czwartek, 9 października 2014

C diff nawrót 2

Znowu walczę.
Miałam 3 tygodnie wolności. Nikt nie wie, dlaczego to do mnie wraca. Wydawało by się, że jestem w niskiej grupie ryzyka, bez obciążeń (no poza "zepsutym" układem pokarmowym).
Kolejne trudne 5 dni szpitala, a teraz przedłużone na kilka miesięcy leczenie w domu- i wciąż nie ma gwarancji, że to będzie koniec. Pozytywny dla mnie koniec.
Najgorszy jest chyba strach przed pogorszeniem, przed opornością tego cholerstwa, zniszczeniem mojego organizmu, przed śmiercią. Bolesny jest brak nadziei i mocnej wiary, że tym razem to już się zakończy, że wygram. Dobija depresja i samotność, myśl, że nie jestem nikomu potrzebna i tylko wielki ze mnie ciężar dla wszystkich, którzy jeszcze się angażują. Staram się tłumaczyć tych, którzy się odsunęli ode mnie, choć ich nie rozumiem, bo wcale nie tak łatwo jest się zakazić/zarazić (jest jakaś różnica?) w środowisku poza szpitalnym, ale niewiedza zawsze przeraża.
Z pozytywów przebadałam męża. Jest zdrowy, będzie mógł być moim dawcą. Kolejny dowód na to, że nie jestem tak niebezpieczna, jak się niektórym wydaje.

Nadzieje daje mi kontakt z ludźmi, którzy wygrali. Niektórzy szybciej (tylko pierwsze zachorowanie), inni dłużej walczyli (4-5 nawrotów). Są dla mnie wielkim wsparciem, bardzo życzliwi i służą radą i pomocą. Nie wypada nie podziękować: Ani, Wiktorii, Oli, Piotrowi, Magdzie. Jesteście wielcy i macie olbrzymie serca :*

Trzymajcie za mnie kciuki, Kochani czytelnicy.
Choć w chwili obecnej wankomycyna robi swoje i czuje się jak nowonarodzona, najgorsze przyjdzie po jej odstawieniu. To dopiero wtedy prawda wyjdzie na jaw. W ciągu pierwszych 2 miesięcy od zakończenia leczenia.
Tymczasem będę starała się wzmacniać, dbać o  siebie, trzymać dietę ( bez glutenowa, bez nabiałowa, lekkostrawna).

Nie będę obiecywać nowych wpisów. Co jakiś czas postaram się odezwać, tymczasem bloga zawieszam, bo obecnie inne sprawy są od niego ważniejsze.






I jeszcze najlepsze linki odnośnie Clostridium:

Jak się zdiagnozować?
Wszystko na temat c diff
Opracowanie i komentarze c diffowców


29 komentarzy:

  1. Ojejku Bunny trzymam mocno mocno kciuki :)

    Bądź dzielna i ani mi się waż dołować - głowa do góry - dasz radę:*

    Yattamanka

    OdpowiedzUsuń
  2. a łzy mi lecą jak grochy po tym co przeczytałam...Aduś, moja droga! Ciężko jest pocieszać jak samemu jest się człowiekiem w wiecznym strachu o jutro, ale gdzieś wierzę po cichu w Twoim przypadku, że tym razem dasz radę. Ważne, że masz zdrowego dawcę obok siebie, skorzystaj z tej możliwości.
    Poznałam Cię właściwie "dzięki" clostri" (o ironio- jakiś plus)- szukałam, przerażona, w trakcie pobytu w szpitalu, jakichś informacji o tym cholerstwie. Dzięki Tobie, mailom od Ciebie, niezliczonej ilości otuchy jaką mi dajesz czuję się bezpieczniej, raźniej. Jest mi po prostu łatwiej uporać się z własnym strachem.
    A ile się dzięki Tobie dowiedziałam o chorobie, sposobach leczenia, odżywianiu, probiotykach- żadnej lekarz nie przekazał mi takiej wiedzy jak Ty.
    Dlatego też jeszcze mocniej ściskam dłonie, żeby się udało- żebyś była zdrowa :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję Kochanie, wiesz nasze rozmowy to była obopólna korzyść- mój strach też malał dzięki nim, i dzięki świadomości, że ty z tego wyszłaś ;*** wciąż staram się wierzyć, że teraz to już będzie koniec, bo WAM SIĘ UDAŁO.

