu, a rozważne zaplanowanie drogi do wymarzonych efektów.
Ewa i Princeska rządzą na moim blogu- jeśli chodzi o tytuł "pancernych" włosów ;D (chyba będę musiała zaprojektować jakaś statuetkę dla zwyciężczyń).
Buziaki Kochani i do następnego!

środa, 24 kwietnia 2013

Dzisiejsze zakupy...nowa palette 219 ;)

Hejka!
Dzisiejszą piękną pogodę wykorzystałam spacerowo- zakupowo.
Pragnę uspokoić wszelkie zaniepokojone osoby zniknięciem naszej "uwielbionej" farby- Palette 219.
Zniknęła na chwilę ze sklepowych półek i właśnie wróciła- odświeżona o nowe opakowanie, nowy skład ( lepszy od poprzedniej, bo wysoko jest olejek jojoba, nazwany marketingowo mleczkiem jojoba na opakowaniu) i nową odżywkę- z olejkiem z pestek moreli i keratyną. Utleniacz 12% przepakowano w buteleczkę jak w palette a10.
Jeśli ciekawi jesteście mojej opinii po testach- to przyjdzie na to poczekać jakieś 2 miesiące, bo farbę kupiłam na zapas ;) Na pewno wrócę z edycją.


I nie wiem jak to działa, ale może Wy mi powiecie ;D
Ilekroć stoję w markecie przed regałem z farbami, szamponami czy innymi włosowymi produktami, zaraz otacza mnie wianuszek kobiet w wieku 20-60 i wszystkie chcą by doradzić im najlepszą dla nich farbę, odcień, szampon, odżywkę itp. bo ja na pewno sie na tym świetnie znam ;P
Z mojej 15 minutowej wizyty w sklepie robi się grubo ponad godzinę, bo nie umiem im "uciec", dopóki wszystkie zadowolone nie opuszczą sklepu z kosmetykiem.
Czy ja mam na czole napisane, że jestem fryzjerką? ;D
Czy to już sława? hahaha...
Oczywiście piszę to z pełnym dystansem do siebie, nie jestem zakochaną w sobie bufonką ;) ale Wy to chyba dobrze wiecie ;***
Miłego dnia!

Ps. czy może mi jakaś Dobra Dusza polecić najlepszy na świecie krem albo żel pod oczy?
Coś co rozjaśni sine podkowy ;/ Poratujcie!

piątek, 19 kwietnia 2013

Szczotka For Your Beauty duża, czarna, pneumatyczna (wiosłowa)

Chcieliście, więc proszę ;)
Wpis o mojej nowej szczotce do włosów.
Pisałam już o niej co nieco na wizażu, ale zdaje sobie sprawę, że większość z Was nie jest w stanie przejść przez nasz blondyński spam ;P

Co mogę powiedzieć... POLECAM Z CAŁYCH SIŁ!!!

Mowa o:








Do jej zakupu skłonił mnie...impuls.
Miałam przecież ukochaną poprzedniczkę dziko-syntetyk, ale jako że sprawiała coraz większe kłopoty z czyszczeniem ( brud, jakieś kłaczki, drobne włoski okręcały się pomiędzy dłuższymi włóknami syntetyku a mniejszymi dzika i gdy chciałam ją wyczyścić na maxa pęsetką to wyrywałam dziczka ;/ a taką pól brudną nie byłam już w stanie się czesać, bo wielkimi oczami wyobraźni widziałam drobnoustroje z reklamy Domestosa na swojej głowie ;d), więc powędrowała do kosza na śmieci. Zresztą, dawna szczotka miała małe minusy: lekko elektryzowała włosy, wydawała odgłos chrzęstu przy czesaniu, nie dawała maksymalnej gładkości. Więcej o starej szczotce tutaj: KLIK!
Uznałam więc, że zasłużyłam na nową tym bardziej, że kosztowała w promocji 11.99! cena regularna 14.99zl ( i tak dużo taniej od poprzedniej).
Szczotki pneumatyczne polecam, ale pod warunkiem, że nie mają igiełek zrobionych z metalowych drucików i plastikowych kuleczek na końcach ( koszmar).
Średnicę szczotki wiadomo- dobieramy do długości włosów. Dlatego ja wybieram te największe- wiosłowe. Można nimi podczas suszenia suszarką wygładzać włosy (efekt podobny jak po prostownicy, a zdrowiej).

