Zasypujecie mnie mailami i smsami ;)
A ja wciąż piszę to samo, końca nie widać ( to bardzo miłe <3), więc napiszę tutaj.
Na pewno przyda się innym po zabiegu jak i przed- jako pomoc w podjęciu decyzji.
Jak się czujesz? Co jesz?
Według zalecenia doktora P.G prowadzę dzienniczek, w którym zapisuję co jadam i jak reaguję.
Jest to niesamowicie pomocne, bo dzięki temu nie popełniam kilka razy tego samego błędu ;P
Najważniejsze co zauważyłam:
~ Dalej staram się być bezglutenowa. Nawet kiedy byłam zdrowa dawniej, źle reagowałam na chleb z pszenicy (zgaga, nadkwaśność), bułki jako tako mi wchodziły ale bez zachwytu. Liczne wycinki z gastro i kolono wykluczyły celiakię, a jednak po pszenicy jest mi źle- wzdęcia (bolesne), bulgotanie w jelitach, zgaga, kwaśność, refluks... Największy problem stanowiły dla mnie bezglutenowe śniadania ( albo ogółem śniadania, bo nigdy ich nie jadałam i nie czułam potrzeby jedzenia przed południem, no ale choroba trochę przewartościowuje w nas pewne sprawy). Zawsze rano towarzyszyły mi mdłości, czasem czułam po-refluksowe pieczenie po nocy i gorzkość w buzi. Jedyne do czego jestem w stanie się zmusić w ciągu 3 godzin od przebudzenia, to ciepła herbata owocowa (bez cukru!) i coś pół-płynnego. Na śniadanie więc jem płatki kukurydziane z jogurtem probiotycznym, rozgotowany kleik ryżowy, jajko na miękko z waflem ryżowym. Do znudzenia coś z tego zestawu.
Jak zgrzeszyłam i w ten weekend w gościach zjadłam 4 herbatniki do herbaty to oczywiscie miałam kilka godzin bolesnych wzdęć z głowy ;/ Pszenicy i żytu mówię NIE.
Dla porównania ciastka owsiane (polecam Sante) nie stanowią żadnego problemu.
Na obiad jadam zupy warzywno-mięsne, makaron bezglutenowy, ziemniaki z mięsem duszonym/pieczonym/gotowanym bez dodatkowego tłuszczu.
~ Staram się być bez-mleczna, właściwie jedyne co próbowałam z dobrym skutkiem na szczęście, to żółty ser (1 plasterek!) i moje jogurty z żywymi kulturami bakterii.
~ Do picia woda przegotowana, herbaty owocowe, wyciśnięty sok z pomarańczy czy mandarynek rozcieńczony o połowę wodą przegotowaną ( skondensowany powoduje ostry ból żołądka-> uwaga na stan zapalny). Żadnych kolorowych napojów gazowanych!
~ Staram się ograniczać chemię w jedzeniu, żadnych gotowych dań, dań z proszku itp.
~ Próby zjedzenia owoców na surowo- np. przetartego na mus jabłka, kończyły się dotąd małą porażką. Następnego dnia w kibelku było nieciekawie, plus bolesne skurcze jelit do południa. Ale gotowane/pieczone jabłko jest ok!
~ Nie przesadzić z błonnikiem. Zjedzenie na obiad kaszy gryczanej i 300g buraczków "zasmażanych" to była masakra dnia następnego ;/
~ W walce z mdłościami i stanem zapalnym żołądka i dwunastnicy pomaga mi siemię lniane ( mielone, zalane wrzątkiem), jednak nie pite na czczo,bo...
~ Ograniczam cukry proste, staram się jak mogę...bo zauważyłam, że nasilają wzdęcia, powodują bulgotanie i przelewanie w brzuchu. I karmią złe bakterie.
~ Migdały na zgagę i mdłości. Nie wiem czemu to działa ale działa, zjem z 5 sztuk i żołądek się uspokaja. Dalej nie biorę IPP, jak już mam masakrę to wezmę 1 tabl. Rennie.
~ Staram się jeść 3-4x dziennie. Małymi porcjami. Udaje mi się utrzymać wagę 48-49kg.
~ Pilnuję diety lekkostrawnej.
~ Zero kawy, używek i innych niezdrowych rzeczy ;) Wierzę, że na to przyjdzie jeszcze czas.
~ Nie mam już tachykardii, ciśnienie lepsze bo 120/80 lub 130/90, a praca serca zwolniła ze 120 na ok. 70-80 w spoczynku ;)
Teraz to, co chyba najbardziej interesujące c diffowców, ale mało smaczne...czyli tematy obrzydliwe ;)
Odeślę do skali bristolskiej KLIK!
