środa, 31 lipca 2013

Lista TOP szampony na lato

Zostałam zobowiązana do tego wpisu, więc nie ma przebacz ;D
Wpis dedykowany mojej kochanej Kylie ;*

Mam napisać o szamponach jakie preferuję latem...
Nie ma co ukrywać, że jak jest temperatura powyżej tych 22 stopni to włosy myję częściej, bo nie są świeże- a noszenie przepoconych napawa mnie obrzydzeniem ;/ Nie jest łatwo w upały egzystować z dywanem na plecach sięgającym talii...nawet jeśli mogę ratować się wysokim kucykiem czy warkoczem.
Częstotliwość mycia wzrasta więc w moim przypadku z raz na 3-4 dni, na raz co 2 dni, w wyjątkowym przypadku- codziennie.
Najcięższym zadaniem jest utrzymanie skóry i włosów przy skórze świeżymi i odbitymi od nasady, a długości i końców nawilżonych, natłuszczonych, bez suchych końcówek.
Radzę sobie poprzez stosowanie szamponów dla włosów suchych/zniszczonych, które nie wysuszają włosów, na przemian z szamponem oczyszczającym.
Do tego maski lub natłuszczające olejkowe odżywki- lubię kosmetyczny minimalizm, nie lubię ciapać się jeszcze odżywkami bez spłukiwania, spreyami, olejkami, różnego rodzaju serum, fluidami itp. Jak za dużo nałożę na włosy mam uczucie, że jestem brudna ;/

Przedstawiam, więc listę moich ulubieńców wśród szamponów na lato. Każdy doczeka się lub już doczekał osobnej recenzji w swoim czasie, tu krótko charakteryzuję:

Szampon Eva natura therapy z mleczkiem bawełnianym i ekstraktem z brzoskwini- niesamowity pod względem delikatności dla włosów, już podczas spłukiwania szamponu są miękkie i gładkie. Po wyschnięciu i obojętnej odżywce zachwycają sypkością, lśnieniem, lekkim wyprostowaniem i wygładzeniem- ale bez obciążenia. Przy myciu non stop tylko nim, może dojść do szybszego przetłuszczenia/obciążenia, więc stosuje go zamiennie. Mój numer 1 na lato za delikatność, miękkość, wygładzenie. Zapach prawdziwych moreli aż chce się jeść- cena za 300ml około 7zł.



Szampon Pollena-savona Familijny- świetny szampon oczyszczający dogłębnie, przy czym nie przesuszający włosów. Stosowany raz za razem, może powoli przyczynić się do problemu z rozczesaniem po myciu. Stosuję go raz w tygodniu z silną maską odbudowujacą/regenerującą "po". Delikatny zapach oranżady nie działa mi na nerwy. Konsystencja wody, zbyt rzadka, ale produkt wydajny, bo cena niska (w moim "odido" 4zl za 500ml).
Włosy są miękkie, błyszczące i puszyste. Olbrzymi plus za wyjątkową delikatność dla skóry- totalnie nic nie swędzi, nie ma ściągnięcia skóry itp. Uwielbiam go! Mój oczyszczający nr. 1!



Isana szampon nawilżający do włosów suchych i zniszczonych (niebieska)- produkt podobny do Evy brzoskwiniowej i Natei regenerującego. Z tym, że mniej zachwyca niż Eva. Włosy nie są tak miękkie, raczej jak zdrowy, dobrze nawilżony włos naturalny, nie ma efektu push up, lekko wygładzone. Nie kołtuni, nie drażni zapachem jak odżywka z serii- pachnie lekko kwiatowo. Wydajny bo dosyć gęsty jak przezroczysty żel, za około 6zl mamy 400ml. Nie podrażnia skóry, nawilża odczuwalnie suche włosy, jednak bez odżywki/maski ani rusz. Lubię go i jest moją odskocznią od Evy. Zaszczytny numer 2.



Natei do włosów suchych i zniszczonych, regenerujący- o nim już napisałam recenzję KLIK! Kocham za zapach, extremalną miękkość włosów, delikatność...gdyby wygładzał jak Eva to on byłby nr. 1 w TOP. A tak to numer 2 ex aequo z Isaną.