      Usuń
  3. Kochana wszystko będzie dobrze, wierzę w to mocno! Trzymam kciuki za Ciebie, jesteś silną dziewczyną i dasz sobie radę z chorobą tylko nie trać nadziei.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zasmuciłaś mnie Bunny, bardzo. Miałam nadzieję, że nie będzie już nawrotu.
    Trzymaj się Kochana. Jesteś silną Babeczką -pamiętaj o tym i myśl pozytywnie. Wyjdziesz z tego, musi być dobrze <3
    Ana

    OdpowiedzUsuń
  5. Droga Bunny - życzę Ci ogromnej wytrwałości. W takich sytuacjach widzimy, kto zasługuje na miano przyjaciela, chociaż każde odsunięcie może bardzo boleć. Czasami wynika to z poczucia bezradności, że nie jesteśmy w stanie pomóc a czasami z egozimu. Twój blog pokazał jak bardzo jesteś fajną i pozytywną osobą. Życzę Ci, żeby to był już ostatni nawrót i żeby udało Ci się powrócić do zdrowia. Rozumiem, że blog jest w tym momencie sprawą drugorzędną ale odzywaj się się do nas nawet gdyby to miało być jedno zdanie. Myślę, że każda z czytelniczek życzy Ci bardzo szybkiego powrotu do zdrowia. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz rację, że takie sytuacje pokazują kto jest prawdziwym przyjacielem.
      ja nie oczekuję kółka adoracji, bo jestem taka biedna i chora, ale wystarczyłby głupi sms: co słychać? jak dziś u ciebie? może wpadnę pogadac/poogladac jakis film itp.
      po to tylko, by sprawić mi radość na kilka minut/godzin, że jeszcze dla tego swiata nie umarłam!
      halo! przeciez ja wciąż jeszcze żyję, czuję, tęsknię, kocham...i nie potrafię zrozumieć bolesnego odtrącenia,tym bardziej, ze ja zawsze byłam osobą, która innym dawała z siebie wszystko i ostatnią koszulę bym z siebie zdarła, żeby tylko pomóc ;(
      potwierdza się niestety- masz miękkie serce, miej twardą d*...;(

      Usuń
  6. Powodzenia Biedactwo :* czekam az wrócisz i znów zaczniesz poprawiać nieudane kolory :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakiś czas mnie tu nie było a tu proszę... Zyczę dużo zdrówka trzymaj się

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie słyszałam o tej chorobie, to przerażające, na ile takich paskudztw jesteśmy narażeni...
    Co do ludzi, to niestety wielu z nich boi się chyba samego faktu choroby, problemu, dlatego odsuwają się, mimo braku ryzyka zarażenia. Dobrze, że masz męża, na którego możesz liczyć.
    Życzę zdrowia, siły i wytrwałości w walce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najgorsza jest taka dziwna "zmowa milczenia", trzeba miec świadomośc, ze tą chorobotwórczą bakterią głównie zakażają nas w szpitalu, ośrodki zdrowia czy opieki, a sami pracownicy slużby zdrowia są w około 20% nosicielami...czyli co 5 pracownik stanowi źródło rozprzestrzeniania się, do tego powierzchnie szpitalne, na ktorych to paskudztwo jest wszedzie...
      i wierzcie, że to może spotkac każdego z WAS! czego nie życzę ;(

      Usuń
  9. Trzymaj się Kochana, będzie dobrze :) Marta

    OdpowiedzUsuń
  10. Króliczku, nie wiem co napisać...bardzo mi przykro. Jestem z Tobą myślami i mimo, że się nie udzielam, czytam każdy Twój wpis z nadzieją na lepsze wiadomości. Z całego serca Cię pozdrawiam! Wierzę, że będzie lepiej...AnnaMK

