wtorek, 28 maja 2013

Schwarzkopf Palette ICC H8 + G8

Witajcie!
Dziś coś dla wielbicielek blondów ciemniejszych, naturalniejszych i ciepłych.
Moja modelka Asia ;* przyciemniła swój jaśniutki blond do naturalniejszego, złocisto-miodowego odcienia.
Asieńce bardzo ładnie w takiej tonacji ze względu na ciepły kolor brązowych oczu i opaleniznę (wiadomo, zbliża się sezon letni).
Zastosowałyśmy mieszankę sklepowych popularnych farb Palette z serii Intensive, odcienie H8 miodowy blond i G8 wanilia + 6% oksy.

H8- ma 6%
G8-9% (rozcieńczałyśmy).

Opinia Asi: przy spłukiwaniu włoski ok. miękkie i nieskłębione -nieskołtunione. po wysuszeniu kolor równiutki i błyszczący. włoski w dobrej kondycji nieprzesuszone .kolor wyszedł taki rudawo złocisty jak miód właśnie :) 

Farba trzymana na odroście jakieś 50 minut, na długościach ok. 30.

A jak Wam się podoba?
Oczywiście jako farby do przyciemniania bez zieleni- polecamy ;)











Ps. Kolejny raz oświadczam, że porad indywidualnych już nie udzielam mailowo ani w komentarzach.
Do następnego!



środa, 22 maja 2013

Odżywka Garnier Fructis fruity passion wł. normalne i suche

Witajcie!
Dziś recenzja odżywki do spłukiwania Garniera Fructis Fruity passion dla włosów normalnych i suchych.
Producent obiecuje produkt, który ma przynosić ulgę włosom normalnym, które szybko tracą nawilżenie i przesuszają się w ciągu dnia.

Skład produktu jest bardzo obiecujący: alkohole nawilżające, na 3 miejscu już olej palmowy, witamina B3, olej kokosowy, ekstrakt z trzciny cukrowej, ekstrakt z liści herbaty chińskiej, ekstrakt z jabłek, sok z męczennicy jadalnej(marakuja), ekstrakty ze skórki cytrynowej, zapach na samym końcu. Bez silikonów i parabenów.
Na minus: isopropyl alkohol- więc jak ktoś nadwrażliwy to mu zaszkodzi (podsuszy włosy).

Z producentem zgadzam się do blasku włosów, miękkości, lekkości, nawilżenia (ale z tym to tylko poprawnie), co do regeneracji to... wiadomo jak jest z odżywkami ;)

W moim odczuciu: niezły produkt, chociaż jako wyłączny kosmetyk pielęgnujący na moje włosy za słabo.. w 2 dobie zaczynały tracić wilgoć mimo wszystko ( zapobiega u mnie temu tylko dobra maska). Co innego, że odżywka skierowana jest raczej do włosów normalnych w stronę suchych, a nie suchych i rozjaśnianych ;) Myślę, że na naturalne włosy byłaby ideałem, bo zmiękcza, a nie obciąża; mnie zabrakło wygładzenia jak np. we fructis lśniące i gładkie ( z innej strony wcale nie musi wygładzać, bo włosy naturalne tego nie wymagają). Na moje włosy takie 4+, na naturalne byłoby na pewno wyżej. Dobra jako odżywka końcowa po masce regenerującej (jest lekka, nadaje blask)
Zapach zniewalający- marakuja <3
Konsystencja- średnio gęsta, wydajna.
Cena- ok. 9-10zl 200ml. ( myślę, że z czasem stanieje do ceny innych fructisów)

Znacie nową owocową linie fructisa? Co o niej myślicie?










Ps. Byłam dziś w mojej Biedronie. Dorzucili maseczki Fructisa nutri-gładki i color resist, więc jeśli się nie załapaliście to pędźcie.
No i dziwna sprawa, bo... płyny micelarne też dorzucili ;P

Miłego dnia wszystkim!

poniedziałek, 20 maja 2013

Londa Professional 12/89 + 12/61

Dzisiaj pokażemy Wam efekty po farbie Londa z serii profesjonalnej.
Dla czekoladowoo ;* dobrałyśmy mieszankę kolorów 12/89 specjalny blond cendre oraz 12/61 popielato-fioletowy specjalny blond.
 