A jak Wy radzicie sobie z włosami w upały? Jak z częstością mycia? Jakie kosmetyki do włosów preferujecie na lato?
Mam nadzieję, że mój skromny ranking okaże się przydatny.

wtorek, 30 lipca 2013

Zaproszenia ślubne

Dzisiejszy post będzie dotyczył kolejnej ślubnej kwestii jaką jest wybór zaproszeń ślubnych.
Jeśli chodzi o moje zdanie, to uważam, że zaproszenia powinny być "charakterystyczne" dla młodych, pokazywać ich "wyjątkowość" jako pary. Odradzałabym utarte schematy w stylu białych zaproszeń z obrączkami lub gołąbkami...po kilku latach miło będzie powspominać swój "wielki dzień" wpatrując się w pamiątkowe zaproszenie.

Ja z moim A. mieliśmy od razu takie samo zdanie w tej kwestii.
Chcieliśmy kupić zaproszenia na miejscu tzn. w Lublinie, bo lubimy widzieć co kupujemy, mieć możliwość dotknięcia, w naszym wypadku również zaprojektowania kartek oddających nasze uczucia ;) Najpierw przejrzeliśmy chyba z 10 segregatorów niczym księgi ;D Dopiero po odnalezieniu właściwej "okładki" przeszliśmy do dalszego projektowania. Postawiliśmy na kolor mocnego różu holograficznie odbijającego światło na fiolet. Do tego artystyczne ażurkowe wycięcia i kremowe wnętrze.
Taką możliwość dało nam SQL 
W punkcie obsługi pracowała przeurocza dziewczyna, uśmiechnięta, zorientowana, cierpliwa i wesoła- trochę pożartowaliśmy i pośmialiśmy się. Potrafiła nam profesjonalnie doradzić i bezbłędnie zrobiła wersje roboczą naszego projektu.
Czas oczekiwania na nasze zamówienie wyniósł 2 czy 3 dni ;) naprawdę takiego expresu się nie spodziewaliśmy. Ceny są przystępne- zależne od tego jak bardzo ozdobny jest projekt, z jakiego materiału i ilości sztuk. Takie ładne podstawowe zaproszenia można kupić już około 2zl za sztukę ( to oczywiście na mój gust).
Na maila otrzymuje się gotowy projekt do akceptacji, po akceptacji zaproszenia są drukowane i gotowe do odbioru w punkcie po otrzymaniu telefonu od pracownika.
Polecam firmę z całego serca!

Wybaczcie powycinane fragmenty z datą i naszymi danymi, ale wiadomo- internet ;)
Jak Wam się podobają?
Wolicie klasyczne zaproszenia czy bardziej nietypowe?




wtorek, 23 lipca 2013

Ekspresowa maseczka Dove regenerująca z olejkami (złota)

Dziś recenzja bardzo ciekawego produktu oferowanego przez markę Dove.
W moim odczuciu swoją "złotą linią" dla włosów suchych Dove przełamało stereotyp kosmetyków do włosów opartych na silikonach i samej chemii.
Nie jestem przeciwniczką kosmetyków maskujących, takie również potrzebne są na rynku, gdy ktoś chce w krótkim czasie uzyskać efekt z reklamy. Sama stosuje podobne produkty, gdy jestem zabiegana albo mam wyjątkowe wyjście- nie ma co sobie mydlić oczu, że na "super naturalnych" bezsilikonowych produktach uzyskacie taki efekt- nawet po zwykłym wymodelowaniu włosów widać różnicę w miękkości układania się włosów, długości trzymania fryzury czy blasku i wygładzeniu.

Tymczasem złota linia dove jest o tyle ciekawa, że ma potwornie dłuuuugi skład, ale zawierający wiele dobrego ;)
mamy olej kokosowy, olej ze słodkich migdałów, olej arganowy, hydrolizat protein pszenicy, hydrolizowaną keratynę, glicerynę, kwas mlekowy, alkohole nawilżające i to wszystko przed zapachem w składzie! Oczywiście mamy tez właściwe dla dove lekkie silikony. I sporo chemii na końcu ( ale to nie powinno zniechęcać).