    OdpowiedzUsuń
  11. dziękuję wam za wsparcie ;* to miło, że jeszcze tu mimo wszystko zaglądacie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bunny dużo dużo zdrówka! Trzymam kciuki, i wierzę że wszystko będzie jak najbardziej w porządku ! Trzymaj się i się nie poddawaj, nigdy !
    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja zaglądam tu regularnie w poszukiwaniu porad fryzjerskich. Przykro mi, że takie paskudztwo Cię męczy :( Jestem dobrej myśli, i trzymam za Ciebie kciuki, że w końcu ten koszmar minie...Nie poddawaj się, dużo zdrówka!
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  14. Hi Bunny, straszna choroba...straszna z nia walka organizmu ale strasznie z nia dajesz rade! Jestes mloda, masz talent, ukochanego i piekna! Zycze zdrowka bo to jest nasz naped zyciowy a wiem co pisze bo sama przebywam poza granicami Polski. Pieniadze, talent, uroda jest malo wazne jesli nie ma zdrowia....przychodza do glowy rozne mysli wahania, rozterki ale to strach trzyma kontrole nad tym wiec nie warto sie do nich przywiazywac, zreszta sama wiesz. Plusem jest to ze jestes mloda i masz wielkie wsparcie od meza. Przetrzymajcie ten czas, ktory pozniej zamieni sie na wspomnienia tego Wam najbardziej zycze!!!
    Edyta

    OdpowiedzUsuń
  15. Zmowa milczenia jest we wszystkich sprawach związanych z przewinieniami służby zdrowia ( ale to brzmi;) ) mnie też kiedyś zarażono, ale nie będę tu opisywać szczegółów...Przeleżałam kilka miesięcy w szpitalu, oczywiście nikt się nie poczuwał do winy, mimo że na oddziale pojawiły się kolejne dwa przypadki. Nawet nie wiesz kochana, jaki to ból leżeć w izolatce przez 3 miesiące i nie móc widywać bliskich ( moja córeczka miała wtedy 2 latka ) widywałam ją tylko przez okno:( Na szczęście jakoś to opanowali, ale już do końca życia będę pod kontrolą poradni i muszę uważać na to co jem. Ściskam Cię mocno! AnnaMK

    OdpowiedzUsuń
  16. Dużo zdrówka i uśmiechu! Wiem, że to się łatwo mówi, ale pamiętaj, że pozytywne nastawienie jest najważniejsze w procesie zdrowienia :) Buziaki
    Cami86

    OdpowiedzUsuń
  17. Bunny Kochana trzymaj się! Fuksja

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja rozumiem zly nastroj, masz do niego prawo, zwlaszcza w obecnej sytuacji, ale nie pisz prosze, ze jestes 'niepotrzebna'. Nie trzeba robic wielkich rzeczy, zeby byc potrzebnym, nie trzeba ratowac swiata. Czasami wystarczy zwykly usmiech, krotka rozmowa, samo 'dziekuje' zeby ktos z Twojego otoczenia poczul sie szczesliwy i wazny. Masz meza, rodzine, bliskich, masz ludki, ktore regularnie zagladaja na Twojego bloga. Dla nas wszystkich jestes POTRZEBNA. I jestes silna - zobacz ile juz przeszlas i ciagle idziesz naprzod. Wierze, ze uda Ci sie wygrac, ze poskromisz chorobe. Trzymaj sie!

    OdpowiedzUsuń
  19. Bunny strasznie Ci współczuję!!! Miałam nadzieję, że nie będziesz mieć już tych nawrotów.. :( Myślę często o Tobie i życzę Ci jak najlepiej! Pamiętaj, że psychiczne podejście odgrywa dużą rolę, także nie poddawaj się i staraj się być dobrej myśli!