Czekoladowo ma odrosty ciemny popielaty blond, dosyć oporne na rozjaśnianie, ponieważ farby często zmieniały jej kolor na odrostach i wychodziło ciepło.
Z czasem i kolejnymi koloryzacjami, modelka uznała, że zdecydowanie woli blondy perłowe zamiast popielatych, jednakże najlepsze efekty na jej włosach otrzymujemy, gdy użyjemy mieszanki kolorów popielatych z perłami.
I takie efekty przedstawiamy dziś ;D Na moje fryzjerskie oko- są doskonałe. Modelka przepięknie wygląda wlaśnie w tego typu jaśniutkich, opalizujących ale nadal chłodnych blondach <3

Proporcje mieszania to 1:2 i na jej odrosty plus malaksowanie długości potrzeba było 40ml farb i 80ml oksydantu 12%. 
Test karteczkowy wykazał, że 12/89 jest szaro-niebieskie, a 12/61 różowo-fioletowe.
Opinia Czeko: farba fajna, bo pomimo mieszania 1:2 z utleniaczem dość gęsta, kremowa, a nie rzadka, więc dobrze się nakłada. Wydajna bardzo. Nie piekła wcale - tylko jak lekko mi poszło na ucho, czy na karku za linie włosów, ale to może z sekunde, dwie i całe pieczenie. Jedynie po spłukaniu farby włosy bardzo szorstkie, nieprzyjemne w dotyku. Ale odżywka załatwiła problem.
I tu ta różnica z c10 ( Palette), bo po c10 po spłukaniu były suche, splatane, a odżywka sprawy całkowicie nie załatwiała. Po Londzie teraz czuje, że mam włoski takie mega oczyszczone, ale nie są ani suche ani nic, gładziutkie, nie plączą się. Z koloru mega zadowolona. No i mam wrażenie że ta mieszanka byłaby idealna do ochłodzenia koloru po dekolorce. Bo tam gdzie przeciągałam u góry farbe te parę cm które miałam pożółkłe to kolor jest naprawdę mega zimny :D Aż tak chłodnego właśnie u góry włosów gdzie nie są po rozjaśniaczu, a tylko po farbie nie miałam i praktycznie zawsze miałam odrobinę cieplejszy i ciemniejszy kolor. 

Także polecamy!










A jak Wam się podoba? 

sobota, 18 maja 2013

Jeśli stosujemy oleje w pielęgnacji włosów to jakie najlepiej...? I kiedy nie powinniśmy ich stosować?

Witajcie!
Od wczoraj dostałam bardzo dużo próśb na maila, żebym wypowiedziała się, co myślę o "olejowaniu" przed myciem, po myciu itp. Oraz jakie oleje polecam.

Moje stanowisko jest raczej stałe..
Jeśli chodzi o nakładanie oleju na włosy po myciu- uważam za niepotrzebne dodawanie sobie roboty...potem włosy znowu trzeba umyć i w ogóle...
Jeśli przed myciem jako ochrona długości przed szamponem, to godne polecenia, nawilżycie włosy, natłuścicie, ochronicie, będą lśniące i gładkie. Na ile czasu? Na tyle ile lubicie, ile Wam służy (każdy ma własny czas).

Prosicie mnie o listę olejów jakie nie sprawdzą się wśród farbowanych blondynek, ponieważ blond będzie żółkł. Nie posiadam takiej listy ;) Ale jeśli chcecie to możecie w komentarzach wymieniać się doświadczeniami i możemy taką listę stworzyć ( na podstawie własnych doświadczeń).

Są sytuacje kiedy nie powinno się stosować tłuszczy (oleje, olejki, oliwki itd.).