Producent obiecuje: natychmiastowe nawilżenie i wygładzenie nawet niesfornych włosów i wszystko to się zgadza! Problem z tym produktem miałam tylko jeden...
Genialnie działała na moje wlosy ta maseczka stosowana zimą i wiosną, niestety im cieplej na dworze tym miałam sztywniejsze i szorstkie końcówki ;/ Z początku pomyślałam, że winne są temu proteiny, ale nawet stosowana w towarzystwie dużej ilości tłuszczy (inne odżywki i maski do włosów suchych) robiła to samo... nie wyobrażam sobie jej więc stosować tak często jak producent zaleca.
I jest moim hitem na chłodniejsze dni ;)

+ zapach słodki ale nie drażniący, lekko fryzjerski
+ gęsta maskowa konsystencja, 2-kolorowa złota i biała
+ wygodne opakowanie tuba
+ nawilża, zmiękcza, "pogrubia" włosy, lekko wygładza ale bez obciążania
+ włosy się dobrze rozczesują
+ skład

- robi szczotkę z końcówek zbyt często stosowana, albo w cieple dni
- dość wysoka cena ok. 18zl za 180ml
- słaba wydajność

Moja ocena: 4+.

Jeśli nie znacie albo jesteście uprzedzeni do Dove, to polecam spróbować.
A jeśli macie swoje zdanie o tym produkcie to piszcie.







poniedziałek, 22 lipca 2013

O płukankach "fioletowych", metoda atomizerowa, zestawienie popularnych "fioletów" do włosów.

W ostatnich blondynkowych postach pojawiły się nowe wnioski na temat metod aplikacji płukanek tak, aby włosy miały jak najrówniejszy chłodny odcień.
Dlatego postanowiłam podzielić się z Wami spostrzeżeniami truskawkowejwiosny ;*




                                                                   źródło internet

Za jej zgodą przytaczam fragmenty wypowiedzi:
Truskawkowawiosna:
Jak płukałam tradycyjnie w misce, to zwykle była dysproporcja, góra beżowa, reszta siwa Jak górę doprowadziłam do chłodu, dół był fioletowy (...) Robiłam luźny warkocz, moczyłam dłużej górę, a resztę chwilkę. Stosowałam mixy z odżywką, ale ostatnio stosuję nową metodę- mocniejszy roztwór wlewam do buteleczki z atomizerem (po wodzie utlenionej), po myciu osuszam włosy i psikam intensywnie nasadę. Wszystko ładnie łapie. Resztę spsikuję delikatnie, nakładam odżywkę, zmywam. Można też psikać i nie zmywać, ale lepiej słabszym roztworem.(...) Niestety, proporcje trzeba wypracować na sobie.
Co do kolorów, zrobiłam dziś test w łazience, zmieszałam kolory z białą odżywką, niestety bez fotki, bo wyszły jakieś przekłamane kolory, na moje oko, w zestawieniu wyszło tak:

-Flor Illum Srebrno wygląda bardzo zimno, granatowo z lekką nutą fioletu. W zestawieniu jest najbardziej chłodny
-Srebrzyk jest od FI bardziej fioletowy, cieplejszy , różowy, ale mimo wszystko dosyć chłodny. Taki miękki, neutralny fiolet
-Szampon Marion ultra mocny, jest po prostu fioletowo-granatowy, bardzo chłodny
-Zdecydowanie najbardziej się wyróżnia gencjana, jest po prostu mocnym, czystym, różowym fioletem, pięknym








                                                                źródło internet

Gencjana (roztwór wodny 1%), koszt niewielki, a wydajność ogromna. Można tym sobie porobić fioletowe pasma, jeżeli użyje się za dużo, ale i tak warto zaryzykować.
Srebrzyk to też świetna sprawa, ale schodzi go dość sporo Daje bardzo szlachetny efekt odświeżenia, żadnej spranej szmaty, nawet raz chłopak mnie pytał czy włosy farbowałam, a on z gatunku tych mało spostrzegawczych urodowo, chyba mu się podobało

O domowych płukankach z bibuły kiedyś pisałam, tu można uzyskać dowolnie różowy fiolet, ale bardzo dużo z tym zabawy i sprzątania, dałam sobie spokój