Kto wrażliwy niech nie klika ;) Ale nie umiem tego opisać tak, aby było wiadomo dokładnie o co mi chodzi.
W trakcie choroby osiągałam 5-20x na dobę typ 7.
Podczas brania wankomycyny, w 3/4 dobie typ 5. W kolejnych dobach wankomycyna "robiła robotę" i normalnością dla mnie był typ 4 i 3. Jednak po 2-3 tygodniach od ostatniej dawki wanko następował nawrót i znów zaczynała się jazda z biegunką ;( Wracałam do punktu wyjścia...
Po przeszczepie pierwszy tydzień to były typy 5 i 4.
Obecnie w drugim tygodniu widzę dalszą poprawę, bo dobiłam do typów 4 i 3.
W 2 tygodniu zauważalnie zanikło pieczenie w jelitach i prawie nie bulgocze/nie przelewa mi się w brzuchu. Nie ma też pustych skurczy jelit po wypróżnieniu (a wcześniej były do południa).
Ból żołądka i mdłości są mniejsze o jakieś 50-70% i są momenty, gdy nie boli mnie nic, czym jestem zszokowana, po tak długim czasie cierpienia ;D
Nie mam już odruchów wymiotnych ani nie wymiotuje. Noce przesypiam spokojnie.
Kibelek zaliczam raz, rano po przebudzeniu, max 2x (drugi raz np. wieczorem, jeśli sporo zjem danego dnia).
Czuję się wyraźnie silniejsza, ciemne wory pod oczami prawie zniknęły, krostki na twarzy się uspokoiły ( nie wiem na ile to było działanie toksyn bakterii a na ile wankomycyna).
Psychicznie jest lepiej, już nie płaczę, nie mam myśli o śmierci.
Ciężko jest mi w momentach tęsknoty za dziadkiem. Wierzę, że czuwa nade mną; byliśmy z mężem na jego grobie, bo to już miesiąc od pogrzebu. Zapaliliśmy "świąteczne" znicze, pomodliliśmy się chwilę, pogadałam w myślach trochę do dziadka.
Cały czas myślę, że wszystko w życiu ma jakiś cel. Właśnie odezwał się do mnie na @ mężczyzna, który też poddał się przeszczepowi, tuż po mnie ;) Może to dziwne, ale ma na imię tak samo, jak mój ukochany zmarły dziadek...dla mnie to znak.
I tyle co u mnie ;)
Jak macie pytania- to śmiało.
Mam poczucie dumy, że odważyłam się opisać swoją drogę z c diff'em. Cieszy mnie, że mogłam tym pomóc innym, a Wasze maile są dla mnie potwierdzeniem, że było warto i było trzeba.
Buziaki! i do następnego!
Witaj Króliczku!! Własnie dziś rano myślałam o Tobie i o tym jak się czujesz, miałam napisać, że czekamy ( bo przecież nie tylko ja) na Twoje posty no i proszę jest! Pozdrawiam Cię bardzo ciepło i życzę wszystkiego co najlepsze.Buziaki
OdpowiedzUsuńA widzisz, to pewnie myślami mnie na bloga sciagnelas ;)
UsuńMoja siostra ma refluks i kiedyś zamieszczała przepisy sprawdzone na sobie na blogu apetycznadieta.
OdpowiedzUsuńA w ogóle to piła np. siemię lniane w kisielu. A próbowałaś np. mleka sojowego albo innych z tych eko?
Biedulka jesteś, życzę Ci żebyś czuła się coraz lepiej!
Nigdy nie probowalam mleka sojowego, ani innych roślinnych.
UsuńDopiero w zeszłym tygodniu odkryłam istnienie kotletow sojowych ;)
Dzięki kobitki ;*
kotlety sojowe są super ! dawno nie jadłem.
UsuńNo to wiele tracisz ;D a tak serio, to ja robilam je tylko w jajku i mega mi smakowaly. Niestety bułka tarta jako panierka odpada ;(
Usuńkluczem chyba są przyprawy i gotowanie w bulionie.
UsuńJa tam przypraw nie dawalam. Gotowalam w bulionie do miękkości, a potem w osolone jajko i na patelnie.
UsuńWracaj do zdrowia kobieto :))
OdpowiedzUsuńCieszę się że piszesz i jesteś z nami słuchaj moja kochana czytając post pomyślałem o tym, że moze byś przemyślała przejście na wegańską dietę? moja przyjaciółka prowadzi lifestylowego bloga i masz tutaj m.in jeden z postów w którym pisze o produktach weganskich zamiast tych normalnych
OdpowiedzUsuńhttp://m-ortycja.blogspot.com/2014/12/weganizm-dla-poczatkujacych-czym.html
moze warto byloby sprobowac?