Nie powinno stosować się oleju używanego "na co dzień" do pielęgnacji przed farbowaniem- może to zaburzyć proces koloryzacji/ rozjaśniania i otrzymany kolor nie będzie satysfakcjonujący- blondy wychodzą często rude i nie dają się poprawić kolejną koloryzacją- odcień wciąż ma rudy podcień.
Budowa tłuszczy roślinnych niestety jest inna niż sebum ludzkiego i stąd farba może sobie nie poradzić, a reakcja nie przebiegnie prawidłowo.
Są specjalne preparaty/ampułki do stosowania np. na odrosty jako preparat zabezpieczający przed nałożeniem farby, rozjaśniacza. Jeżeli uważacie, że są wam niezbędne zawsze możecie zainwestować, choć uważam, że przy farbowaniu samych odrostów z odświeżeniem koloru co kilka zabiegów, albo poprzez malaks nie ma większych obaw co do zniszczenia włosów. Oczywiście o ile przestrzegamy podstawowych zasad podczas koloryzacji.

Drugą sytuacją kiedy absolutnie nie powinno się stosować oleju na włosy jest tuż po farbowaniu- najlepiej powstrzymać się ok. 2-4 dni od zabiegu, gdyż świeżo wywołany barwnik znajdujący się w warstwie korowej, może związać się z cząsteczkami substancji tłuszczowych i ulec przemieszczeniu, a nawet wysunięciu poza łuski włosowe ( po prostu kolor zżółknie, zrudzieje, albo całkowicie spłowieje).

Jakie oleje najbardziej polecam?
*te, które przyczyniają się do regeneracji włosów, ich odżywienia: 
- kokosowy (odżywia, wspomaga regeneracje, chroni)
- rycynowy (przyłącza się do keratyny! jednak może przyciemniać kolor blondynkom)
- z awokado (regeneruje, chroni przed uv)
- z kiełków pszenicy i słonecznika ( wspomaga proces regeneracji) 
- rzepakowy (wspomaga regeneracje, odżywia, chroni)

Jeżeli zaczynamy dopiero przygodę z nawilżaniem włosów olejkami, najłatwiej i najtaniej będzie rozpocząć od uniwersalnych oliwek do ciała ( np. Babydream fur mama, czy niebieska BD dla bobasków) albo tłuszczy kuchennych ( olej słonecznikowy, oliwa z oliwek itp).
Z olejami jak z odżywkami- nie każdy przypasuje każdym włosom.
Jednakże każdy będzie nawilżał, uelastyczniał, natłuszczał, działał ochronnie i kojąco, nabłyszczał, "dociążał" włosy. Warto próbować.

Pamiętajmy stosować niewielkie ilości olejków i nie kłaść ich na skórę głowy (łatwiej będzie zmyć pianą z szamponu, nie myjąc obsesyjne włosów kilkakrotnie i nie dotknie nas problem wypadania włosów z powodu przeciążenia/przetłuszczenia skóry).

To, że uwielbiacie "olejować" włosy nie zwalnia was z obowiązku stosowania maseczek co najmniej raz w tygodniu! Nic nie da "fala nawilżenia", gdy macie ubytki w keratynie ;]
No i zawsze pamiętajcie o odżywce do spłukiwania po myciu szamponem. Oleje nie zwalniają nas z podstaw pielęgnacji.

A dla ciekawych moich przygód olejowych...
Wypróbowałam oliwkę dla mam z babydream oraz olejek alterra migdały i papaja chyba? Na moich włosach efekty są średnie- dużo słabsze niż po zastosowaniu treściwych masek, stąd ja "olejowanie" odpuszczam. Zamiast wydać kilkadziesiąt złotych na butle oleju, którego potem nie jestem w stanie wykorzystać ( w kuchni króluje mi rzepak ;D), wolę kupić pewniaka- maski, które uwielbiam i nie umiałabym żyć bez nich <3



Macie jakieś ulubione oliwki/ olejki? Podzielcie się opiniami!
Buziaki Kochani!


piątek, 17 maja 2013

Cała prawda o ph, włosomaniaczkach, technologii mycia i odżywiania.