Płukanki mają to do siebie, że nie trzeba się decydować na jeden blond: w zależności od nastroju mam srebrny, popielaty, perłowy Jak mam dość chłodu, to odstawiam wszystko i mam słoneczny blond. Jak mam ochotę na miodowy, to sięgam po Flor Illum Złoto.
Najmocniejszy efekt daje trzymanie maseczki z płukanką z 20 minut, ale nie zawsze mi się chce.





a jak to robisz żeby kolor był chłodny na całej partii górnej? warstwami te włosy przekładasz i psikasz? no ale to i tak powoli ścieka w dół na końce przecież...?
Osuszam włosy ręcznikiem, chodzę w nim minutkę, potem idę do lustra, włosy rozrzucam na ramiona i psikam Nic nie ścieka i nie migruje. Włosy raczej to chłoną i przy całościowym spłukiwaniu, reszta raczej nie ma szans się brzydko zabarwić.

Włosy lekko unoszę partiami (trochę jak bym robiła duże odrosty) i dopsikuję głównie u nasady. Reszta dostaje raczej taką mgiełkę. Od razu widać, które części się barwią, bo są tylko wilgotne. Na takich mokrych, ociekających wodą, taka akcja by się na bank nie powiodła, bo byłoby tak jak mówisz



Mam nadzieję, że dzisiejszy post wielu z Was się przyda ;*
Truskawkowejwiośnie dziękuję ;*

Ps. A tak w ogóle to mój 300 post!

piątek, 19 lipca 2013

Mój sposób na "fioletowe" płukanki- odświeżanie blondu.

Dziś opowiem Wam o moim sposobie na odświeżanie koloru przy chłodnych odcieniach.
To tylko moje spostrzeżenia, nie są "jedynymi słusznymi" co od razu zaznaczam.

Wiadomym jest, że farbowany blond po upływie tych 2-4 tygodni nie będzie wyglądać tak idealnie czysto i lśniąco jak tuż po farbowaniu. Nie ma się co oszukiwać i łudzić. Piękny, chłodny, szronowy połysk, za który tak te blondy kochamy, powoli ulega zmatowieniu i wymyciu. Włosy przestają wyglądać jak zmrożone i stają się bardziej jednolite.
Czasem lekko żółkną/rudzieją...(nie piszę o sytuacjach extremalnych jakie mają miejsce, gdy źle dobierzecie farbę czy oksydant).

Jak przedłużyć czas między zabiegami farbowania?
Odświeżając kolor!

Można to zrobić różnymi sposobami jak wiecie...

Szamponetki, tonery- nie lubię. Na sobie oczywiście. Dużo babraniny a kolor i tak się wymywa, radość trwa kilka myć. Dodatkowa chemia choć może o niewielkim kalibrze destrukcji, nie oszukując się, znów lekko podsusza uwrażliwione już włosy po przejściu farby docelowej. No i trzeba ciągle kontrolować przebieg procesu, bo włosy mogą się zrobić stalowe czy gołębie. Oczywiście jak macie pomoc w drugiej osobie "fryzjer do dyspozycji" to dobre rozwiązanie.

Szampony fioletowe- nie znalazłam dotąd idealnego. Drażni mnie ich chemiczny zapach, który często zostaje na włosach, poza tym mam uczucie niedomycia, podrażniają moją wrażliwą skórę- więc świąd i łupież. No i barwią skórki przy paznokciach, czasem i żel na pazurach, wannę ;/
A jak już kolor jest pięknie odświeżony, perłowo srebrzysty to włosy są tępe, skołtunione i przesuszone ;( Nie na moje włosy to, a szkoda, bo z kolorem przy tych szamponach ciężko przesadzić i dorobić się fioletowych pasemek np.

Płukanki- to mój wybór. Trzeba tylko dobrze określić tendencję w jaką idzie nasz blond- czy ku żółtemu (jak kaczuszka) czy złocisto-rudemu (takie stare złoto, lekka miedź). Jak pierwsza opcja to wybieramy płukankę fioletową lub perłową. Tylko niech to nie będzie perła oparta na niebieskim barwniku, bo zieleń murowana ;/ niech kolor płukanki będzie różowo-fioletowy.
Jak opcja druga to płukanka srebrna bądź niebieska- kolor jej ma być granatowo-fioletowy.
Ja swoje włosy odświeżam Delią srebrną. Po fioletowej Delii z początku jest ok, choć mogłoby być bardziej srebrzyście, a przy zmywaniu się jej lub kilku płukaniach pod rząd wychodzi lekka zieleń.
Delia srebrna jest dla mnie idealna. Płuczę nią co kilka myć (3-4) robiąc roztwór mocniejszy niż podaje producent- ja robię 1/3 nakrętki na 1l wody, rozrabiam w małej misce.
Genialne efekty możecie również uzyskać płucząc włosy gencjaną.

