Alfaparf Evolution of the Color 10.21 + 10.1

Hej Kochani!
Dziś wyjątkowo, jako że mam czas, publikuje posta w weekend ;)

Pragnę przedstawić Wam efekty kolejnej, bombowej mieszanki z Alfaparf, odcienie:
10.1 najjaśniejszy popielaty blond z 10.21 najjaśniejszy popielaty blond irise.

Moja modelka, wizażowa Alde ;* napisała do mnie z prośbą o pomoc w doborze farb do samodzielnej, pierwszej w jej życiu domowej koloryzacji, po serii nie do końca udanych  zabiegów u fryzjera....
Jak sama mi napisała: Dotychczas zawsze chodziłam do fryzjera, bo bałam się, że koloryzacja w domu nigdy nie da mi efektu czystego blondu na ciemnych włosach. Ale to rujnuje moją kieszeń... a widząc te wszystkie cudowne kolorki wyczarowane przez Ciebie na głowach dziewczyn pomyślałam, że może znalazłabyś dla mnie troszkę czasu.
Na załączonych zdjęciach widać mój obecny kolor i odrost ;/ który doprowadza mnie do szału - miesiąc temu byłam w salonie, więc jest już bardzo widoczny. Kolor natomiast sprany, zresztą jak widać ... Oczywiście ostatni fryzjer potraktował mój odrost rozjaśniaczem 9%, a później nałożył farbę L'Oreal, o ile się nie mylę to była Inoa - ten niby bezamoniakowy 'cud' ;/ ... Marzę o tym, aby znaleźć odpowiednią farbę do moich i tak cienkich włosów. Problem w tym, że one trudno się rozjaśniają - a jeśli już to na żółtko/rudo .

Na taką prośbę nie mogłam pozostać obojętna!  Oczywiście pospieszyłam z pomocą ;)
Jako, że Alde chciała pozostać przy swoim kolorze, jednakże uzyskać go bez wstępnego rozjaśniacza, musiałam farby dobrać tak, by płynnie połączyły się kolorystycznie z tym co miała na głowie do tej pory. Zaproponowałam, więc jej mieszankę 10.1 z 10.21 z oksy 12%- odrosty Alde naprawdę ma ciemne- ciemny brąz poziom 3... ryzyko żółci/rudości było spore, ale się udało, przy zastosowaniu najmocniejszej chłodnej kombinacji farb

Relacja z ust Alde była po wszystkim cudowna: Dziś jest mój wielki dzień! Po raz pierwszy SAMA farbowałam włosy, wcześniej tylko w salonie.Dzięki Twoim radom pomieszałam farbki Alfaparf 10.1 i 10.21 pół na pół z oksy 12% w stosunku 1:1.5. Trzymałam 50 min, na ostatnie 5 malaks.
Włoski są miękkie, skóra głowy troszkę różowa, ale nie piecze i podczas farbowania nie piekło jak ten okropny rozjaśniacz, który zafundował mi fryzjer. Widać na nich pasemka, gdyż miałam wcześniej robione balejaże. Odrościk odrobinkę się odznacza, jednak wygląda to bardzo naturalnie. Na zdjęciach ciężko było to uchwycić - cień daje rudawą poświatę ale w rzeczywistym świetle tego nie widać.
Jestem w siódmym niebie :))) :*:*:*

No powiedzcie sami, czy serce się nie kraje widząc czyjeś tak wielkie zadowolenie? 
Jestem z naszej kochanej Alde dumna ;*
Odważyła się do mnie napisać, poradziła sama z koloryzacją- efekty w pełni są zasłużone.
No i dołączyła do grona blondyneczek, które powiedziały goodbye wstrętnemu rozjaśniaczowi!

Moim zdaniem- jej efekty są perfekcyjne- włosy długie, piękne, zadbane, choć z przeszłością można by powiedzieć. Kojarzą mi się ze słowiańskim lnianym blondem Rosjanek.
W pielęgnacji Alde nie robi nic nadzwyczajnego- chwali sobie serie L'Oreal color vive- szampon, odżywkę, maseczkę, czasem inne sklepowe popularne produkty Syoss czy Wella.
Najważniejsze, że z pielęgnacją nie przesadza- prowadzi ją mądrze i świadomie- dzięki czemu nie przeciąża swych cienkich z natury włosów i za to brawa ;*

A jak Wam się podobają rezultaty?
Fotorelacja przed i po.