Witajcie!
Dzisiejszy wpis będzie kolejnym z serii przełomowych.
Chyba nadszedł czas wyjaśnić pewne kwestie chemiczne, bo wizaż i blogi puchną od bzdur, a Wy piszecie do mnie maile ciągle z podobnymi pytaniami.
Myślę, że zamieszczone informacje otworzą oczy pewnym zaślepionym we włosomaniacze blogerki osobom (czytelnikom).

Od razu zaznaczam, że jestem pierwszą osobą zamieszczającą to info- i zabraniam ich kopiowania i wykorzystywania na swoich sweet blogusiach- dotyczy to pewnych blogerek-kopistek.

Obserwujemy ze strachem te wszystkie poczynania włosowe modnych blogerek i ciągle czekamy co jeszcze wymyślą? Gdzie jest granica?

Jednym z przełomowych momentów było pojawienie się informacji o budowach składów kosmetyków wg UE. Boom! Nagle każdy stał się ekspertem, nagle każdy wszystko wie i nie da się oszukać tym podłym, nastawionym na zysk koncernom kosmetycznym! Naprawdę? ;)
Czy to nie jest tak, że niektóre osoby po prostu oszukują same siebie?
To, że skład szamponu do włosów i płynu do higieny intymnej jest jednakowy (zakładając że znalazłyby się o identycznym składzie, nawet biorąc kolejność składników pod uwagę) nie oznacza, że są IDENTYCZNE. Że ktoś z jednej beczki wlał produkt w różne opakowania. One nadal będą się różnić % ilością składników, ich czystością, jakością itp. zależnie od ceny.

Teraz inna kwestia na topie- mycie włosów płynami do higieny intymnej, wszelkimi żelami dla bobasków i innymi rzeczami o kwaśnym ph ;D

Zaraz podniesie się lament, że przecież Ty O Bunny polecałaś nam Pinio! Będące kosmetykiem full opcja o ph kwaśnym 5.5. Owszem, polecałam by myć nim włosy koloryzowane, rozjaśniane, zniszczone, by kolor się nie wymywał. Jednocześnie był to kosmetyk do mycia delikatny, raczej nie podrażniający skóry, ale nigdy nie pisałam, że przyczyni Wam się do regeneracji włosów czy coś, poza tym nie pisałam by używać go do co najmniej raz w tygodniu- rytuału odżywczego (maseczki), a raczej jako produkt "na szybko" np. na wyjazdy jako uniwersalny, a potem odżywka kondycjonująca i heja! I w takim założeniu kwaśny produkt myjący się sprawdzał- łuska nam się nie otwierała, działaliśmy na jej poziomie kondycjonując włosy- wygładzone, błyszczące, miękkie. Z góry pisałam, aby posiadać jeszcze inny zwykły szampon wymiennie.
Włosy dzieci zwykle nie są uszkodzone i po przejściach- nie wymagają regeneracji ani nawet ciężkich odżywek na co dzień, więc dla ich włosów taki produkt jest idealny.

Mycie więc włosów produktem kwaśnym jest ok- ale tylko gdy mamy świadomość nie nakładać po nim maski odżywczej, bo i tak zadziała nam ona na poziomie łusek jak odżywka (marnujemy doskonały drogi kosmetyk, a nie wykorzystujemy jego możliwości).

Wszystkie więc, te złe, agresywne szampony z SLS, SLES i tysiącem innych są niezbędne i istnieć nie przestaną tylko dlatego, że grono fanatyczek zaprzestanie ich kupowania ;]
Wiele wiele lat temu, ktoś bardzo mądry wymyślił pewną technologię... i teraz będzie o niej.

Jak wiemy zdrowy włos jest lśniący, elastyczny, puszysty o domkniętych łuskach.
Tak, teraz czas na rozprawienie się z bzdurami jakie krążą ;D

Ile warstw łusek ma włos? Ha, nikt na sali nie wie? Otóż ok. 10, a włosy oporne na chemie fryzjerską, tzw. szkliste nawet dużo więcej.
Zabiegi chemiczne i wszelkie inne uszkodzenia jakich doznaje włos, w pierwszym etapie uszkadzają powoli jego łuski...