                                                                źródło internet


I teraz mój sposób ;D
Ponieważ wiadomo, że włosy po płukance mogą mieć nie do konca zamkniete łuski i wyglądać sianowato, ja płuczę wlosy nią po umyciu szamponem, a przed odżywką/maską. Po prostu przelewam nią włosy.
Odciskam wodny roztwór płukanki z włosów i na takie nakładam odżywke/maske. Trzymam ile tam czasu mi trzeba i spłukuję.
Dzięki temu włosy mają idealny kolor i nie znać, że były tknięte jakąkolwiek negatywnie wpływającą na jakość włosa chemią ;) No i ten nieziemski srebrny połysk!
Polecam Wam swój sposób- nic się nie brudzi, nie jest czasochłonne ani drogie.
I można cieszyć się pięknym kolorem zawsze ;)
A jakie są wasze ulubione metody?
Lubicie płukanki?


środa, 17 lipca 2013

Palette Deluxe shimmering blondes + 318 diamentowy blond

Wpadłam tutaj również donieść o nowości od Palette na tegoroczne wakacje!
Tym razem cudowne, kryształowe odcienie blondów w serii deluxe!




                                                                 źródło internet

 Swoją drogą w ciągu ostatnich lat Schwarzkopf rozpieszcza nas co roku na wakacje ;3
Mamy do wyboru 3 odcienie, w tym 2 odświeżone:
318 diamentowy blond do max średniego blondu*
230 platynowy blond do max jasnego brązu*
218 srebrzysty blond do max jasnego brązu*
wszystkie zawierają oksydant 9%.

* chodzi o naturalny kolor włosów, nie farbowany.

Ja na pewno skusze się na 230, ale to za jakiś czas (tuż po ślubie, żeby w razie wpadki nie płakać), a już dziś mam dla was fotorelację odcienia 318 diamentowy blond.
Jako modelki Laura ;* i Agatka :* o naturalnych odrostach popielaty średni/ciemny blond (klasyk) i długościach jasny blond ( Laura po Joannie srebrny pył zrudziałych).
Laura farbę na odrostach trzymała jedyne 30 minut, ja polecam raczej wytrwać te 45 ;) mimo to efekt był świetny. W odczuciu Laury farba jest delikatna, lekko łaskotała ją podczas koloryzacji ( nie piekła), włosy po zabiegu w dobrym stanie. Odrosty doskonale rozjaśnione beż żółtego czy rudego, a kolor lśniący i mieniący jakby drobinkami.
Laura zachwycona efektami, ja również <3 Zdjęcia robione o zmroku więc przepraszamy za jakość, ważne że są.





Agatka trzymała farbę na samym odroście, ponieważ kolor na długościach nie wymagał korygowania po innej farbie- idealnie się stopiły kolorystycznie. Również nie odczuwała żadnych przykrości podczas procesu koloryzacji. Włosy "po" w dobrej formie ;)
Nie mogę się nadziwić jak ten odcień wychodzi opalizująco <3






I jak Wam się podoba?
Kto się skusi? Dla wielbicielek jasnych chłodnych blondów prawdziwa gratka!


Mamy 7.08.2013.
Laura podrzuciła mi fotki włosów po 3 tygodniach od farbowania.
Nie będziemy się rozwodzić- kolor trzyma się rewelacyjnie! Laura jest bardzo zadowolona.
Z tajnych źródeł wiem, że Agatka również jest zadowolona z tej farby wraz z upływem czasu, a to oznacza, że ja nie mam wyboru i we wrześniu odpalam odcień 230 i niech się dzieje ;D



poniedziałek, 15 lipca 2013

Żółty blond! czego unikać? czym się ratować?