Plusy: 
- cena 12-15zl
- jakość bardzo dobra, delikatna plastikowa satynowana obudowa gładka jak aksamit, igiełki z mięciutkiego plastiku.
- włosy bardzo szybko rozczesujemy- dosłownie kilka pociągnięć i wszędzie rozczesane nawet przy gęstych włosach
- nie szarpie i nie wyrywa włosów! mega delikatna!
- pamiętajmy że szczotkujemy nią na sucho- nie polecam na mokro, bo wyrwiecie jak każdą inną klasyczną szczotką tony włosów, na mokro polecam grzebień o szerokim rozstawie zębów
- jest... ładna, miła dla oka
- łatwo ją czyścić i myć, nic się nie rozklei
- dobra dostępność- Rossmann
- wygodna rączka, nie wyślizguje się
- wygładza cudownie ;3 stąd nie polecam kręconowłosym, które chcą mieć fale czy loki
- włosy są lśniące i gładkie, pięknie odbijają światło, zupełnie jak po szczotkach z włosia
- nie przyczyni się do przetłuszczania włosów- nie rozciąga po włosach aż tak naturalnego sebum jak szczotki z włosia
- podczas szczotkowania delikatnie masujemy skórę głowy, dotleniamy ją i poprawiamy ukrwienie, ale nie drapiemy się nią przy okazji ;]
- nawet pierwsze rozczesanie nią włosów na sucho po umyciu nie stanowi już dla mnie problemu ;) teraz wypada mi 5-10 włosów.
- szczotkuje 1x dzienie, max 2.

Minusy: może taki, że jest duża i w podróży trzeba znaleźć jej więcej miejsca od klasycznej szczotki, ale coś za coś... jak ma z włosów robić taflę no to wiecie ;P

kocham ją, bo jest boska ;3

Ps. Lećcie po nią, póki Ross nie podniósł jeszcze cen ;D
Jeśli są jakieś pytania śmiało ;)

środa, 17 kwietnia 2013

Dobrze dobrana pielęgnacja gwarancją sukcesu, czyli ostatnia aktualizacja włosów Bunny.

Witajcie w ten bardzo ciepły wiosenny dzień!
Pogoda wreszcie nas rozpieszcza czyż nie? ;)
U mnie powoduje to od razu "zwyżkę" formy, dobry humor i energię, by nieustannie coś robić.
Byłam już z Lolą na spacerze- po drodze na poczcie nadałam wasze farby z wczorajszego rozdania, odwiedziłam Rossmanna na małe zakupy ;3...

Moje włosy w ostatnim czasie pozytywnie mnie zaskakiwały. Ich stan po pozbyciu się rozjaśniacza był coraz lepszy, kolor jest dla mnie doskonały, co prawda zima czasem dała jeszcze w kość...ale mam wrażenie, że z nastaniem cieplejszych dni moje włosy odmieniły się na 100% pozytyw jak za pomocą jakiegoś czaru!
Podsuszające się końcówki psujące efekt całości odeszły w zapomnienie, bo znalazłam na nie ostateczne rozwiązanie ;D
Dziś chcę podzielić się z Wami ostatnimi włosowymi spostrzeżeniami, bo może i niektórym z Was to w jakiś sposób pomoże.
Będzie to zarazem ostatnia aktualizacja moich włosów, kolejna jeżeli będzie to za dłuuugi czas, ponieważ wszelkie postawione sobie cele osiągnęłam i nie będę zanudzać tysiącem zdjęć włosów, na których różnic nie widać.

Główne problemy:
1. Rozjaśniane partie włosów- nie ma się co oszukiwać, wiadomo jak jest przy rozjaśniaczu... dlatego przeszłam na blond farby (mieszanka Palette ICC A10 + PNC 219) z oksy 12%. Nakładam je co 3 tygodnie na same odrosty, rzadko kiedy malaksuję całość. Uzyskanie włosów na samej farbie zajęło mi około 3 lat.
2. Włosy suche, cienkie, delikatne, ale bardzo gęste, do tego rozjaśniane na blond co pogłębia problem utraty wilgoci.
3. Puszenie się...wrrr...
4. Ciemny, ciężko rozjaśniający się odrost- jasny popielaty brąz poziom 5.
5. Niejednolita struktura włosów- korona włosy proste, partie w okolicy karku kręcone, środkowa część falująca ( z tym niestety nic nie zrobię, taka genetyka).
6. Wrażliwa skóra głowy.