Co powoduje otwieranie łuski?
Spotkałam wiele głupot m.in. ciepłe powietrze? kwaśny kosmetyk? BZDURY!!!!!

Łuska otwiera się, gdy przeprowadzamy na włosach zabieg w ph zasadowym!!! Uchyla leciutko w ph obojętnym.
Czyli np. farbujemy, robimy trwałą, myjemy... szamponem ;]

Co zamyka łuskę?
Ph kwaśne. Zimna woda tylko ma zdolność domykania łysek jeśli jakieś nie zamknęły się w procesie zakwaszania poprzez maskę, odżywkę. Jeśli spłuczemy włosy nawet lodowatą wodą nie dając maski, odżywki to i tak łuski się szczelnie nie zamkną i problem z rozczesywaniem gotowy.

Czy teraz mamy totalną jasność co do włosomaniaczych super- odżywczych i poprawiających włosy zabiegów?
One działają uelastyczniająco, nawilżająco i kondycjonująco na poziomie łusek.
Olej nie przyłączy Wam się do keratyny czy cementu międzykomórkowego ;) Zniszczonym włosom pomoże wizualnie, one i tak będą dalej się kruszyć jeśli nie dostaną porządnej maski, która zadziała naprawczo w warstwie korowej.
Oczywiście poprawa wyglądu przy stosowaniu olejków i innych tłuszczy będzie widoczna... dopóki będziecie je stosować. Jak z odżywką. Ale gdy przestaniecie, to już po ok. tygodniu zauważycie pierwsze miejsca przesuszeń. To tak jakby myć włosy samą wodą i oczekiwać ich nawilżenia.
Nigdy przeciwna olejom nie byłam, nie widziałam tylko sensu ich stosowania na wiele godzin czy codziennie i codziennego katowania włosów myciem jeśli są po przejściach....

Nakładanie treściwej maski przed myciem włosów? Może jeszcze na suche włosy?
Jeśli lubicie marnować kosmetyk i kondycjonować nim włosy obciążając je- proszę bardzo ;] Bądźcie pewni, że do kory nie doszło nic totalnie... Od razu zaznaczę, że wasze OMO ( nie wierze, że napisałam ten wieśniaczy skrót na swoim blogu ;P) działa podobnie- nałożenie odżywczej maski po zakwaszającej odżywce nie zadziała prawidłowo, chyba że chociaż pianą z SZAMPONU zasadowego przepłuczemy długości, aby łuska się rozchyliła ponownie. Moim zdaniem, jeśli robimy rytuał odżywczy i dajemy ciężką maskę karmiącą- to umyjmy włosy normalnie szamponem, nałóżmy tą maskę na osuszone włosy i potrzymajmy do 10-15 minut, możemy nawet podgrzać w ręczniku głowę suszarką ;) Nie cudujmy wtedy z płynami do hig int. czy OMO (ZOMO kurde ;P)
Mycie odżywkami nie jest złe, ale na dłuższą metę obciąży włosy przy skórze, nie będą dobrze oczyszczone i oklapną, nie mówiąc, że dociążamy ich zewnętrzną warstwę, a kora nic nie dostaje...ale lepsze to niż codzienne mycie szamponami, albo nie stosowanie w ogóle odżywek po szamponie.

I teraz dla wytrwałych:
Optymalne ph włosów i skóry głowy to 4,5-6.
Niszczące trwale keratynę jest ph poniżej 4 i powyżej 10 (fryzjerowi nie wolno dopuścić do zabiegu przy takich wartościach).

Stąd kosmetyki o ph:

4,5-6 są ŚCIĄGAJĄCE (zamykają łuskę) odżywki, maseczki, toniki, balsamy, środki stylingujące jak pianki, żele, nautralizatory.

