Witajcie!
Dzisiejszy wpis będzie kolejnym z serii przełomowych.
Chyba nadszedł czas wyjaśnić pewne kwestie chemiczne, bo wizaż i blogi puchną od bzdur, a Wy piszecie do mnie maile ciągle z podobnymi pytaniami.
Myślę, że zamieszczone informacje otworzą oczy pewnym zaślepionym we włosomaniacze blogerki osobom (czytelnikom).
Od razu zaznaczam, że
jestem pierwszą osobą zamieszczającą to info- i zabraniam ich kopiowania i wykorzystywania na swoich sweet blogusiach- dotyczy to pewnych blogerek-kopistek.
Obserwujemy ze strachem te wszystkie poczynania włosowe modnych blogerek i ciągle czekamy co jeszcze wymyślą? Gdzie jest granica?
Jednym z przełomowych momentów było
pojawienie się informacji o budowach składów kosmetyków wg UE. Boom! Nagle każdy stał się ekspertem, nagle każdy wszystko wie i nie da się oszukać tym podłym, nastawionym na zysk koncernom kosmetycznym! Naprawdę? ;)
Czy to nie jest tak, że niektóre osoby po prostu oszukują same siebie?
To, że skład szamponu do włosów i płynu do higieny intymnej jest jednakowy (zakładając że znalazłyby się o identycznym składzie, nawet biorąc kolejność składników pod uwagę) nie oznacza, że są IDENTYCZNE. Że ktoś z jednej beczki wlał produkt w różne opakowania. One nadal będą się różnić % ilością składników, ich czystością, jakością itp. zależnie od ceny.
Teraz inna kwestia na topie-
mycie włosów płynami do higieny intymnej, wszelkimi żelami dla bobasków i innymi rzeczami o kwaśnym ph ;D
Zaraz podniesie się lament, że przecież Ty O Bunny polecałaś nam Pinio! Będące kosmetykiem full opcja o ph kwaśnym 5.5. Owszem, polecałam by myć nim włosy koloryzowane, rozjaśniane, zniszczone, by kolor się nie wymywał. Jednocześnie był to kosmetyk do mycia delikatny, raczej nie podrażniający skóry, ale nigdy nie pisałam, że przyczyni Wam się do regeneracji włosów czy coś, poza tym nie pisałam by używać go do co najmniej raz w tygodniu- rytuału odżywczego (maseczki), a raczej jako produkt "na szybko" np. na wyjazdy jako uniwersalny, a potem odżywka kondycjonująca i heja! I w takim założeniu kwaśny produkt myjący się sprawdzał- łuska nam się nie otwierała, działaliśmy na jej poziomie kondycjonując włosy- wygładzone, błyszczące, miękkie. Z góry pisałam, aby posiadać jeszcze inny zwykły szampon wymiennie.
Włosy dzieci zwykle nie są uszkodzone i po przejściach- nie wymagają regeneracji ani nawet ciężkich odżywek na co dzień, więc dla ich włosów taki produkt jest idealny.
Mycie więc włosów produktem kwaśnym jest ok- ale tylko gdy mamy świadomość nie nakładać po nim maski odżywczej, bo i tak zadziała nam ona na poziomie łusek jak odżywka (marnujemy doskonały drogi kosmetyk, a nie wykorzystujemy jego możliwości).
Wszystkie więc, te złe, agresywne szampony z SLS, SLES i tysiącem innych są niezbędne i istnieć nie przestaną tylko dlatego, że grono fanatyczek zaprzestanie ich kupowania ;]
Wiele wiele lat temu, ktoś bardzo mądry wymyślił pewną technologię... i teraz będzie o niej.
Jak wiemy zdrowy włos jest lśniący, elastyczny, puszysty o domkniętych łuskach.
Tak, teraz czas na rozprawienie się z bzdurami jakie krążą ;D
Ile warstw łusek ma włos? Ha, nikt na sali nie wie? Otóż ok. 10, a włosy oporne na chemie fryzjerską, tzw. szkliste nawet dużo więcej.
Zabiegi chemiczne i wszelkie inne uszkodzenia jakich doznaje włos, w pierwszym etapie uszkadzają powoli jego łuski...
Co powoduje otwieranie łuski?
Spotkałam wiele głupot m.in. ciepłe powietrze? kwaśny kosmetyk? BZDURY!!!!!
Łuska otwiera się, gdy przeprowadzamy na włosach zabieg w ph zasadowym!!! Uchyla leciutko w ph obojętnym.
Czyli np. farbujemy, robimy trwałą, myjemy... szamponem ;]
Co zamyka łuskę?
Ph kwaśne. Zimna woda tylko ma zdolność domykania łysek jeśli jakieś nie zamknęły się w procesie zakwaszania poprzez maskę, odżywkę. Jeśli spłuczemy włosy nawet lodowatą wodą nie dając maski, odżywki to i tak łuski się szczelnie nie zamkną i problem z rozczesywaniem gotowy.