Witam Kochani!
Niestety ostatnio czas nie sprzyja nowym notkom na moim blogu, prócz zawirowań ślubnych doszły mi jeszcze problemy zdrowotne ;/
Ale nie będę się nad tym rozwodzić, każdy ma jakiś "krzyż" i musi go dźwigać.

Zostałam zobowiązana do stworzenia wpisu, w którym będziecie mogli dzielić się doświadczeniami z żółknącym blondem. Chodzi o Wasze obserwacje- wypisujcie wszystkie produkty/substancje, od których stosowania zauważyliście/łyście żółknięcie czy rudzienie koloru.

Było tak... 




 A jest...TAK?!

                                                      zdjęcia źródło internet


Dobrze byloby zastosować się do schematu- jaki kolor farbowany i jaka substancja np.

platynowy blond- olejek rycynowy spowodował...(po jakim czasie stosowania, czy od razu po użyciu itp.)...kolor "naprawiłam" płukanką xyz/ szamponem fioletowym marki xyz/ farbą xyz/ nie udało mi się koloru wyprowadzić.

Z moich doświadczeń:

Od 8 lat włosy rozjaśniane/farbowane na jaśniutkie blondy, z początku biały blond, obecnie popielaty poziom 9-10.
Pamiętam, że zżółkły mi kilka lat temu po dawnej odżywce i szamponie z Timotei do blondów złociste refleksy czy "coś"...ale to moja wina, kto na zimny blond daje cokolwiek rumiankowego czy nadającego złote refleksy?! ;D
Więcej grzechów nie pamiętam ;P nie zauważam jakiegoś dramatycznego wpływu np. poprzez działanie słońca ( a ostatnio ciągle lament w blogosferze ;P jak to słońce blondy zażółca! ja bym chyba powiedziała raczej pojaśnia i co najwyżej płowieją/matowieją, robią się takie lniane) czy mycie włosów najróżniejszymi szamponami (nawet najprostszymi typu familijny), jednak zawsze omijam jakoś tak przezornie wszelkie kosmetyki z ekstraktem z rumianku...może niepotrzebnie ;)
W każdym razie z moim schizolstwem na punkcie zimnych,szlachetnych, kryształowych odcieni blondów przezornie od około 1.5-2 tyg. od farby, robię płukankę srebrną dosyć mocną co 3 mycia.
Odrosty farbuje co 3 tygodnie, w tej chwili samą Palette A10, bo w 219 olejowej wersji coś pozmieniali i dorobilam się ostatnio seledynowych pasemek ;P, które zeszły ale jednak ;/
Więc zostałam z A10 i pasemkami srebrzysto-błękitnymi, bo też nowa wersja jest wzmocniona, co obserwuje na swoich odrostach.
Jaki off-top mi wyszedł ;D

Niemniej, nie polecałabym blondynkom farbowanym żadnych płukanek z wywaru czarnej herbaty, łupin cebuli czy orzechów...i wszelkich innych substancji brązowych w kolorze czy ciemnożółtych. A jeżeli juz stosujecie to z pewną ostrożnością, najpierw na paśmie gdzieś od spodu, żeby nie bylo masakry ;)

Ciekawa jestem waszych doświadczeń ;) Piszcie! ;*

wtorek, 9 lipca 2013

Koszmar sukienki do ślubu.

Dziś długo wyczekiwana opowieść o mojej sukience do ślubu cywilnego ;)
Celowo piszę "sukienka do ślubu", a nie suknia ślubna. Suknia ślubna to dla mnie taka typowo do kościelnego- długa lub krótka, biała/jasna z welonem itp.
Nasz ślub jak pisałam będzie skromny tylko cywilny z obiadem dla najbliższej rodziny i przyjaciół.
Stąd sukienka miała być po prostu elegancka, podkreślająca moje walory w intensywnym kolorze fuksji, ponieważ w kolorach intensywnych i zimnych jest mi najładniej ;)

I nie wiem do dziś co mnie podkusiło, aby sukienkę kupować na allegro...
Może to, że nigdy wcześniej nie nacięłam się na nieuczciwego sprzedawcę, na towar niezgodny z opisem itp.?
Szybko znalazłam kieckę z marzeń:



Kontakt ze sprzedającym też był rewelacyjny przynajmniej na początku ;/
Cierpliwie odpowiadał na moje mailowe pytania, przesyłał foto materiałów, odpisywał expresem.
"Schody" zaczęły się po przelaniu mu kwoty na konto...wysyłka nie wiadomo czemu się opóźniała, minęło 2 tygodnie, po moim telefonie miał napisać mi @ czy wysyłka poszła, ale się nie odezwał...2 dni później miałam już sukienkę u siebie.