6,5-7,5 LEKKIE ROZCHYLENIE ŁUSEK szampony, środki do koloryzacji półtrwałej jak płukanki, szamponetki, delikatna trwała, produkty do zabiegów głęboko regenerujących włosy ( najczęściej linie fryzjerskie do zabiegu profesjonalnej sauny w salonach).

8-10 PĘCZNIENIE WŁOSÓW zasadowe szampony głęboko oczyszczające, farby trwałe, trwała i prostowanie chemiczne, rozjaśniacze i dekoloryzatory.

Wiedzieliście, że nie każde włosy posiadają rdzeń? ;) tylko te grube?

Na koniec moje bolesne wnioski: kolejny raz ludzkość błysnęła brakiem wiedzy, przykre że wszyscy gonią za modą, byciem trendy i sztucznie napędzanymi niesprawdzonymi nowinkami...rzesze ludzi zabieganych, niezorientowanych, zasugerowanych podąża za ludzką głupotą, święcie wierząc w to, że w wyścigu szczurów zdobędzie metę przed innymi...
Internet kolejny raz pokazał jakim jest śmietniskiem, że ludzie szukający informacji powinni je starannie weryfikować, a nie przyjmować jak wiedzę encyklopedyczną, a słowa Lema cóż... prawda, bolesna prawda.

Apel: Włosomaniaczki tak odrzucacie silikony w kosmetykach fryzjerskich, jako oszukaństwo i efekt na chwile, "oblepienie włosa itp", a co Wy czyniłyście w ostatnich latach olejując włosy i myjąc je kwaśnymi specyfikami ;D Wasze przekonania okazały się tak samo błędne, jak wszelkie fanatyczne odrzucanie kosmetyków z SLS, SLES czy silikonami.

Dotrwał ktoś do końca?
Zapraszam do dyskusji ;) Tylko kulturalnie! Bo wiecie, że mam na blogu sito ;D


czwartek, 9 maja 2013

Pazurki majowe 2013

Hej!
Nie mogąc już patrzeć na przenoszone pazurki z zeszłego miesiąca, wzięłam się za siebie i tak powstały obecne- krótsze srebrne holo szpicki ;3
Kosztowało mnie to 4 godziny życia, ale chyba było warto- przynajmniej mnie rezultaty bardzo zadowalają ;)
Skróciłam naturale z 3cm na 2,2cm, mocniej podpiłowałam boczki by nadać im ostrzejszy kształt.
Zrezygnowałam z żelu silikonowego na rzecz lakierożelu hydbrydowego.
Kolorystyka bez zmian- srebro holo, bo uwielbiam <3
Mam nadzieję, że i Wam się podobają ;*
Do następnego!


                                                        króliczek od sis <3


wtorek, 7 maja 2013

Odżywka Isana nawilżająca do włosów suchych i zniszczonych.

Hej hej!
Dziś jeszcze recenzja, ponieważ nie mam czasu tworzyć większego wpisu fryzjerskiego.
Moja opinia o najnowszej odżywce Rossmann'owskiej Isana nawilżająca (niebieska), która zastąpiła wycofaną Isane z babassu.
Ogólnie- odżywka do spłukiwania, bardzo poprawna ( takie 4+), na moje włosy na pewno lepsza niż babassu, która nie robiła nic.





Cena/dostępność na plus- wszelkie Rossmann'y, koszt jakieś 4-6zl zależnie od promocji za 300ml.
Konsystencja- biała, gęsta, kremowa; ciężko się wyciska, tubka beznadziejna i zasysa się od środka ;/ ale nie oceniam, bo opakowanie nie ma dla mnie znaczenia- ładne czy brzydkie- byle kosmetyk był dobry.
Zapach- i tu koszmarek bo... zapach kwiatowego proszku do prania ;d ale można znieść, bo na włosach nie jest mocno intensywny.
Działanie: nawilża całkiem nieźle. Problem jednak jest taki, że jest bardzo lekka i bezsilikonowa, co na włosach falowanych daje efekt nie dość że push up, bo nie są dociążone i do tego lekkiego puchu- mogłaby wygładzać ;/ Za to doskonale sprawdza się jako odżywka do zabezpieczania długości przed szamponem ;) jako odżywka jedyna i ostateczna- dla mnie zbyt lekka.
Efekty: włosy miękkie, lśniące, dobrze się rozczesują ( ale nic nadzwyczajnego, robi tyle co zwykła odżywka robić powinna).
Skład: krótki, niezły: bez parabenów, bez silikonów, alkohole nawilżające, wit. B3, gliceryna, ekstrakty z aloesu i bawełny, panthenol...ale uwaga! zawiera też isopropyl alkohol- więc może na dłuższą metę podsuszać włosy i dawać właśnie efekt "push" po rozczesaniu...