Myslalam i o tym, jednak ze wzgledu na utratę białek przy pierwszym nawrocie, musialam mieć dietę mocno-miesna. Zadne dania weganskie nie wyciagnelyby mnie wtedy tak szybko z tego niedoboru jak miesko.
UsuńNormalnie nie jadam miesa zbyt często, wole ryby czy jajka. Ale w chorobie byłam elastyczna, bo balam się dalszych niedoborów. Na szczęście anemia mnie nie dopadła ;) Dla mnie wyniki badan pokazały, ze odzywiam się mega prawidłowo i poprawnie.
Z innej strony tak myślę, ze gdybym przeszła na dietę całkiem weganska, wykluczyła mięso, to zostały by mi do jedzenia tylko warzywa i makaron...trochę słabo.
No i musiałabym tego jeść tony, bo ja i tak często muszę jeść żeby utrzymać swoja wagę, a nie umiem zjeść dużo. Mam mały żołądek, każdy się śmieje, ze jem jak dziecko, ale cos w tym jest, bo dla mnie talerz zupy czy 1 ziemniak to juz wystarcza na jeden raz. Mogę zjeść za parę minut ponownie, drugie tyle ale nie od razu, bo mnie cofa.
No i jeszcze kwestia, ze dieta weganska w dużej mierze bazuje na roslinkach surowych. A u mnie surowizna wciąż odpada, dopiero próbuje wprowadzać.
Generalnie ucze się jeść na nowo, sa rzeczy których juz rok nie jadlam.
Jak zrobilam pierwszy sok pomarańczowy z woda, 3 dni temu to az się z zachwytu zakrztusilam ;)
Także dzięki za linka, popatrze co bym mogła ciekawego zjeść, ale na typowo weganska dietę nie przejde, a przynajmniej nie na razie.
Ja się nie znam na weganizmie bo nie przechodzę na niego, choć też sam mam problemy żywieniowe i możliwe że powinienem ale nie umiem sobie odmówić wielu rzeczy. Natomiast Asia (ta własnie od tego bloga) wiele postów wklejała udowadniając że wiele wegańskich rzeczy ma więcej zasobów białka czy tam innych szitów od np mięs, ja tego nie kwestionuje bo nie znam się i nie wiem, ale podesłałem do poczytania, wyciagniesz własne wnioski a ja chcę dobrze dla Ciebie :*
Usuńpoczytaj bo wegańska ma duzo bialka i nie bazuje na surowych roślinach :P
UsuńPoczytalam no i właśnie!
UsuńWeganizm by dostarczać białko opiera się na strączkowych, które ja wykluczam czy mocno ograniczam bo wzdymaja ;/
Ta dieta nie dam rady utrzymać odpowiedniego poziomu białka całkowitego.
Poza tym białka roślinne sa gorzej przyswajalne niż te zwierzęce.
Ja musialam zrezygnować z prawie wszystkiego co kochalam-kawa, owoce surowe, soki ;(
o ile mi wiadomo to własnie ludzki organizm przyswaja zwierzęce białko gorzej niż roślinne, ale pewnie ile ludzi tyle opinii. A w tych czasach to w sumie na jedno i drugie znajdziesz potwierdzenie. W każdym razie trzymaj się i zdrowiej :* pracujesz juz?
UsuńTo był skrót myślowy. Ze bazuje na surowym, to chodziło mi ze najlepiej przyswajamy witaminy z surowych owoców/warzyw, bo każda obróbka je pozbawia jakiegoś %.
UsuńWiele dan weganskich to fantastyczne salatki- odpada.
Podstawa białka w tej diecie SA straczki- odpada.
Czytalam badania, ze człowiek lepiej przyswaja białka zwierzęce, roślinnych musi zjeść 2x tyle. To były jakieś amerykańskie badania...
Tak czy inaczej, z dieta weganska mialabym dodatkowy problem z niska kalorycznoscia dan, co sprowadza się do tego, ze musialabym zjeść dużo.
Może dla wiekszosci ludzi to nie problem wypić np. Karton mleka sojowego, ale dla mnie tak- bo ja jednorazowo wypijam 200-300ml i koniec. A i to pod warunkiem, ze jednocześnie nie jem.