Po pierwszym przymierzeniu doznałam szoku... Mój A. jak mnie zobaczył nie wiedział co mówić ani jak mnie uspokajać, bo byłam gotowa albo rozszarpać tą szmatkę albo zapłakać się ze złości na miejscu ;/

Co było "nie tak" z sukienką z allegro?
- opis tak byl stworzony, że mogli podciągnąć pod niego wszystko i tak: srebrne metalizowane pasy w talii wyglądaly jak zaszewka na firankach i z podobnego, drapiącego materiału byly zrobione, przetkane srebrną błyszczącą nitką ;/
- wykończenie sukienki pozostawiało wiele do życzenia- kolor nitki był ton ciemniejszy od materiału! Wiele obszyć było na zewnątrz zamiast do wewnątrz!
- plecy na gumie mające idealnie pomagać w podkreśleniu biustu okazały się...okrągłą gumką pojedynczą wszytą pod górną krawędź na plecach ( tak, takie gumy kiedyś wszywało się w majtkach! wieeeele lat temu ;/) i nie trzymającą nic...
- ramiączek gratis nie bylo, bo jak miały być skoro nawet sukienka nie miała zaczepów do nich ;/
- podszewka w kolorze świnkowego różu (?!) na plecach była źle wszyta na zewnąrz pleców i miałam piekną obramówke na plecach materiału innego koloru ;X
- no i krój...na aukcji wszystko pięknie wymierzone, brałam rozmiar pod moje wymiary a sukienka, która przyszła, nadawałaby się na słonia...nawet zapięta zjeżdżała mi z ciała, do tego poszerzała jakbym była w ciąży z bliźniakami conajmniej! to był chyba szok dla mnie największy pomijając te wszystkie inne wpadki...

W pierwszej chwili mieliśmy z moim A. zamiar znaleźć dobrą krawcową i poprzerabiać tą nieszczęsną kieckę... jednak po "przespaniu się" z tematem i silniejsza o podpowiedzi sis odnośnie reklamacji/zwrotu na allegro i procedur, tuż po weekendzie sukienkę odesłałam skąd przyszła ;]
Na pieniądze przyszło mi czekać kolejne blisko 3 tygodnie, oczywiście kontaktu w wypadku zwrotu zero ;) jednak wszystko mimo tylu nerwów dobrze się skończyło, pieniążki odzyskałam ;)
Dodam, że na allegro świeżynką nie jestem, konto mam już od kilku lat, a sprzedawca miał blisko 100% pozytywów ( raptem chyba 4 negatywy i 4 neutrale na kilkaset sprzedanych sztuk towaru, a i to nie za model sukienki jaki zamówiłam). Kupując czułam się pewnie i bezpiecznie...Dziś nikomu nie poleciłabym kupować sukienki do ślubu wysyłkowo ;/ Chyba, że z zamiarem przerabiania jej ;/

Następnego dnia od otrzymania "allegrowej" kiecki ściągnęłam moją druhnę- siskę i zaciągnęłam na poszukiwania innej sukienki do ślubu, tym razem na miejscu w Lublinie, bez większych już wymagań co do stylu, kroju, długości, koloru czy ceny...
Po prostu po przymierzeniu miało być "WOW!"w oczach sis i moich... cena już nie grała roli, bo mój Kochany powiedział trzymając mnie zaryczaną na kolanach, że choćby i miliony kosztować miała ta wymarzona sukienka, to on mi za nią zapłaci bylebym była szczęśliwa i więcej nie płakała przez takie głupoty...<3