Ps. Znacie już tą Isanę? jak wasze opinie?
Przygotowuję się do kilku nowych notek refleksyjno-kontrowersyjnych ;) prowokujecie mailami, nie można zaprzeczyć, więc odpowiem Wam niedługo na łamach bloga ;*


środa, 1 maja 2013

Maseczka Garnier Fructis nutri-odbudowa (mój hit)

Hej!
Jak spędzacie długi weekend majowy? ;) Pogoda nie rozpieszcza, ale zawsze można chociaż odpocząć od codziennego pędu albo zorganizować "posiadówkę" ze znajomymi i wspólnie się zrelaksować ;D

Dziś recenzja maseczki Garnier fructis nutri-odbudowa.
Producent opisuje ją jako maseczkę wzmacniającą intensywnie odżywiającą. Kieruje do posiadaczek/czy włosów suchych, zniszczonych i przesuszonych. Obiecuje wewnętrzną odbudowę poprzez aktywne olejki, a włosy mają stać się jedwabiste, miękkie i błyszczące.
Jeśli chodzi o mnie... to jest to chyba jedyny produkt do tej pory, w którym wszelkie obietnice producenta spełniły się 100%!
Już po pierwszym użyciu różnica jest zauważalna, po kilku następnych włosy są nie do poznania!
Na moje włosy działa tak: błyszczące jak po nabłyszczaczu, mięciutkie najbardziej jak dotąd ( lepsze niż po awokado i karite nawet), lejące, mięsiste ( efekt jak z reklamy czy przy włosach zagęszczonych, nie każdy musi to lubić), jedwabiste, bardzo gładkie, doskonale się rozczesują. Włosy są nawilżone aż do następnego mycia, nie ma przesuszonych końców.
Cena/zapach/wydajność: ok. 18zł za 300ml, bardzo wydajna, konsystencja gęstego kremu, zapach owoców tropikalnych "fructisowy" długo się utrzymuje. W moim odczuciu jest warta każdego grosika ze swojej ceny...



Jedyny minus jaki znajduję, to że jeśli przesadzimy z ilością to obciążymy nadmiernie włosy. Raz na jakiś czas daję włosom odpocząć, po myciu dając im odżywkę. Na pewno nie polecam stosować jej z przedłużonym czasem- będzie jeden wielki oklap, ja trzymam do 10 minut ( producent sugeruje minutę!). Lepiej sparować z nią lekki szampon bezsilikonowy, bo po np. L'Orealu uzyskacie obciążone, płaskie włosy...( ja stosuje z Natei do farbowanych). Nie kładziemy przy skórze w żadnym wypadku!

No i na koniec wielki + za skład: alkohole nawilżające, witamina B3, ekstrakt z trzciny cukrowej, olejek z oliwek, wyciąg z liści herbaty, ekstrakt z jabłek, olejek z awokado, masło shea, ekstrakt z cytryny, zapach na samym końcu. jeden silikon- amodimethicone.

Co ciekawe jest to produkt odżywczy, odbudowujący, a nie zawiera keratyny ani żadnych innych protein ;) jeśli więc wasze włosy na wszelkie hydrolizaty reagują suchością i puchem to będzie idealna maska cięższego kalibru dla waszych włosów ;)

Mój hit!

Ps. Znacie ją? Macie jakieś opinie? Podzielcie się ;*