Czy teraz mamy totalną jasność co do włosomaniaczych super- odżywczych i poprawiających włosy zabiegów?
One działają uelastyczniająco, nawilżająco i kondycjonująco na poziomie łusek.
Olej nie przyłączy Wam się do keratyny czy cementu międzykomórkowego ;) Zniszczonym włosom pomoże wizualnie, one i tak będą dalej się kruszyć jeśli nie dostaną porządnej maski, która zadziała naprawczo w warstwie korowej.
Oczywiście poprawa wyglądu przy stosowaniu olejków i innych tłuszczy będzie widoczna... dopóki będziecie je stosować. Jak z odżywką. Ale gdy przestaniecie, to już po ok. tygodniu zauważycie pierwsze miejsca przesuszeń. To tak jakby myć włosy samą wodą i oczekiwać ich nawilżenia.
Nigdy przeciwna olejom nie byłam, nie widziałam tylko sensu ich stosowania na wiele godzin czy codziennie i codziennego katowania włosów myciem jeśli są po przejściach....
Nakładanie treściwej maski przed myciem włosów? Może jeszcze na suche włosy?
Jeśli lubicie marnować kosmetyk i kondycjonować nim włosy obciążając je- proszę bardzo ;] Bądźcie pewni, że do kory nie doszło nic totalnie... Od razu zaznaczę, że wasze OMO ( nie wierze, że napisałam ten wieśniaczy skrót na swoim blogu ;P) działa podobnie- nałożenie odżywczej maski po zakwaszającej odżywce nie zadziała prawidłowo, chyba że chociaż pianą z SZAMPONU zasadowego przepłuczemy długości, aby łuska się rozchyliła ponownie. Moim zdaniem, jeśli robimy rytuał odżywczy i dajemy ciężką maskę karmiącą- to umyjmy włosy normalnie szamponem, nałóżmy tą maskę na osuszone włosy i potrzymajmy do 10-15 minut, możemy nawet podgrzać w ręczniku głowę suszarką ;) Nie cudujmy wtedy z płynami do hig int. czy OMO (ZOMO kurde ;P)
Mycie odżywkami nie jest złe, ale na dłuższą metę obciąży włosy przy skórze, nie będą dobrze oczyszczone i oklapną, nie mówiąc, że dociążamy ich zewnętrzną warstwę, a kora nic nie dostaje...ale lepsze to niż codzienne mycie szamponami, albo nie stosowanie w ogóle odżywek po szamponie.
I teraz dla wytrwałych:
Optymalne ph włosów i skóry głowy to 4,5-6.
Niszczące trwale keratynę jest ph poniżej 4 i powyżej 10 (fryzjerowi nie wolno dopuścić do zabiegu przy takich wartościach).
Stąd kosmetyki o ph:
4,5-6 są ŚCIĄGAJĄCE (zamykają łuskę) odżywki, maseczki, toniki, balsamy, środki stylingujące jak pianki, żele, nautralizatory.
6,5-7,5 LEKKIE ROZCHYLENIE ŁUSEK szampony, środki do koloryzacji półtrwałej jak płukanki, szamponetki, delikatna trwała, produkty do zabiegów głęboko regenerujących włosy ( najczęściej linie fryzjerskie do zabiegu profesjonalnej sauny w salonach).
8-10 PĘCZNIENIE WŁOSÓW zasadowe szampony głęboko oczyszczające, farby trwałe, trwała i prostowanie chemiczne, rozjaśniacze i dekoloryzatory.
Wiedzieliście, że nie każde włosy posiadają rdzeń? ;) tylko te grube?
Na koniec moje bolesne wnioski: kolejny raz ludzkość błysnęła brakiem wiedzy, przykre że wszyscy gonią za modą, byciem trendy i sztucznie napędzanymi niesprawdzonymi nowinkami...rzesze ludzi zabieganych, niezorientowanych, zasugerowanych podąża za ludzką głupotą, święcie wierząc w to, że w wyścigu szczurów zdobędzie metę przed innymi...
Internet kolejny raz pokazał jakim jest śmietniskiem, że ludzie szukający informacji powinni je starannie weryfikować, a nie przyjmować jak wiedzę encyklopedyczną, a słowa Lema cóż... prawda, bolesna prawda.
Apel: Włosomaniaczki tak odrzucacie silikony w kosmetykach fryzjerskich, jako oszukaństwo i efekt na chwile, "oblepienie włosa itp", a co Wy czyniłyście w ostatnich latach olejując włosy i myjąc je kwaśnymi specyfikami ;D Wasze przekonania okazały się tak samo błędne, jak wszelkie fanatyczne odrzucanie kosmetyków z SLS, SLES czy silikonami.
Dotrwał ktoś do końca?
Zapraszam do dyskusji ;) Tylko kulturalnie! Bo wiecie, że mam na blogu sito ;D