Sis miała dobry humor i robiła wszystko by mnie pocieszyć ;* i poprawić mi humor... Opowiedziała o swoich wpadkach z allegro, o sporach itp. Zjeździła ze mną całe miasto w poszukiwaniu idealnych butów do sukienki, nie narzekała nawet, gdy złapał nas deszcz ;)
Idealna druhenka <3
Wymarzoną kieckę znalazłyśmy chyba w 3 czy 4 salonie z sukniami ślubnymi i wieczorowymi jakie zwiedziłyśmy, 2 przystanki od mojej stancji ;) uznałam to za znak, że ta sukienka na mnie czekała <3
Co prawda koncepcja uległa zmianie...bo z sukienki wieczorowej stanęło na sukni typowo ślubnej! W kolorze ivory, z gorsetem i marszczoną częścią spódnicową, krótkiej, mini...ale pomimo, że przy mierzeniu za duża była na mnie chyba ze 2 rozmiary, to sis od razu powiedziała, że wyglądam jak laleczka z pozytywki, co utwierdziło mnie, że dalej szukać już nie będziemy ;D
Cena też mnie nie zabiła, bo salon prowadzi przemiła sprzedająca, która cenę dostosowała do mojego ślubnego budżetu ;) i wszystkie przeróbki sukienki wykonują naprawdę za grosze!

                                                               źródło internet 
                      /to nie jest moja suknia, ale w typie, w końcu musi być niespodzianka ;)/

Dziś sukienka jest na etapie przeróbek krawieckich pod moje wymiary, byłam już na pierwszej przymiarce, czekają jeszcze 2 ;) gorset już leży bajecznie, spódnica jeszcze w częściach i czeka na zszycie z górą ;)
Ale jestem zachwycona- jakością obsługi, tym, że prowadzi to urocza kobieta, która służy wszelką radą, poopowiada o swoim ślubie, o tym jakie są trendy, tendencje, ostrzeże przed wpadkami w restauracjach/domach weselnych itp. Bardzo życiowa i cudowna, otwarta osoba ;*
Możecie być pewni, że kiedy już moja suknia będzie wisieć w szafie czekając na ten dzień polecę Wam ten cudowny salon, w którym powstała i zrobię to z olbrzymią przyjemnością ;*
Ale to w odpowiednim czasie, żeby teraz nie zapeszyć ;)

sobota, 6 lipca 2013

Szampon Garnier ultra doux sekrety prowansji lawenda i róża

Dziś recenzja szamponu...niestety pozytywnie nie będzie ;( a zapowiadało się tak dobrze...
Szampon Garnier ultra doux sekrety prowansji lawenda i róża
Szampon przeznaczony jest do włosów normalnych, matowych.
Dla mnie posłużyć miał dobremu oczyszczeniu włosów i skóry głowy.
I na początku wszystko było w porządku...

zapach: piękny, typowa lawenda, dosyć intensywny
konsystencja: dosyć gęsty, świetnie się pieni w niewielkich ilościach, przezroczysty
cena: ok. 8zl za 400ml
działanie: mocne oczyszczenie, włosy aż skrzypiały po myciu, absolutnie odżywka/maska "po", skóra głowy mnie mrowiła dzięki zawartości olejków coś jak po mentolu w szamponach, włosy były długo świeże- nawet 4 dni.
minusy: plącze włosy, z czasem wysuszal skórę i spowodował u mnie łupież i swędzenie ;/ łupież o tyle "podły", że zwalczalam go blisko 2 tygodnie szamponem familijnym, obeszło się bez nizoralu ale jednak... najgorsze jednak było swędzenie i pieczenie skóry! drapałam się do krwi. A źle zaczęło się dziać po około 2-3 tygodniach stosowania go...więc nie wiem co się stało, niemniej ostrzegam.
plusy: zawiera olejek lawendowy i ekstrakty z róży, nie ma silikonów, bardzo dobrze oczyszcza.





Ja więcej nie kupie, więc nie polecam ale i nie odradzam...
Każdy ma inną tolerancję i wiem, że dla kogoś innego może być cudowny jak dla mnie na początku, bo włosy po nim były miękkie, puszyste, błyszczące...szkoda.

Ps. Przygotowuję dla Was wpis o problemach z sukienką ślubną i nową serię wpisów zdradzającą tajemnice linii kosmetyków przeznaczonych do danego typu włosów ;) Nie wiem jednak kiedy znajdę czas na dokończenie tekstów i publikację, więc cierpliwości Kochani i dziękuję za wszystkie odwiedziny, pomimo, że rzadziej publikuję ;*
Udanego weekendu!