    Ostatnio nie mam czasu żeby coś skomentować u Ciebie bo miesiąc temu urodziłam drugie dzieciątko :D I tak biegam między jednym a drugim dzieckiem (to starsze nie chodzi do przedszkola żeby nie zarażać młodszego bo niestety w przedszkolu pogrom..), piorę i gotuję..na szczęście mąż sprząta i zmywa jak wraca z pracy bo byśmy brudem zarośli :p Także chwilowo nie mam czasu choć na Twego bloga spoglądam codziennie (jak karmię :p) przez komórkę. Teraz wszyscy śpią i udało mi się doczłapać do komputera (choć nie wiem jak długo to potrwa i czy wszystko zdążę napisać ;p)

    Bunny naszło mnie na trwałą ;) Wiem, że to niszczy włosy :/ ale zawsze marzyłam o pięknych loczkach i gdy idę na jakąś imprezę to zawsze czeszę loczki ale wiadomo że efekt jest nietrwały.. Co myślisz o moim pomyśle? Bardzo chce mi się zmiany ;) nie wiem czy to te hormony we mnie jeszcze buzują?
    Mam włosy za ramiona cienkie blond z poz.między 9 a 10 ale nie są rzadkie (bardzo gęste też nie). Wiem, że na pewno, gdybym zrobiła trwałą to je przyciemnię troszkę (blond poz.8 lub jakiś jaśniutki brązik) żeby nie katować ich podwójnie.
    Dlaczego trwała? Jak już pisałam zawsze chciałam mieć loczki, a druga sprawa to to że moje nie nadają się żeby chodzić w rozpuszczonych bez jakiejś stylizacji, a prostownicy nie chce mi się używać. Po prostu mam jakieś powykręcane w każdą stronę i przyklapnięte. Gdy umyję mogę trochę mieć rozpuszczone ale jak zrobię kitkę czy koczka to zaraz mam odcisk od gumki i to brzydko wygląda a za Twoimi radami przestałam myć często włosy.
    Wiem, że po trwałej trzeba specjalnie dbać o włosy.
    Gdybym się zdecydowała to doradź mi proszę jakie wybrać wałki (bo myślę o w miarę szerokich żeby loki wydawały się naturalne):
    http://allegro.pl/walki-kolki-do-wlosow-trwaly-azur-dlugie-16mm-12sz-i4630274067.html , czy może:
    http://allegro.pl/kolki-walki-do-trwaly-wlosow-pokrecone-16mm-12szt-i4630275926.html ?
    Czy może uważasz że lepiej jeszcze grubsze, czy lepiej cieńsze? Bo rozumiem że woda kwaśna a nie zasadowa żeby aż tak ich nie zniszczyć?
    Oczywiście pójdę z tym do fryzjera ;)
    Bardzo proszę doradź mi, jak znajdziesz czas oczywiście, bo bardzo liczę się z Twoim zdaniem i od paru lat tylko Ciebie słucham jeśli chodzi o moje włosy :D

    Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Ci jak najszybszego powrotu do zdrowia! Trzymaj się cieplutko i wiedz, że są ludzie którzy bardzo dobrze Ci życzą!!!
    aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aga idz do fryzjera ze zdjeciem, na ktorym widac jaki skręt chcesz uzyskac- wtedy dobierze ci walki. obecne trwale nie sa juz tak niszczycielskie jak przed laty.

      Usuń
  20. Ada, napisałam Ci maila. Proszę Cię trzymaj się ..:/ :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Kochaniutka życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia.Trzymamy za Ciebie kciuki:*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  22. Bunny Kochana! Dłuuugo mnie nie było i musiałam nadrobić zaległości, przeczytałam wszystkie posty i zamarłam... jejku, musisz z tego wyjść, nie ma innej opcji! Od momentu, kiedy się dowiedziałam o Twoich problemach często o Tobie myślę i trzymam baaaardzo mocno kciuki za Ciebie. Daj znać jak się czujesz i jak sytuacja się rozwijam. Pozdrawiam cieplutko :*
    Hinata

    OdpowiedzUsuń
  23. Trafiłam na Twój blog, bo od paździerka leczę się na to samo.
    Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej współczuje, ale musisz byc silna!
      Jak zaczela sie choroba? Jak dlugo zajęla diagnoza? jak cie leczą i czym?
      Napisz proszę, jak się człowiek dzieli doświadczeniami to zawsze lżej ;*

      Usuń

Komentarze są moderowane, wyświetlą się po mojej akceptacji.
Nie udzielam porad fryzjerskich!
Będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Dziękuję za każdy komentarz i odwiedziny ;*