Plan "naprawczy":
1. Mycie odżywką- więcej info na blogu. Niestety nie jest to ideał, ponieważ są okresy (coraz częściej ostatnio), gdy skóra głowy niespodziewanie mi się buntuje, swędzi, piecze, strupki...dlatego jest to moje "wyjście awaryjne" gdy włosy w szybkim czasie mają wyglądać idealnie albo jako ochrona przed farbą.
2. Delikatny szampon do włosów suchych albo dziecięcy ( mój ukochany Natei regenerujący). Mycie nim tylko skóry głowy, długości włosów pokryte odżywką ( Revlon keratin), by chronić przed wysuszeniem.
3. Dobra maska, która zmiękcza włosy, odbudowuje, regeneruje itp. ( Dove z olejkami złota, garnier nutri-odbudowa, dolce anti age) 1x w tyg.
4. Wymiennie z maską dobra nawilżająca i wygładzająca odżywka ( Garnier UD karite i avokado, garnier lśniące i gładkie)
5. Stosowanie kosmetyków silikonowych z tymi bez.
6. Stosowanie kosmetyków z keratyną i proteinami razem z nawilżającymi i zmiękczającymi (olejki, ekstrakty, wyciągi roślinne), względnie jeśli obserwuje podsuszenie końcówek to chwilowy detox od protein i samo nawilżanie (ale nie na tyle by zrobić z włosów gumę ;d).
7. Mycie włosów nadal 2-3x w tygodniu.
8. Naturalne schnięcie włosów, rzadko kiedy suszę suszarką chłodnym lub lekko ciepłym nawiewem.
9. Spanie w luźnym kucyku...wolę ostatnio od warkocza ;)
10. Regularne podcinanie końcówek do długości 65cm- jest to moja ostateczna zamierzona długość, uznałam, że 70cm to zbyt wiele jak się ma 161cm wzrostu ;)
11. Czesanie/szczotkowanie na sucho moją nową cudowną szczotką wiosłową, pneumatyczną ;3 ( jeśli chcecie to napiszę o niej posta)
12. Zdrowa dieta i higieniczny tryb życia!

Fotki przestawiają włosy na powyższej pielęgnacji, po wyszczotkowaniu bez żadnych stylizacji!
To są realne możliwości moich falujących włosów- w tym momencie obalam tezę, że rozczesane fale wyglądają źle i należy podkreślać naturalne tendencje, bo tylko tak uzyska się najlepszy efekt taaaa... ;)






                                                           pytaliście o fotkę kucyka ;)

Startowałam z takich włosów:





 Kosmetyki, które stale są ze mną i które 100% kocham:
1. szampon Natei regenerujący z Biedry
2. odżywka Joanna naturia mak i bawełna oraz len i rumianek
3. odżywka Garnier Ultra doux karite i avokado
4. maseczka Dove z olejkami (złota)
5. maska Garnier nutri-odbudowa
o części z nich jeszcze nie pisałam na blogu, ale jeżeli chcecie to mogę napisać, dajcie znać.

No i na koniec...
wreszcie jestem z włosów zadowolona i nie ukrywam, że czuję satysfakcję.
Nie stylizuję ich na co dzień, po prostu tego nie lubię, jednak nie mają lekko ze mną- wiecznie noszę je rozpuszczone lub w kucyku ;D
Niemniej chyba mnie kochają ;3

Wam również Kochani życzę zadowolenia i satysfakcji, oraz szybkiego osiągnięcia włosowych celów jakie by one nie były ;* i nie dajcie się zwariować ;*
Ps. Przepraszam za tak długi post...ale stanowi moje w pewnym sensie "pożegnanie"...

wtorek, 16 kwietnia 2013

Bazarek kwietniowy

No i przyszedł czas na wyczekiwany przez Was moment- rozdania ;D

Farby:
1. Matrix color sync 10m (mokka)
2. Matrix color sync 8m (mokka) (podziękowania dla Agatki ;*)
3. Helen Seward 10.10 srebrny (niestety farba nie radzi sobie z moim odrostem, ale ciemne blondy pięknie rozjaśnia do srebrzystego jaśniutkiego blondu w stylu Garniera 111, także Asiu K. serdecznie dziękuję ;*).


