Doszłam do wniosku, że potrzebuję stworzyć ten wpis. Po części dlatego, że prawdą jest, że człowiek cierpi samotnie i mimo najlepszych chęci bliskich nikt nie jest w stanie postawić się w jego sytuacji, a po części liczę, że zrobi mi się lżej, jak się otworzę i zbiorę siły do walki, no i wreszcie chcę by moja historia była dla Was przestrogą i nauką.
Jeśli choć jedno z Was przebrnie przez moje wypociny, to już będę czuć zwycięstwo.
Zawsze byłam średniego/słabego zdrowia. Często chorowałam jako dziecko, co miesiąc/kilka COŚ. Urodziłam się jako wcześniak, waga urodzeniowa 1,2 kg! Więc naturalnie rodzice zawsze powtarzali, że muszę traktować się delikatniej niż rówieśnicy.
Największą różnicą jaką dostrzegałam między sobą a innymi, była ciągle za niska waga ( do 21 roku życia ważyłam 46-47 kg przy 161 cm) i to,że byle przeziębienie czy katar nie trwały u mnie tydzień lecz kilka. Długo wracałam do formy, często po jednej chorobie zaraz przychodziła kolejna, ale zawsze w końcu było lepiej. No i pobyty w szpitalu- zaliczyłam ich trochę, bo a to kolka nerkowa ( już 3x), a to powikłania po antybiotykowe i zapalenie jelit (2x), a to grypa żołądkowa (2x), która tak mnie odwodniła, że mdlałam. Wreszcie obecny pobyt w 2 szpitalach i dramat ostatnich tygodni.
Od kilku miesięcy czułam się źle, z jedzeniem miałam traumę od dzieciństwa. Dawniej po prostu uważano mnie za niejadka. Dziś mam problemy z ciągłymi mdłościami, odruchem wymiotnym, bólem brzucha w miejscu żołądka i jelit, trudnościami w jedzeniu-kęs/dwa i najedzona i niedobrze :( Męczarnia straszna...Trafiłam do gastrologa, gastroskopia wykazała przewlekły stan zapalny żołądka z lekkimi nadżerkami i obecność HP. Jakiś czas brałam na czczo osłony typu Ipp, controloc, żeby ciągłe pieczenie i bóle zniknęły. Pomagało tylko na jakiś czas. Zaufałam innej gastrolog, żeby przejść antybiotykową kurację, która wybije HP i poczuję poprawę. Ryzyko leczenia mnie antybiotykami ( duomox, metronidazol), bo bałam się znów zapalenia jelit i szpitala. Lekarka zapewniła, że będzie dobrze, podjęłam leczenie.
Z każdym kolejnym dniem brania leków czułam się gorzej. Ignorowałam coraz gorsze samopoczucie- bóle głowy, mdłości, wymioty, bóle brzucha, osłabienie, zaburzenia widzenia, w końcu krwiste biegunki i kołatanie serca...Wytrzymałam 5 dni aż trafiłam na SOR, na którym straciłam przytomność. Zrobiono mi morfologię ( idealna), podano 4 kroplówki i wypisano do domu po 6 godzinach. Kolejny dzień dosyć słabo się czułam, ale leki odstawiłam i myślałam, że na tym będzie koniec. Niestety nocy nie przespałam, miałam drżenia całego ciała, dreszcze, bóle brzucha, mdłości, kołatanie serca i bardzo szybki puls. Po kilku godzinach doszedł ból w klatce piersiowej, taki dziwny piekąco-kłujący, drętwienie lewej ręki i brak czucia w palcach. Wytrzymałam do rana, doszła duszność, więc pojechałam z mężem na dyżur świąteczny, tam lekarka zrobiła mi ekg po czym bez słowa dała skierowanie na SOR na oddział kardiologiczny, kazała jechać natychmiast. Nie wiedziałam co się dzieje, a najgorsze było przede mną...
Koniec cz. 1.
Historia przerażająca :(
OdpowiedzUsuńOby zakończenie było szczęśliwe :/
W pierwszej chwili, po przeczytaniu, nie wiedziałam co powiedzieć/napisać... Rety Bunny, ze zdrowiem nie ma żartów! Trzeba od razu do lekarza, gdy dzieje się coś niepokojącego (!), pomimo, iż często traktują nas tam jak w Twoim przypadku 1 SOR... Kroplówka, proszę zażywać żelazo i do domciu... Skądś to znam. Mam nadzieję, że już wszystko ok, iże wracasz do pełni sił ;*
OdpowiedzUsuńO żesz, podobne historie przechodziłam 2 lata temu. Nie mogłam jeść, schudłam, kołatania serca..okazało się ,ze to 'tylko' nadciśnienie tętnicze.
OdpowiedzUsuńNigdy nie zgodze sie z takim podejsciem! Nadcisnienie jest grozne ;(
UsuńJak to czytam to jakbym czytała o sobie ,,,,,tez jestem bardzo niska i szczupla problemy z jedzieniem z zoladkiem ,jelitami i sercem .... wiem przez co teraz przechodzisz .. :( u mnie to trwa juz 5 lat :( Marta
OdpowiedzUsuńto pędzikiem do lekarza, zeby zdiagnozowac to co sie dzieje, nie ma co czekac.
Usuń