Jeszcze nie pracuje, daje sobie czas do końca świat na odpoczynek i jak wszystko będzie coraz lepiej, to przed sylwestrem ruszam ostro do pracy.
to super :) ja od połowy stycznia w nowym salonie <3
UsuńA moze dieta paleo? Zero glutenu kasz ryżu makaronu . Tylko mieso warzywa i owoce. Wszystko jsk najmniej przetworzone
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie uważam, żebym w obecnym momencie życia potrzebowała zmiany diety.
UsuńObecna zmianę wymusiła na mnie choroba i to głównie ona dyktowala co i jak mam jeść.
Poza tym mówi się, ze wszelkie nowoczesne diety po jakimś czasie prowadzą do pewnych niedoborów.
Skoro przez 27 lat życia byłam na diecie normalnej, jak najbardziej różnorodnej, i nigdy nie brakowało mi niczego ani nie miałam problemów z waga, a jadlam co chciałam i ile chciałam, to znak dla mnie, ze nie ma sensu teraz robić z siebie królika doświadczalnego.
Nie chce namawiać cie do żadnej diety:) jestem starsza od ciebie nam 34 lata. Bardzo cie cenie gdyż wielokrotnie pisałam komentarze z prośba o pomoc w sprawie koloru blond:) od zawsze jestem uczulona na białko. Nam od urodzenia skaże białkowa . Jako dorosła kobieta zawsze jadłam serki twarogi bo zdrowo. Wielokrotnie wymiotowalam miałam wzdęcia złe sie czułam.siostra poleciła mi dietę paleo. Zrezygnowałam całkowicie z nabiału . Jem tylko mieso warzywa i owoce. I czije sie swietnie. Jakos tak lżej. Nie wiem czu to ma związek ale jestem tez astmatyczka i odkąd zaczekam tak jesc rzadziej choruje i ataki astmy tez sa rzadsze. Chciałam pomoc.pozdrawiam
UsuńHej, bardzo się cieszę, że u Ciebie już lepiej :) A kiedy jakieś "włosowe" nowinki/wpisy się pojawią? Bardzo brakuje mi Twoich porad...ale najważniejsze, żebyś wróciła do pełni sił! Pozdrawiam, i wszystkiego dobrego na Święta ;)
OdpowiedzUsuńAda
cieszę się, że już lepiej! 3mam dalej kciuki! aga
OdpowiedzUsuńKróliczku, czytam i jestem pełna nadziei, że teraz będzie już tylko lepiej, no bo jak ma być:) Ściskam Cię mocno- Ania MK
OdpowiedzUsuńBogu dziekuje, ze trafilam na tego bloga, co prawda przez innego ale nie wazne
OdpowiedzUsuńCudownie, ze opisalas wszystko od poczatku do konca, lezac w szpitalu pare dni temu walkowalam wszystko co tutaj napisalas :)
duzo latwiej bylo mi przetrwac dwa tyg w szpitalu
mialam juz jeden nawrot co skonczylo sie szpitalem, teraz jestem w domu i przez trzy tyg wanko, trzymam diete i modle sie by wszystko bylo ok
mialam kilka pytan do Ciebie ale chyba napisze dopiero jak troche dojde do siebie bo strasznie psychicznie zjechalam w dol
nie wiem czy doczytasz czy nie bo dwa lata temu mialas ten problem, ale i tak chce Ci serdecznie podziekowac za te wszystkie posty o clostridium
pozdrawiam Grazka
Pisz śmiało na mojego maila blondbunny@onet.pl, wymiana doświadczeń i rozmowa może ci dużo pomoc, uspokoić i pomoc opanować psychike ;)
UsuńDziekuje Ci pieknie za szybki odpis zaraz sie serducho cieszy :)
Usuńmi bardzo duzo pomaga rozmowa, ostatnio to nawet sie zastanawialam czy ja nie jestem hipochondryczka ale kurde nie wymyslam sobie tego wszystkiego przeciez :)
moja psychika jest strasznie rozchwiana, a tez nigdy nie bylam jakos silna psychicznie, niestety ta bakteria zrobila swoje z moja glowa i nie tylko ;)
odezwe sie na pewno, oczywiscie nie bede Cie zadreczac milionem maili ale mam ze dwa pytania :)
ps. sory za brak polskich znakow ale mam swoje powody ;)
Dziekuje :)
Nie ma za co. Wszystkie z osób, które poznalam i miały epizod z c diff niestety również bardzo źle znosiły to psychicznie, nierzadko walczą z negatywnymi myślami do dzis. Także pisz w wolnej chwili, na pewno odpisze jak szybko będę mogła. Cieszę się ze możemy się wspierać w niedoli. Dajemy tez sobie otuche, ze skoro inni z tego wyszli to tobie tez się uda, trzeba być dobrej myśli!
Usuń