Zasady:
1. W akcji wziąć udział mogą moi dotychczasowi obserwatorzy oraz osoby, które radziły się mnie na maila pod warunkiem, że jeśli nie skojarzę ich, to prześlą mi fragmenty naszej rozmowy(porady). Również osoby dużo komentujące (powiedzmy powyżej 5 komentarzy na blogu) mogą brać udział.
2. Decyduje kolejność czyli kto pierwszy ten lepszy!
3. Wpisujecie w komentarzu nazwę farby, którą chcecie otrzymać.
4. Koszty wysyłki ustalone są na 10zl i decydujących się na wzięcie udziału prosimy o przelanie takiej kwoty na konto danej ofiarodawczyni (oczywiście poprzesyłam Wam odpowiednie maile). Wysyłka odbywa się w ciągu 48h po otrzymaniu kwoty za wysyłkę na konto (niestety musimy unikać błędów poprzednich bazarków). Myślę, że nie jest to wielki koszt jeśli chodzi o wartość farbek ;)
5. Każdy biorący udział może wybrać i wygrać tylko jedną farbę! Chyba że nie znajdą się na coś chętni.
To tyle... start! ;)



Gratuluję wygranym! Czekam na wasze @.


Ps. Kolejny raz niestety muszę się powtórzyć, że porad indywidualnych już nie udzielam!
Jeżeli jesteście zainteresowani jakimś wspólnym projektem, pokazaniem jakiegoś zabiegu w postaci fotorelacji na moim blogu to zapraszam do współpracy ;)

czwartek, 4 kwietnia 2013

Schwarzkopf Palette PNC 215 Czysty blond

Dziś opowiemy o popularnej, sklepowej farbie Palette z serii Permanent Natural Colors (PNC) odcień 215 czysty blond.



Jako modelka Ania ;*
Ania jest już jakiś czas jaśniutką blondynką, jednak wciąż poszukuje swojego koloru idealnego.
Odrosty ma ciemny blond. Wcześniej farbowała Garnierem Naturals 111, ale nie była zadowolona- z początku szarość, która zmyła się dając ładny, chłodny blond, następnie rudziejący z każdym kolejnym myciem...








Po koloryzacji 215 z palette było cudnie ;D
Opinia Ani o farbie i procesie koloryzacji:

Farba miała niesamowicie gęstą i zbitą konsystencję.  Bałam się, że mi jej przez to nie starczy, ale na szczęście wystarczyło. ;-) Dzięki temu dobrze się nakładało. Nic nie miało prawa skapnąć. Zapach jak przy każdej farbie z amoniakiem, gryzący w oczy i nos. Przez cały czas trzymania jej na głowie, nie odczułam nawet najmniejszego szczypania czy pieczenia. Już po 15 minutach zauważyłam rozjaśnienie odrostów. Po 45 minutach zrobiłam króciutki malaks na końce włosów i zmyłam. Już przy zmywaniu samej farby dało się odczuć miękkość włosów. Bardzo lubię to w Palette, gdyż po Naturalsie z Garniera były strasznie poplątane i szorstkie. Na kilka minutek nałożyłam odżywkę dołączoną do farby. Miała bardzo przyjemny zapach, ale działanie przeciętne. Włosy ogólnie w dobrym stanie. 
A co do koloru, to jestem zadowolona. Co prawda, odrosty miałam niewielkie, ale połowa głowy była tak zrudziała, że nie mogłam tego znieść. Farba sobie z tym poradziła. Wyszedł bardzo ładny, słoneczny jasny blondzik. Mam tylko nadzieję, że nie będzie się zmywać zbyt szybko. 


Opłakany stan końcówek Ani to nieumiejętne wykorzystanie degażówek przez poprzednią fryzjerkę ;/ żeby nie było, że to wina farb do włosów ;)
Palette 215 zawiera oksydant 9% i sugerowana jest włosom nie ciemniejszym niż ciemny blond naturalny.






W moim odczuciu kolor wyszedł świetny, prawdziwy czysty blond, lekko chłodny na początku.
A jak Wam się podoba?